Mini zakupy czerwcowe

Mini zakupy czerwcowe

Mini zakupy czerwcowe
Trochę dla zabawy, trochę dla przekory wzięłam udział w akcji przeżyć za 50 zł. Ogłosiłam to tutaj <klik> 

I szczerze powiedziawszy prawie mi się udało, bo zakupiłam tylko te dwa specyfiki:


Spray z filtrem 30 – sezon basenowy na tarasie się zaczął, trzeba ochraniać mojego różowego blondaska;) co potem wychodzi bardziej brązowy, a ja bardziej żółta;) Cena ok.24zł

Odżywka kreatynowa w kapsułkach – w sumie nie potrzebowałam jej… ale tak stałam w kolejce w aptece, a one tak się rzucały mi w oczy… i w sumie ostatnio zaniedbałam moje skórki, trzeba je dopieścić;) cena 12,50

I w sumie można by uznać, ze yes, „sukces” osiągnięty ;), lecz w piątek po pracowitym tygodniu, po mega migrenie, po chwilowym poczuciu się lepiej włączyłam komputerek, zobaczyłam, że środki pieniężne od chlebodawcy przelane… więc kliknęły mi się 2 szampony Batiste za 14,90 i 16,90 i jeszcze jakieś dwa rosyjskie po ok.12zł, ale za nie zapłacę przy odbiorze w tym tygodniu…

W sumie trochę ciężko było mi rezygnować z zakupów, no ale nic jutro planuję zakupić szczoteczkę z Shiseido, jakąś piankę do ryjka i tonik z Iwostinu, bo moja buzia mówi „coś się we mnie gotuje”, więc w lipcu zdecydowanie sobie zaszaleję. 

A co Wy kupiłyście w czerwcu?:) 
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Rosyjskie serum do twarzy

Rosyjskie serum do twarzy

Rosyjskie serum do twarzy
Swój pierwszy rosyjski specyfik pokazywałam tutaj, teraz przyszła pora na inny egzemplarz, a jest nim serum do twarzy .


Cena kosmetyku to ok.20zł. Dostępność w wielu sklepach internetowych.

Serum jest zapakowane w urocze opakowanie z pipetką, jednakże nie spełnia ona swojego zadania. Gdy produktu jest dużo, to nie ma problemu z jego wydostaniem, lecz w połowie butelki zaczyna się kłopot i serum trzeba wylewać bezpośrednio z buteleczki.


Skład: Aqua, Glycerin, Glyceryl Stearate SE, Xantham Gum, Rhodiola Rosea Extract, Spiraea Ulmaria Flower Oil, Organic Saponaria Officinalis Extract, Opuntia Coccinellifera Flower Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Triticum Vulgare Germ Oil, HydroLyzed Wheat Protein , Ribes Nigrum Seed Oil, Calendula Officinalis Flower Oil, Oryza Sativa Seed Oil, Organic Parfum, Citric Acid, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Melissa Officinalis Leaf Oil, Sodium Hyaluronate Powder, Limonene.

Kosmetyk ma bardzo lekką formułę, błyskawicznie się wchłania, nie zapycha. Stosowałam je tylko wieczorem, więc nie wiem jak spisuje się pod makijaż, choć przeczucie mi mówi, że dałby radę.

To czym mnie ten kosmetyk zaskoczył to bardzo niska wydajność! Wystarczył mi tylko na 1,5 miesiąca, co dla mnie jest wynikiem naprawdę bardzo słabym, bo wszelakie kremy wystarczą mi na wieki… Dodatkowo jak serum pachnie przyjemnie pomarańczową gumą do żucia, tak po jakimś czasie od otwarcia (zrobiłam sobie przerwę ok. miesięczna na stosowanie serum) zaczęło dziwnie pachnieć, lecz nie zmieniło to jego właściwości.

