Zużyci w październiku

Zużyci w październiku

Zużyci w październiku
Całkiem nieźle idzie mi zużywanie tego co mam. Same zobaczcie!
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Zgęstniały

Zgęstniały

Zgęstniały
Utwardzacz z Essie Good to go opisywałam jakiś czas temu <kilk>. Używałam go od marca do września. Zostało mi go jeszcze tyle:



I mi zgęstniał – wiem, że to „normalne” przy tego typu produktach, ale nie spodziewałam się, że to niecałych 7 miesiącach;) Tragedii nie ma, nie wyrzucam lakieru, zakupię kiedyś przy okazji „rozpuszczalnik” do Seche Vite i poratuję też Essiaka.




To tak informacyjnie, głownie dla mnie by wiedzieć w przyszłości czy warto wracać do Good to go.

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Aaaa, zakupowy październik

Aaaa, zakupowy październik

Aaaa, zakupowy październik
Zaszalałam w tym miesiącu. Swoje nabytki pokazywałam:
Do  domku wpadło jeszcze:

  • Bibułki matujące z Inglota19,99 chyba ich fanką nie zostanę…
  • Baza rozświetlająca Revlon Photoready Skinlights w kolorze 100 Bare light – 38,79 w Hebe. Mówiłam, że lubię wszelakie rozświetlacze?;)
  • Pędzle z Hakuro H52, H24 i H76 – wszystkie są cudownie mięciutkie i wyparły moje z Ecotools. Napiszę o nich trochę więcej niedługo.
  • Płyn micelarny z Biedronki – uwielbiam <klik> 2 opakowania, każde za 7,99 bo to butla 400ml
  • Ulubiony płyn dwufazowy z Bielendy w nowym opakowaniu - <klik> 8,99
  • Zmywacz w płatkach o zapachy truskawki – 5,99 w Hebe, do torebki na sytuacje awaryjne
  • Płatki z Babydream, które w oryginale są do podcierania tyłka bachorzęciom, ale dzięki nim mój demakijaż zyskał na komforcie – 5,99
  • Żel pod prysznic z Dove Purely Pampering Coconut Milk & Jasmine Petals – coś ok. 10 zł - cudowny zapach!
  • Antyperspirant w sztycie z Dove Silk dry– jakoś mi zapachy Dove podpasowały, cena ok. 12 zł
  • Maska do włosów Elseve Total Repair 5 – ok. 22 zł podbija moje serce!!
I woski Yankee Candle:

  • Saled carmel - jeszcze nie paliłam, w opakowaniu jest dość specyficzny
  • Snowflake cookie - bardzo przyjemny, delikatny zapach. Nioch nioch
  • Baby powder - spodziewałam się czegoś więcej, może po zapaleniu zyska coś więcej
  • Clean cotton - jak u poprzednika
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Kosmetyczna lista życzeń

Kosmetyczna lista życzeń

Kosmetyczna lista życzeń
Kosmetyczna lista życzeń – kosmetyki drogie, których de facto nie potrzebuję, a jedynie chcę.
  • Puder prasowany Meteorites Compact Pressed Powder - #02 Teint Beige - bo ma cudowne opakowanie. Widziałam na Truskawce, kupię za tydzień jak środki pieniężne wpłyną. Kupiłam!

  • Nars  Orgasm – mam jakąś fazę na róże… ale nie jest to co muszę mieć już teraz natychmiast:P i w sumie jednak chciałabym pomacać wcześniej…

  • Tusz In Extreme Dimension Lash z MAC– nabędę go zapewne w zestawie świątecznym razem z paint potem i fluidlinem… chyba wiecie co mój facet mi kupi na urodziny?

  • Czerwony lakier Chanel – pewnie sprawię go sobie na urodziny. Albo za premię świąteczną, wszak jeden termin. Jeszcze nie wiem jaki konkretnie egzemplarz, ale pewnie coś się znajdzie...




