Jak ten czas ucieka. Ale dobrze, że już lipiec – jeszcze jeden
egzamin i wolne od uczelni:D Póki co wszystko zaliczone, ale jeden na wrzesień,
bo nie mogłam iść w pierwszym terminie. Jestem w szoku jakiego mam farta albo
jestem tak genialna.
Ale nie o tym: użytki czerwca mają się całkiem nieźle, oto
oni:
Micel z Biedy – wychodzi na to, że wystarcza mi na miesiąc,
na dniach opiszę dokładniej produkt,
który jednak nadal jest dostępny w sklepach!
Płyn do demakijażu Czarna Oliwka – opisywałam jego działanie tutaj
<kilk>. W kategorii ulubieńców dwufazowych mam Bielendę bawełnianą – jak
tylko obecny wykończę wracam do niej! Oliwki już nie kupię.
Serum Babuszki – opisywałam niedawno <klik>. Nie wrócę,
bo szału nie ma.
Krem pod oczy Royal Velvet Oriflame – męczyłam ten krem
chyba z 5 miesięcy. Jest to pierwszy krem, który stosowałam regularnie i
widziałam efekt! Pierwsze zmarszczki zostały wygładzone, skóra ładnie napięta.
Pochodzi z jakiej starej szaty graficznej, ale nadal jest dostępny. Cena w
katalogu ok. 30 zł. Naprawdę super!
Puder z Elfa – opisywałam tutaj <klik>. Chyba za nim
tęsknie… mam teraz Bourjois Healthy, ale nie jest tak bezproblemowy jak ten.
Odwrócony dupką balsam Tisane – ładnie nawilżał i miał przyjemny zapach. Był mało wydajny i denerwowała mnie forma aplikacji, ale samo działanie na plus!
Pozostałe użytki:
Balsam z Neutrogeny – ależ go męczę! Jest bezzapachowy,
lekki, nawilża, ale bez szału. W sumie nawet nie lubiłam go, ale facet zakupił
dla siebie, potem nie korzystał, szkoda było wyrzucić. I nadal jeszcze trochę
jest w butelce, ale nie da się wydostać, a nie chce mi się bawić w rozcinanie.
Plus za pompkę. Cena ok. 18 zł. Nie wrócę
do niego.
Żel antycellulitowy z Orfilame – męczyłam go od tamtego
roku. Nie stosowałam go regularnie, ale nie wierzę w takie specyfiki, jeżeli
nie są połączone z masażami, czy ćwiczeniami. Pachnie okay, świeżo, niestety
zostawia taki lepki film na skórze. Nie wrócę do niego.
Zmywacz Isana – ulubieniec, stosuje go od 2 lat, jak nie
dłużej. Kolejna butelka już w użyciu.
Isana krem z mocznikiem – wycofany, uwielbiałam go.
Cudownie nawilżał i natłuszczał skórę, ładnie łagodził ją po depilacji, delikatnie
pachniał, zostawiał przyjemny film na skórze. Tak bardzo mi cię brakuje kremiku
z Isany <chlip chlip>
Przyznam, że od kiedy zaczęłam oglądać Wasz denka (a robię
to od jakiegoś roku, jak nie dłużej;)), to sama jakoś regularnie zużywam
napoczęte rzeczy, co jest niewątpliwym plusem.
Pędzę do Was oglądać Wasze zużycia.
ps. Na jaki kolor pomalować pazurki – czerwień czy mleczny?
Micel z Biedronki gości u mnie na stałe :D
OdpowiedzUsuńgdybym miała wybierać to mleczny :D
Pazurki jeszcze niepmalowane, więc jest szanasa na mleczny;)
UsuńNo patrz, obu kolorów nie lubię więc nie podpowiem ;) Szkoda, że wycofali Isnakę, za to z micelem biedronowym to coś się ociągają :P To chyba jakaś lipa była ;)
OdpowiedzUsuńJak można nie lubić czerwnego:P
UsuńUwielbiam micela z Biedronki. Używałam tego balsamu z Neutrogeny i nie przypadł mi do gustu.
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do siebie na denko :)
Szykuję właśnie recenzję tego micela:)
Usuń