Efektu jakiegoś spektakularnego nie zauważyłam, ładnie i lekko nawilża, ale zdecydowanie nadaje się do młodych cer, a nie dla 35-50 latek… Moja tłusta cera lat 24 była zadowolona, ale szału nie ma.

Miałyście ten specyfik?
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Moi wspomagacze do gładkiej i oczyszczonej buzi – część trzecia!

Moi wspomagacze do gładkiej i oczyszczonej buzi – część trzecia!

Moi wspomagacze do gładkiej i oczyszczonej buzi – część trzecia!
O swoich wspomagaczach pisałam tu i tu. Dziś ostania część – maseczkowa!

Kiedyś uważałam, że te wszystkie maseczki to jakaś bzdura. Oh jakże byłam głupiutka. Teraz gdy przebywam całe dnie w klimatyzowanych pomieszczaniach, gdy pracuje po 10 godzin dziennie, gdy jedzenie nie jest zawsze najzdrowsze, a lata już nie te, to doceniam ich znacznie.



Po zrobieniu oczyszczania szmatką muślinową i zrobieniu peelingu kawitacyjnego nakładam maseczki. Dziś przestawię te, które ostatnimi czasy gościły na mojej facjacie.


           Maseczka oczyszczająca z glinką Oriflame


Skład: Aqua, Kaolin, Glycerin, Bentonite, Butylene Glycol, Sodium Citrate, Xanthan Gum, Citric Acid, Phenoxyethanol, Parfum, Imidazolidynyl Urea, Methylparaben, Propylparaben, Ethylparaben, Arctium Lappa Extract.

Opakowanie: zwykła miękka tubka, zakręcana
Cena: w pro 9.90 zł za 50 ml

Uwielbiam! Idealnie zwęża pory, oczyszcza je. Jest strasznie wydajna (użyłam ją już chyba z 15 razy, grubą warstwę, a nadal coś tam jest!), choć jej wielkość jest standardowa. Pachnie delikatnie. Konsystencja gęsta i kremowa. Trochę opornie się ją zmywa, jak to maseczka z glinką, ale daje radę. Pomagam sobie gąbeczką i jest git.


2.       Maseczka złuszczająca typu peel-off



Skład: Aqua, Alcohol Denat., Polyvinyl Alcohol, Glycerin, Butylene Glycol, Pvp, Oleth-20, Parfum, Jasminum Officinale Extract, CI 19140, CI 42090

Opakowanie: zwykła miękka tubka, zakręcana
Cena: w pro 9.90 zł za 50 ml

Strasznie wali alko. Jednak efekty są okay – buzia zmatowiona, pory wygładzone. Maska łatwo szybko schodzi, dobrze zastyga, łatwo się ściąga. Nie wiem czy zużyje do końca, bo zapach mnie mega drażni.

      Maseczka nawilżająca żelowa


Skład: aqua, glycerin, butylene glycol, methyl gluceth-20, oleth-20, carbomer, phenoxyethanol, hydroxyethylcellulose, imidazolidinyl urea, parfum, sodium hydroxide, disodium edta, methylparaben, propylene glycol, propylparaben, glyceryl acrylate/acrylic acid copolymer, ethylparaben, camelia sinensis leaf extract, menthol, prunus amygdalus dulcis oil, agar, polyquaternium-11, sodium hyaluronate, potassium sorbate, mica, peg-40 hydrogenated castor oil, sorbic acid, tocopheryl acetate, tin oxide, butylparaben, ci 73360, ci 77891, ci 17200

Opakowanie: zwykła miękka tubka, zakręcana
Cena: w pro 9.90 zł za 50 ml

Cera po niej jest doskonal nawilżona, jednocześnie taka napięta i jędrna. Pachnie całkiem przyjemnie, łatwo się zmywa. Trochę denerwują mnie zanurzone w niej czerwone kuleczki, które nie wiem co mają robić. Wydajna tak jak pozostałe!
Maseczki stosuję w kombinacji oczyszczająca lub złuszczająca, a po niej nawilżająca. Dzięki nim mogę cieszyć się ładną cerą i poczuć się zrelaksowana, gdy po tygodniu ciężkiej pracy mam chwilę dla siebie

Co Wy robicie, aby mieć oczyszczoną cerę?