  • Szczoteczka Clarisonic – chyba zacznę na nią odkładać i za jakiś czas sobie ją kupię…

  • Naked  lub Naked 2…muszę wymacać w Sephorze





Chyba niewiele co?

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Niezastąpione

Niezastąpione

Niezastąpione
Moje powieki są ultra tłuste, opadające i wyczarować na nim makijaż, który przetrwa cały dzień w pracy,  to nie lada wyzwanie. Jednak w tym pomagają mi dzisiejsi bohaterowie:



Traktuję powieki z rana płynem micelarnym, osuszam wacikiem, przykładam bibułkę matującą. Nakładam bazę <klik>, czekam. I nakładam cień w kremie Maybelline Color Tatoo w kolorze On and On bronze, który opisywałam tutaj <klik>, a na to daję cień z Sephory w kolorze Califorian blond 10. Sam cień kupiłam podczas wyprzedaży letnich za całe 7,90.Kolor to piękna beżowa perła.

Tak wygląda tatuaż i sam cień:


Zestawienie, które uwielbiam
A tak nałożony cień na tatuaż:


Po nałożeniu na tatuaż kolor wpada w lekką nutę fioletu, ale najważniejsze jest to, że taki makijaż wytrzymuje na moich oczach spokojnie 10 h!! Po wyjściu z pracy nadal mój makijaż jest na powiekach i nie mam tu na myśli ich załamania. Czasem dorzucę coś na załamanie powieki, aby nie było tak nudno.

Próbowałam połączenia tatuażu z innymi cieniami, ale nie zdaje to egzaminu, tak dobrze jak z cieniem z Sephory. Sam cień na bazie trzyma się też nieźle. Poczekam na jakieś wyprze i jakiś jeszcze upoluję!

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Lakier dla pańci;)

Lakier dla pańci;)

Lakier dla pańci;)
Na początku kim jest pańcia – otóż jest to kobieta, która jest słodka i czasem jej się zwoje pomylą. Wiecie słodka niezdarka, o albo taka co aby zaparkować auto dzwoni po faceta, aby przyszedł na parking. Po prostu dla mnie urocza kobietka. Mnie czasem nachodzi taki czas, co wiecie, czegoś nie podniosę, bo malowałam pazurki albo „Misiu a sięgniesz mi coś”, a taboret stoi obok albo ja tu nie zaparkuje, zamieniamy się. 


Ogólnie nic obraźliwego, a uroczego i zabawnego. I w taki sposób traktuję rzucające się w oczy mocne róże! A Rimmel Salon PRO 701 Jazz Funk. Mocny, rzucający się w oczy róż.
Do pokrycia mojej płytki paznokcia potrzebujemy dwóch grubszych warstw lub 3 cienkich, inaczej moje białe końcówki prześwitując. Schniecie – używam Seche Vite, więc się nie wypowiem. Trwałość – nosiłam je max 3 dni, bo taki kolor szybko mi się nudzi i dziwnie się czuje w takim kolorze w pracy;) Tradycyjnie pojawiły się mi starte końcówki w połowie drugiego dnia.


Pędzelek tradycyjny jak u Rimmela, ale wole ten z serii 60 sekund.

Co sądzicie o mocnych różach na pazurkach?


Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Wkurw na MACa!!

Wkurw na MACa!!

Wkurw na MACa!!
Post miał być zakupowy. Bo mam depresję i chciałam sobie poprawić humor. W MAC. Bo dziś darmowa dostawa. I co?!


Wkurw – chciałam mieć róż od Rijany, bo ma słodkie opakowanko. Oh miał być prezencikiem;) ale co?! nie mogę wprowadzić swojego numeru telefonu na stronie! Mają zjebany walidator!! Nosz mada faka!
Chcą aby wprowadzać numer formatem 555555555-czyli 9 cyfr, walidator na stronie mówi „Długość znaków 10 do 12” – nosz kurwa, kto im tą stronę zatwierdził. Odzywa się we mnie dusza testera i no kurczę, to jest bloker!! Sprawdzali to na jakiej przeglądarce?! Jak to mogło iść na proda!  Jak ja mam zrealizować zamówienie?! Numer pisywałam z zerem, bez zera +48. Nic. Chujnia z patatajnią. 


