Kocham zalotkę uwielbiam jak podkręca rzęsy i jak otwiera spojrzenie. Nie wyobrażam sobie malowania rzęs bez jej użycia. Przez wiele lat byłam wierna zalotce z Pepco, ale jakoś 2-3 lata temu coś się z nią stało i nie była już tak fajna. Potem namiętnie szukałam mini zalotki marki Elf, bo była tania, a ja miałam ochotę na mniejszą wersję. Niestety została wycofana i nie można jej kupić.
Na chińskich stronkach znalazłam mini zalotkę inspirowaną Shu-Uemura, ale to była totalna porażka i nie byłą warta tego dolara. Zamówiłam na Truskawce normalną zalotkę Shu-Uemura, ale nie dogadałam się z nią. Mała nadal chodzi mi po głowie i widzę, że jest dostępna na Allegro, więc pewnie niedługo do mnie trafi i tak.
Tym czasem zapraszam Was na porównanie nowości marki Inglot z mini zalotką marki MAC, którą mam od dwóch lat.
WIELKOŚĆ
Zalotka marki Inglot jest ciut większa niż tej z MAC, ale ta macowa ma większą część do podkręcania rzęs. Inglotową rzęsy robię na 4 razy, tamtą na 3. Obie wygodnie leżą w dłoni, choć ta z Inglota jest matowa i jakoś mi tak dziwnie, kiedy ją trzymam w ręce. Ta z MAC również lżej chodzi, inglotowa odrobinę ciężej.
EFEKT
Wolę ten po MAC, bo ładniej sobie ona radzi z rzęsami na końcu, choć ta z Inglota nie jest zła. Muszę się z nią bardziej pobawić, aby rzęsy wyglądały równie dobrze. Korzystanie z takiej małej zalotki ma plus taki, że można dotrzeć do każdej rzęsy, a taką dużą nie. Choć z tamą dużą jest mniej zabawy.
CENA
Inglot 21 zł, MAC 75 złotych. Czy ta z MAC daje 3x lepszy efekt? Nie, ale wygodniej mi się z nią pracuje i po nią sięgam zdecydowanie częściej. Obie mają zapasowe gumki do wymiany, jedna wystarcza na ok. rok używania.
KTÓRĄ POLECAM
Jeżeli możesz przeznaczyć więcej środków to polecam macową, daje ładniejszy efekt, lepiej się z nią pracuje. Ta z Inglota nie jest zła, ale efektu wow brakuje i swoją pewnie puszczę w świat.
CZY ZALOTKA NISZCZY RZĘSY
Przy okazji tej recenzji postanowiłam odpowiedzieć na to pytanie, bo czasem się pojawia. Otóż - nie niszczy, nie łamią się po niej, nie wyrywa włosków. Może wyrwać, jeżeli jest ona brudna i rzęsy się do niej przykleją oraz kiedy gumka jest już zużyta i zrobiła się w niej dziurka od używania. Ja swoją zalotkę myję co 2-3 dni wacikiem z wodą, czasem alkoholem. Moje rzęsy są w bardzo dobrej kondycji.
Nie miałam nigdy mini wielkości - kiedyś używałam klasycznej. I chyba pomyślę o zakupie bo czasem warto wrócić do czegoś co się lubiło :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że tak!:) A pamiętasz w jakich okolicznościach z niej zrezygnowałaś?
UsuńJa czasem używam dużej zalotki. Małej nigdy nie miałam. Bardziej podoba mi się ta z MAC ale chwilowo raczej się nie skuszę ;).
OdpowiedzUsuńMała wg mnie daje ładniejszy efekt, rzęsy są ładniej podkręcone:)
UsuńJa mam pełną zalotkę z Maca i bardzo ja lubię :)
OdpowiedzUsuńJa takiej dużej już długo nie używam. Zepsuła mi się moja z Sally Hansen i mam tylko te dwie;)
UsuńJeśli miałabym kupić zalotkę to tylko MACa. Lubię wygodę i pewność że dam sobie z tym radę. Miałam już tyle zalotek i żadna mnie nie zadowoliła :)
OdpowiedzUsuńTa jest fajna, ale nie jest ideałem;))
UsuńBardzo rzadko sięgam po zalotkę, swoją mam z jakiegoś boxa i przyznam że fajnie się sprawdza.
OdpowiedzUsuńNo to się cieszę:)
UsuńNo proszę, nawet nie wiedziałam, ze są mini-zalotki ;) Ja używam "zwykłej" z H&M i jestem zadowolona - skręt utrzymuje mi się cały dzień.
OdpowiedzUsuńSą, są, ale mało ich na rynku:)
UsuńNigdy nie korzystałam z takiej wersji mini :P
OdpowiedzUsuńJa polecam:)
Usuńdawno temu miałam zalotkę, ale strasznie osłabiała mi rzęsy, więc całkowicie zrezygnowałam z takich gadżetów
OdpowiedzUsuńOjej:( ja używam od lat i nic się z moimi nie dzieje na szczęście:)
Usuńi tak trzymam się od zalotek z daleka. albo jakimś cudem wyrwę sobie nią wszystkie rzęsy, abo wbiję w oko. nie, lepiej nie kusić losu :P
OdpowiedzUsuńZdolniacha:D
UsuńJa sobie kupiłam zalotkę, ale bardzo rzadko jej używam, jakoś nie mogę się przyzwyczaić do niej ;(
OdpowiedzUsuńJa codziennie od 7 lat? Nawet nie pamiętam kiedy zaczęłam;)
UsuńZalotki od czasu do czasu używam :) Wersji mini nigdy nie miałam
OdpowiedzUsuńJa polecam, daje lepszy efekt niż taka normalna:)
UsuńMam bardzo głęboko osadzone oczy. Zwykłą zalotką ciężko było mi dotrzeć do nasady rzęs. Od dłuższego czasu chciałam mieć mini zalotkę. Żal mi było wydać pieniądze na MACa. Z ELFa była wiecznie niedostępna. Od kilku dni jestem szczęśliwą posiadaczką MINI z INGLOTa. Nareszcie mogę podkręcić moje rzęsy. Tym maleństwem docieram wszędzie 😃
OdpowiedzUsuńNo właśnie jej nigdy nie ma, chyba jest już wycofana:( Cieszę się, że ta z Inglota Ci dobrze służy!
UsuńCzasem używam, ale moje rzęsy szybko wracają do stanu sprzed podkręcenia, mało który tusz ten efekt trzyma ;)
OdpowiedzUsuńOjej, u mnie efekt trzyma się nawet bez tuszu, chyba mam posłuszne rzęsy:D
UsuńKupiłam niedawno swoją pierwszą zalotkę, ale nie jest to nic markowego. Jest trochę duża i przydałoby się, żeby była mniejsza. Niemniej jednak efekt jest widoczny :)
OdpowiedzUsuńOko od razu wygląda inaczej, prawda?:)))
UsuńRzeczywiście rzęsy wyglądają dużo lepiej po użyciu zalotki. Miniatury nie miałam okazji używać :-)
OdpowiedzUsuńJa bardzo polecam, efekt po jej użyciu jest jeszcze fajniejszy!
Usuńja nie używam zalotki, ale chyba odłożę sobie pieniążki na tą z maca bo na pewno by mi się przydała i gdybym ją kupiła byłaby często w ruchu :)
OdpowiedzUsuńJa polecam:))
UsuńCzy ta zaoltka mini z MACa jest jeszcze gdzieś do kupienia? Bo nigdzie nie mogę jej znaleźć...
OdpowiedzUsuńWłasnie sprawdziłam: jest na stronie MAC. Wpisz half lash curler.
Usuń