Ps. tak moje maseczki pochodzą z jednej firmy – nie przepadam za tą marką, wiem, że są lepsze, ale zostało mi trochę gratisów po pracy w  biurze regionalny w czasie studiów, szkoda wyrzucić.
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Cienie Inglota

Cienie Inglota

Cienie Inglota
Jak pisałam przy okazji zalotki <kilk> bardzo lubię Inglota. Za ogólnie jakość, za klasyczne, proste i dobrze zrobione opakowania, za ogromny wybór i system freedom. Za każdym razem, gdy przechodzę obok muszę wejść i coś pomacać. Prostota i elegancja wnętrza przyciągają, a w środku grają kolorki.

Choć wzroku nie mogę oderwać od tych wszystkich kolorów, to nie wyobrażam sobie siebie w takim kolorowym makijażu i sama zdecydowałam się na bardzo stonowane kolory. Moją „kolekcję” trzymam w kasetce i prezentuje się następująco:



Cienie matowe są wg mnie kredowe, na szczęście nie pylą jakoś paskudnie, ale wolę gdy cienie są zdecydowanie bardziej miękkie.
Cienie perłowe to czysta poezja. Mięciutkie, lecz nie osypują się, pięknie rozświetlają. Uwielbiam!

Co do trwałości – wszystko zależy od bazy jakiej używam, bo na moich tłuścioszkach nic się nie trzyma dobrzeL i tak, np. na bazie z Hean <klik> trzyma się wszystko super przez cały dzień, na tej z Elfa <kilk> masakra, na bazie ArtDeco całkiem nieźle, na bazie z Ingrid maty okay, ale perły to katastrofa.

Tak cienie prezentują się na skórze:


Cień nr 373 matowa biel - używam pod łuk brwiowy
Cieć nr 351 beżowy - używałam kiedyś na całą powiekę, obecnie rzadko po niego sięgam, bo moje serce skradł cień w kremie, jest bardzo delikatny
Cień nr 395 beżowa perła - uwielbiam do rozświetlenia kącika, jak bardzo się śpieszę, to ląduje na całej.
Cień nr 397 różowa perła - używam jak poprzednika
Cień nr 329 czekoladowy brąz w rzeczywistości, na zdjęciu 1 wpada w czarny, a na 2 w szarość -  nakładam na załamanie powieki i używam do brwi – w obu rolach spisują się tak jak chce. 


Ciągle kuszą mnie inne kolory i niska cena (10 zł za okrąglaka), ale nie potrzebuję kolejnych beży/brązów/szarości i udaje mi się jakoś powstrzymywać…:)


Jakie Wy macie cienie z Inglota?

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Wszechstronny płyn do mycia

Wszechstronny płyn do mycia

Wszechstronny płyn do mycia
Uwielbiam ten produkt! Stosuję możliwie do wszystkiego! Dodatkowo jego niska cena ok.10zł i wygodna pompka ułatwia jego użytkowanie, jest dość wyjadany.  Zapach przyjemny, dzieciowy. 


Produktu używam do:
  • Do włosów – moje włosy są bardzo delikatne, suche, lecz u nasady strasznie się przetłuszczają. Ten produkt doskonale je oczyszcza, podnosi je u nasady, jednocześnie jest delikatny i nie powoduje dodatkowego przetłuszczania
  • Do mycia ciała – mam suchą skórę, płyn dobrze ją oczyszcza, a jednocześnie jest delikatny i nie wysusza
  • Do mycia buzi – nie mam szczególnych problemów z cerą, płyn ładnie oczyszcza, nie ściąga
  • Do higieny intymnej – kiedyś używałam płynu Lactacyd, lecz nie widzę między nimi różnicy, nie podrażnia, nie uczula, nie powoduje żadnych negatywnych sutków, a mogę zaoszczędzić miejsce na półce pod prysznicem;)
  • Do mycia pędzli – świetnie się sprawdza, nie uszkadza pędzli, dobrze domywa, nie wymagam niczego więcej
Obecnie czuje mały przesyt tym płynem, ale na pewno do niego wrócę za jakiś czas. 
Lubie go?


Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Moi wspomagacze do gladkiej i oczyszczonej buzi – czesc druga!

Moi wspomagacze do gladkiej i oczyszczonej buzi – czesc druga!

Moi wspomagacze do gladkiej i oczyszczonej buzi – czesc druga!
Jak ostatnio  zapowiadałam dziś będzie o peelingu kawitacyjnym.

Peeling kawitacyjny miałam robiony kilkakrotnie w salonie kosmetycznym – cena takiego zabiegu to od ok. 50zł do nawet 100 złotych.

Niestety od dłuższego czasu nie mogę trafić na fajny salon (mój ukochany jest w Toruniu). Obsługa jest fatalna, niekompetentna i nie czuje się usatysfakcjonowana i zrelaksowana. Mało osób dba o szczegóły, a ja lubię być dopieszczona – lubię mieć przepaskę na włosach zamiast czepka rodem z masarni, w głośnikach relaksującą, cichą muzykę, a nie rozwalone na ful radio, smaczną herbatę, a nie taką z jedynką, być zabawiana miłą konwersacją, a nie niezręcznym milczeniem, lubię być przykryta miłym kocykiem, a nie dostać rozkaz zdjęcia butów przed położeniem się na leżance… Ogólnie lubię czuć się dopieszczona.

Po kilkukrotnych porażkach w salonach kosmetycznych w Poznaniu postanowiłam, że sama zakupie magiczne urządzenie i będę sama sobie robić domowe spa.



Jak działa peeling kawitacyjny:

Działa za pomocą ultradźwięków  co pozwala na bezpieczne i bezbolesne usuwanie zanieczyszczeń, martwych komórek , bakterii i substancji toksycznych ze skóry. Skóra zostaje poddana działaniu mikromasażu, co zwiększa jej dotlenienie i poprawia krążenie. Po zastosowaniu skóra jest bardziej chłonna co pozwala na łatwiejsze wnikanie kosmetyków w jej głąb.


Jaki efekt uzyskujemy po peelingu kawitacyjnym?

  •  buzia jest oczyszczona
  • miła w dotyku skóra
  • stosowany regularny (ja robię go raz-dwa w tygodniu) poprawia jej kolory, ujednolica go
  • lekko spłyca blizny po trądziku (mi jeszcze jakieś mikroskopijne zostały
  •  cera jest taka promienna!
Peeling jest przeznaczony do każdego rodzaju cery. Niestety nie zastępuje to mechanicznego oczyszczania, traktuje to jako urządzenie od odświeżania cery. Jestem bardzo zadowolona z zakupu.

Zdecydowanie polecam zakup własnego urządzenia, wychodzi o wieeele taniej niż wizyty regularne u kosmetyczki. Cena samego urządzenia to ok. 130zł. 

Ps. a może macie do polecenia salon kosmetyczny w Poznaniu, gdzie wiedzą jak zadbać o wymajającego klienta?



Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Liebster blog

Liebster blog

Liebster blog

W ostatnim czasie zostałam nominowana przez kilka osób do Liebster blog - bardzo mnie to cieszy i dziękuje Wam dziewczyny za wytypowanie.