Ba ich strona się rozjeżdża na IE!! Ba wykorzystuje flesha, no kto kurczę robi takie strony w chwili obecnej?! Na Lumii ich strony się nie otworze!! Jakoś wcześniej byłam w stanie to przełknąć, ale teraz nie. 

Jestem zła, MACu co z Tobą nie tak! No jak to może tak być. W dodatku nie mam pojęcia przez kogo są realizowane płatności!! Co robisz z moją kartą?! Buuuuu, jestem zła i odechciało mi się u Was zakupów!!

I nawet nie chce mi się bawić nową zabaweczką:



Swoją drogą zauważyłam, że tablety nie radzą sobie z dodawaniem komentarzy na blogspocie. Mam tak na Samsungu Galaxy tab 3, na iPadzie mini. Na Galaxy się zacinają czasami, ale jest to do przeżycia, a na iPadzie jak klika „Dodaj” to usuwa mi się napisany komentarz... Macie podobne obserwacje?

I udało Wam się zrobić zakupy z sklepie on-line MAC??




Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

MAC Blush Dame

MAC Blush Dame

MAC Blush Dame
Chciałam coś różowego, ale bez drobinek, lecz nie do końca matowego. Wybór padł na Dame – chłodny róż o wykończeniu satin.


Trzeba się trochę namachać pędzelkiem, aby było coś widać, ale pozwala to nie zrobić sobie ruskiej lali.


O trwałości nic nie powiem, bo dopiero drugi raz mam go na mym licu, ale efekt jest bardzo na tak.

I! Jak zapowiedzi dobiegają mnie z różnych stron, to MAC będzie dostępny w drogeriach Douglas, co mnie niezmiernie cieszy!

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Po warszawsku

Po warszawsku

Po warszawsku
Warszawy nie lubię. Teraz jeszcze bardziej się w tym utwierdziłam. Jest głośna, ogromna, zakorkowana, szara, brzydko pachnie i o. Zdecydowanie wole Poznań – jakiś taki mniejszy, cichszy, łatwiejszy do ogarnięcia. Jedna plus Wawy jest taki, że jest tam kilka sklepów, których tutaj nie ma. Choć na pierwszym miejscu i tak jest Toruń. Ale, ale o zakupach miało być. Oto one:


Planu nie miałam jakiegoś ambitnego – zahaczyć o MAC i kupić pędzel 217 i jakiś róż, może bronzer, może jeszcze jakiś pędzelek, może coś. I chciałam koniecznie powąchać w Bath&Body Works świeczkę o zapachu świeżej bagietki. Co wyszło?


W MAC – 217 i róż Dame o wykończeniu satin. Panie były czymś bardzo zaaferowane, średnio pomocne i aby nałożyć mi inny kolor różu, to przypudrowała mi miejsce gdzie mam róż i nałożyła na niego kolejne warstwę innego. Kusił mnie jeszcze taki jeden przybrudzony odcień, nie pamiętam nazwy, ale w sumie na zimę warto mieć świeże wygląd. Cena różu to 96zł. Przepraszam, że pędzelek jest trochę brudny od cienia, ale zapomniałam zrobić zdjęcia przed pomalowaniem. Jest przemilusi!! Cena to 105 zł. Słocze różu jutro.


W Bath&Body Works nie mieli świeczki bagietkowe, inne jakoś specjalnie mnie nie urzekły by zapłacić za nie prawie stówę, a była nawet por 2 świeczki za 109zł. Kupiłam za to żele antybakteryjne w różnych zapachach i dwa urocze pokrowce do nich;) Jeden z nich poleci do Sisi, a drugi będzie dla Was! Cena za żel to 7,99, była promocja kup 4, weź 6.