Bez zbędnych wstępów przechodzę do pytań:



1. Czym są dla Ciebie kosmetyki? Uprzyjemniaczami. Nie mam wielkie bzika;)
2. Gdybyś mogła umówić się na kolację z kim tylko zapragniesz, kto by to był i dlaczego? Hm…z Putiniem! I powód – ma facet siłę;) 
3. Co najbardziej kochasz robić w wolnym czasie? Spać! Kocham drzemki, spanie, leżenie pod kocykiem:D
4. Aktywne wakacje w górach czy leniwe plażowanie nad morzem? Aktywność w górach mnie przeraża, ale leżenie plackiem na plaży mnie by zanudziło;)  
5. Szminka czy błyszczyk? Balsam do ust. Nie lubię mieć koloru na ustach.  
6. Ulubiona potrawa bądź deser? Potrwa – placki ziemniaczane! A deser…nie jestem w stanie wybrać jednego, ale uwielbiam słodycze!  
7. Kto jest Twoim idolem muzycznym? Nikt…nie słucham muzyki. 
8. O czym marzysz? O karierze – póki co jestem na dobrej drodze;)     
9. Dlaczego założyłaś bloga? Bo nie mam z kim rozmawiać o kosmetykach. Sisunie są daleko ode mnie:( 
10. Określ siebie w dwóch słowach. Pewna siebie i humorzasta;)  
11. Styl elegancki czy sportowy? Do elegancji sporo brakuje, ale na pewno niesportowy. 


1. Jaki jest Twój sposób na piękne włosy? Ciągle o takie walcze!
2. Ulubiony tusz do rzęs to..? Nie mam ulubionego.
3. Moje ulubione danie to..? Placki ziemniaczane!
4. Jakiej marki lakiery do paznokci są według Ciebie najbardziej trwałe? Na pewno nie jest to OPI! Rimmel ostatnio daje u mnie radę chyba lepiej niż Essie (choć zawsze używam Essie good to go!)
5. Jakiego podkładu używasz? Bourjois healthy mix serum w kolorze 52
6. Jaka jest Twoja ulubiona piosenka? Nie posiadam, bo ogólnie nie słucham muzyki.
7. Gdzie najchętniej kupujesz ubrania? W outlecie Teranovy.
8. Jaki jest Twój sposób na zadbane skórki? Regularne kremowanie + balsam 2x5.
9. Czy jesteś na diecie? Wiecznie;)
10. Jaka jest Twoja ulubiona książka? Nie mam ulubionej.
11. Jaki najfajnieszy prezent przygotowałaś własnoręcznie? Oj nie przypominam sobie…
 

1. Wolisz podkreślać oczy czy usta? Oczy.
2. Jakie są Twoje ulubione perfumy? Ciągle ich szukam;)
3. Jaka jest Twoja pasja? Żadnego z moich zainteresowań nie nazwałabym pasją.
4. Czy to Twój pierwszy blog? Tak
5. Jakie masz plany na przyszłość? Zdecydowanie rozwój zawodowy
6. Co daje Ci prowadzenie bloga? Możliwość uniknięcia powtórnie zakupu niewypałów;)
7. Bez czego nie wyobrażasz sobie życia? Bez słodyczy i internetu;) 
8. Jaka jest Twoja ulubiona marka kosmetyków? Nie mam ulubionej.
9. Wolisz książki czy filmy? Książki! Filmy mnie nudzą. Seriale są o niebo fajniejsze;)
10. Uprawiasz jakiś sport? Nic regularnego.
11. Gdybyś mogła mieszkać w dowolnym miejscu na świecie, gdzie by to było. Jakieś ciepłe miejsce – jest mi wiecznie zimno:(

Dziękuje Wam raz jeszcze za nominowanie do zabawy, jednak ja nie będę nikogo nominować, ale chętnie przeczytam w komentarzach odpowiedzi na Wasze ulubione pytania:)))



Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Moi wspomagacze do gładkiej i oczyszczonej buzi – część pierwsza!

Moi wspomagacze do gładkiej i oczyszczonej buzi – część pierwsza!

Moi wspomagacze do gładkiej i oczyszczonej buzi – część pierwsza!

Każda z nas wie jak ważne jest złuszczanie martwego naskórka. Pomaga to nam mieć piękną promienną cerę, a każdy kosmetyk kolorowy nałożony na taką buzię wygląda lepiej. Nie ma nic gorszego niż pomalowana kobieta, a spod makijażu są wystające suche skórki, jakieś strupki.


Moja cera jest normalna, w kierunku tłustej, choć zauważam ogromną zmianę, tłusta jest coraz mniej…Mam problem z zapchanymi porami i zaskórnikami na nosie, pryszcze pojawiają się sporadycznie.


Mam kilku swoich ulubieńców w dziedzinie gładkiej i oczyszczonej buzi.


Pierwszy to odkryta niedawno szmatka muślinowa. Efekt po pierwszym użyciu był niesamowity. Jak ja się miziałam po ryjku! Nigdy wcześniej nie miałam tak gładkiej buzi, a to wszystko za jakieś 6zł!  Niestety kolejne nie zostawiły już tak spektakularnego efektu, ale myślę, że to kwestia przyzwyczajenia się do tego uczucia. Raz na jakiś czas wrzucam szmatkę do pralki na szybki program z płynem dla dzieci, aby ją odświeżyć.

Szmatkę początkowo stosowałam codziennie i po tygodniu miałam podrażnioną twarz, najlepszy efekt daje używana co drugi dzień. Stosuję ją razem z żelem, obecnie jest to to płyn do mycia dla dzieci z Rossa, ale w ostatnim czasie pojawiają się jacyś nieprzyjaciele i potrzebuje czegoś mocniejszego do twarzy. Bardzo fajny efekt daje też używanie jej z peelingiem, obecnie jest to Soraya morelowa. Jest chyba lepszy niż po samym żelu.

Co do peelingów – zazwyczaj używałam tych z drobinkami, teraz skusiłam się na enzymatyczny.

Obecnie używam:


  • ·    Peeling Soraya morelowy – orzekłabym, że to taki przeciętniaczek, a nie ultra oczyszczenie o jakim mówi producent.  Jego zapach jest dziwny – nie wiem jak go dokładniej opisać, ale mam wrażenie że pachnie pestkami :P Jego skuteczność określiłabym jako bez szału, robi co ma robić, nie daje w gratisie fajerwerków;) Drobinki nie są ostre, ale dają radę, nie podrażniają twarzy. Jest wydajny i jego koszt to ok. 12zł


Skład: Aqua, Juglans Regia (Walnut) Shell Powder, Glyceryl Stearate SE, Glycerin, Sodium Lauerth Sulfate, Polyethylene, Cocamidopropyl Betaine, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Cetyl Alcohol, Cetearyl Alcohol, Ceteareth-20, Polysorbate 60, Cetyl Acetate, Acetylated Lanolin Alcohol, Titanium Dioxide, Prunus Armeniaca (Apricot) Fruit Extract, Sorbitol, Propylene Glycol, Carbomer, Triethanolamine, DMDM Hydantoin, Methylparaben, Propylparaben, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzyl Benzoate, Benzyl Salicylate, Citral, Citronellol, Eugenol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Hydroxycitronellal, Isoeugenol, Limonene, Linalool (17.05.2011)

·         Peeling enzymatyczny z Perfecty – wprawdzie zakupiłam go w tamtym miesiącu i użyłam go tylko kilka razy, ale nie radzi sobie z usuwaniem martwego naskórka, jak nos mi się łuszczył, tak tylko normalny peeling sobie z tym poradził. Wprawdzie nie uczula, ani nie podrażnia, ale to podstawa.  Jestem zawiedziona:(


Skład: Aqua, Hydrogenated Poly-1-Decene, Isopropyl Myristate, Glyceryl Stearate, Steareth-25, Ceteth-20, Stearyl Alcohol, Glycerin, Sodium Chloride, Papain, Sodium Carbomer, Dimethicone, Xantan Gum, Aloe Barbadensis, Carthamus Tinctorius, Prunus Amygdalus Dulcis, Tocopheryl Acetate, Ascorbyl Palmitate, Linoleic Acid, Sea Salt, Allantoin, Carbomer, Sodium Hydroxide, Disodium EDTA, BHA, Ethylparaben, Methylparaben, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol 


Dzięki szmatce oraz peelingom (1-2 w tygodniu) moje pory są oczyszczone (nadal nie jest to idealne oczyszczenie, ale lepszego nigdy nie miałam), cera nie jest taka szara i szorstka.