Kupiłam również mgiełki – słodką Pink Chiffon dla Was, White Citrus (ładny świeży zapach, nie czuje w nim środków do czyszczenia łazienki;)) i Warm Vanilla Sugar, słodki i chyba od niego boli mnie głowa choć nie jest przerażająco słodki… winowajcą może być też antybakteryjny żel dyniowy. No nic, zobaczymy. Cena to 19,99, była promocja weź 3 zapłać za 2.

I w sumie kusiły inne rzeczy, ale moc zapachów mnie trochę przerażała – mnie baaaardzo szybko boli głowa o zbyt intensywnych zapachów.

Zakupy takie sobie, nie czuję aby mi zrekompensowały 4 dni pracy w Wawie. Byłam jeszcze w The Body Shop, ale nic ciekawego mnie nie urzekło, stwierdziłam, że nie będę na siłę nic kupować, bo nie chce robić zapasów. Dodatkowo będę teraz 2x w miesiącu w Wawie, jak nie częściej, więc nic straconego.

A teraz czekam z niecierpliwością na Konkubenta, co mam mi przywieźć od Sisi pędzelki z Hakuro!

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Rozświetlacz Mary Lou-Manizer

Rozświetlacz Mary Lou-Manizer

Rozświetlacz Mary Lou-Manizer
Rozświetlacze bardzo lubię – mimo, że moja cera jest tłusta, to nie wyobrażam sobie nie nałożyć go. Ożywia cerę, jest bardziej „żywa”, promienna. Dostałam kilka komplementów,że cóż to mam, bo tak ładnie wygląda, co cieszy mnie tym bardziej.


Mery ma cudowne opakowanie – śliczna grafika mnie urzekła. Jednak plastik, z którego został wykonany wygląda na tani i niesolidny – choć nic mu się jeszcze nie stał.
Kosmetyk jest dobrze sprasowany, nic się nie kruszy ani ni pyli podczas aplikacji. Nakładam go tym pędzlem <klik>.


Efekt nim uzyskany to śliczna tafla, drobinki nie migrują po twarzy w ciągu dnia. Co do trwałości – utrzymuje się całkiem nieźle przez cały dzień. Nawet po całym dniu w pracy efekt jest ładnie widoczny na twarzy. Jednak mam wrażenie, że swój rozświetlacz z Essence z limitowani Circus trzyma się lepiej na twarzy...


Wydajność oczywiście mistrzowska, używam codziennie od sierpnia, a zużycia praktycznie nie widać.

Lubię ten rozświetlacz, ale nie czuję, że jest to numer jeden ever.
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Śmierdziel

Śmierdziel

Śmierdziel
Chyba najgorszy tonik ever! Kiedyś, daaawno temu, jeszcze przed którąś tam zmianą opakowani/składu był to mój ulubiony tonik, teraz powróciłam po 2-3 latach i matko jedyna co za badziew! Mowa o toniku oczyszczającym z Iwostin z serii Purritin. Po pierwsze śmierdzi, po drugie śmierdzi, po trzecie nic nie robi. 


Ogólnie tonik bardzo nie przypadł mi do gustu, więc jeszcze rozprawie się z tym co mówi producent:
  •        Odświeża i tonizuje – przez to, że śmierdzi moja buzia nie czuje się odświeżona
  •        Oczyszcza i nawilża skórę – nie zauważyłam, aby podczas stosowanie coś takiego miało miejsce
  •        Reguluje wydzielanie serum – jak się świecę, tak się świecę.
Czyli obietnice producenta odkładamy na półkę z bajkami dla dzieci. Za 22 zł mamy 240 ml śmierdzącej cieczy.

Skład dla zainteresowanych:









Ogólnie męczę go, bo nie lubię wyrzucać kosmetyków, ale śmierdziuch jakich mało. Bleee!!
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Szczoteczka Shiseido

Szczoteczka Shiseido

Szczoteczka Shiseido
Gadżet. Bo przecież buzię można myć za pomocą własnych rąk albo za pomocą myjki za 5 zł.