Macie swoją szmatkę? Stosujecie, zastanawiacie się nad zakupem? Jakie macie patenty jak chodzi o gładką cerę?

Polecicie jakiś peeling enzymatyczny?


Ps. w kolejnym odcinku będzie o peelingu kawitacyjnym.
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Puder matujący Elf w odcieniu warm

Puder matujący Elf w odcieniu warm

Puder matujący Elf w odcieniu warm
Puder zakupiłam od niechcącego kliknięcia podczas jakiś zakupów na allegroszu za 20 zł (też tak macie, że szukacie jednej rzeczy, a kupujecie pięć?) – choć Wam napisze, że odkąd jest nowy wygląda portalu o wiele rzadziej mam ochotę pobuszować, zabijają mnie nowe wyszukiwarki, opcje i układ.


Ma bardzo klasyczne, wytrzymałe opakowanie z lusterkiem. Podoba mi się ten dizajn:)

Otwierając puder uderzyły mnie drobinki – myślę sobie kurczę, tak to jest jak się nie potrafi czytać i kupuje oczami, a i oczy mają się nie najlepiej, ale dałam mu szansę.



(w pustym rogu powinien być zielonkawy kolor, ostatnio mi się wykruszył i nie mam innego zdjęcia)

Na twarzy absolutnie nie widać drobinek, buzia wygląda ładnie, ciepło, matowo, ale nie tak płasko i nienaturalnie. Jest transparenty. Używam go na podkład Bourjois Healthy Mix Serum. Nie warzy się na nim (jak nakładałam na niego Jadwigę to miałam ciasto na twarzy po 30 minutach!!). Trzyma się dobrze do 3-4 godzin, potem buzia nie jest zmatowiona, ale wygląda zdrowo. Kiedyś miałam problem z mega przetłuszczającą się cerą i za wszelką cenę chciałam mieć płaski mat, a teraz przekonuję się do pewnego rodzaju „połysku”. Puder nie wchodzi w pory, ani zmarszczki.

Używam go od początku lutego, myślę, że jeszcze wystarczy mi na jakiś miesiąc/półtora. Wynik ten uważam za całkiem przyzwoity, aczkolwiek pudru nie poprawiam w ciągu dnia. 

Czy polecam? Jest okay, ale bez szału. Ja nie wrócę do niego  - nie zauroczył mnie, a na rynku tyle innych specyfików!

Ps. W niedalekiej przyszłości będę miała okazję zajrzeć do MAC i zamierzam prócz pomacania wszystkiego, zakupić jakieś małe co nie co – co polecacie? Wiem, że na pewno nie interesują mnie tradycyjne cienie (mam przesyt;)) i pędzle - te które mam są dla mnie wystarczające.  Może powiecie mi czemu powinnam się przyjrzeć? 


Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Mój pierwszy:D

Mój pierwszy:D

Mój pierwszy:D
Nudziakowy kolor i pierwszy z Golden Rose.  Wiem, że nazwa bloga wskazywałaby, ze tylko takich używam;) lecz na moich paznokciach gości albo czerwień i pochodne, ale mleczne (od których się już trochę odzwyczaiłam;)


Tego nudziaka mam od ponad roku, z lakierem nic się nie dzieje, nie zgęstniał, nadal dobrze się nakłada Jego cena to ok. 5zł.


  • Co do samego koloru – ma wykończenie kremowe, pod słońce widać mikroskopijne drobinki, ale nie jest to chamski brokat, na zdjęciu nie udało się go nawet wychwycić. Kolor okay, ale bez szału;)
  • Krycie - po 2 warstwach, lecz czasem przydaje się i trzecia, bo moja mega biała kresa prześwitywała
  • Pędzelek - przywykłam do szerokich pędzelków, ale ten cienki jest całkiem przyjemny, nic nie smuży
  • Co do trwałości…malowałam w niedzielę wieczorem, we wtorek miał lekko starte końców (widać na zdjęciu), lecz w środę rano pojawiły się znaczne odpryski na kciukach.  Nie zachwyca. Mowa tu też o trwałości po nałożeniu Essie good to go. Jak jest bez to na drugi dzień pojawiają się odpryski.
Mam jeszcze jeden lakier z GR, z serii Rich Color, ale też trwałością nie zachwyca. Co sądzicie o ich lakierach?

Lubicie takie odcienie?

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Czas na gołe nóżki!! Machina w ruch;)

Czas na gołe nóżki!! Machina w ruch;)

Czas na gołe nóżki!! Machina w ruch;)
Dziś będzie o depilacji woskiem na gorąco, a dokładniej o tym jaki sprzęt wybrać. Ja wiem, że pogoda za oknem nie jest sprzyjająca by pokazywać nóżki, ale sarenkami nie możemy być.

Pierwszy podgrzewacz kupiłam na wariata – chciałam już teraz, na szybko, do odebrania w moim mieście. Kupiłam najtańszy, urządzenie +2 woski + 50 pasków kosztowały mnie 36 zł. Tu strona sklepu <kilk> ale cena mają obecnie bardzo zawyżoną w stosunku do tamtego roku. Można o wiele taniej znaleźć na pewnym portalu aukcyjnym na literkę a;) Obecnie jest u Sisek, stąd brak zdjęcia.

Dlaczego zdecydowałam się na inny? Bo wkurzało mnie, że nie widzę ile mi zostało wosku, a notorycznie zapominałam wyjąć go po użyciu, a na zimno miałam z tym problem. Był również trochę za szeroki do mojej wątłej łapki. Majtał mi się kabel podczas używania. Wolno się nagrzewał (miał tylko 40W).

Kupiłam inny:

  • z podglądaczem na wosk - choć wosk się nierówno lubi ułożyć w opakowaniu i potrafi zrobić psikusa, więc nie patrzcie na to do końca
  •  ze stacją - mogę wyjąć podgrzewacz i nie pracuje z kablem, bardzo wygodne nic mi się nie majta, to bardzo ważna funkcja wg mnie;)
  • z bardziej ergonomicznym kształtem – mogę spokojnie trzymać do w ręce, jest lepiej wyprofilowany
  • mocniejszy – 95W, szybciej nagrzewa mi się wosk, choć jak ktoś ma czas, to może być i słabszy;)
Czy widzę różnice miedzy takim podgrzewaczem, a droższym (sam podgrzewacz kosztuje ok. 80 zł)? Tak – wygodniej mi się z niego korzysta, ale co do usuwania włosów nie widzę żadnej różnicy.

Warto też zwrócić uwagę na sam wosk



Przede wszystkim wybieramy te bardziej przezroczyste, nie kremowe. Zauważyłam, że te kremowe są gorszej jakości, nie zawsze sobie radzą z włoskami, szczególnie w okolicach bikini. Ważne jest też by wybierać te KOLOROWE – ja mam teraz zestaw miodowych, których po nałożeniu nie widać na skórze i nie wiadomo czy cały został usunięty, czy nie. Cena wosku to ok. 6 zł za sztukę, jedno opakowanie zazwyczaj wystarcza mi na zrobienie 3x łydki + ręce.

Ostatnio Veet wypuścił swoją maszynkę…jego cena jest wysoka w porównaniu z dostępnymi modelami, ale nie jakaś zaporowa, z to z ceną wosku popłynęli, nie kupujcie!

Woskujecie się?
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!