Szczoteczka jest bardzo dobrze wykonana – wygodnie leży w dłoni, plastik jest trwały. Spadła mi kilka razy i nic się nie stało! Wielki plus za stojaczek, ułatwia jej przechowywanie. Nie leży bezwiednie na włosiu na umywalce.
Cena to 105 zł. 


Włosie jest niezmiernie mile, nic nie wypadło, gumowe wypustki nie „ciągną” skóry. Jedyny minus jest taki, że włosie trochę zmieniło kolor i nie jest już śnieżnobiałe, ale to nie wypływa na jakość korzystania. Po użyciu zawsze ją opłukuję pod silnym strumieniem wody.


Szczoteczkę mam od lipca – kupiłam ją, gdy stan mojej cery się pogorszył. Przez kilka miesięcy stosowałam tylko i wyłącznie płyny micelarne, które jednak solo nie sprawdzają się u mnie. Czy jej stan poprawił? Zdecydowanie tak, lecz nie wiem czy jest to zasługa samej szczoteczki, czy żelu który stosowałam <klik>, czy dwa w jednym.  Próbowałam w ostatnim czasie odstawić szczoteczkę w celu sprawdzenia działania żelu, ale po dwóch tygodniach stwierdziłam, że nie lubię myć twarzy bez niej. Na twarzy nic się nie wydarzyło, ale 2 tygodnie, to za mało stwierdzić, na twarzy nic się nie zmieniło. Jednak to co jest pewne, to to, że dzięki szczotce twarz jest zdecydowanie lepiej domyta, bo wystarczy jedno przetarcie wacikiem z płynem micelarnym, a nie 3 jak w przypadku mycia buzi samym żelem, aby buzia była czysta.

Po jej użyciu cera jest ładnie oczyszczona – jednak oczyszczenia porów, czy zmniejszonej liczby zaskórników nie zauważyłam. Stosowana codziennie absolutnie nie podrażnia, w przeciwieństwie np. do szmatki muślinowej.

Ostatecznie bardzo ją lubię!


Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Rosyjski duet do włosów

Rosyjski duet do włosów

Rosyjski duet do włosów
Moje włosy są bardzo kapryśne i mają humory - dokładnie tak jak ich pańcia;) Od szamponu oczekuję, aby dobrze oczyszczał skalp, nie przetłuszczał go, ładnie pachniał i nie plątał włosów. Odżywka nakładana po myciu – ma je nawilżać, ułatwić rozczesywanie i ogarniać puszenie się. I jak wszystko ładnie pachnie, to już w ogóle miodzio.

Po wstępie przedstawiam drogim Paniom rosyjski duet – szampon i odżywka Baikal Herbals objętość i siła.


Co trzeba przyznać, to na pewno to, że kosmetyki ślicznie pachną. Zapach jest jednak delikatny, kwiatowo-ziołowy, ale nie duszący. Niestety nie utrzymuje się po myciu. Co do opakowań – na pewno minusem jest to, że są odkręcane i niemal identyczne. Odżywkę ciężko się z niej wydostaje, szampon daje radę.


Co do samego szamponu – myje, nie podrażnia, nie plącze włosów, nie przetłuszcza, ładnie unosi u nasady. Bardzo dobrze radzi sobie z olejami. Duży przyjemniaczek z niego.

Skład: Aqua with infusions of: Thymus Vulgaris Extract, Helichrysum Аrenarium Extract, Sphagnum Extract, Organic Spiraea Ulmaria Extract, Organic Borago Officinalis Oil; Magnesium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Decyl Glucoside, Cocamide DEA, Sodium Chloride, Chitosan, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Parfum, Citric Acid.


Odżywka – stosując ją długotrwale zauważyłam, że nadaje ładny blask moim włosom, ale trzeba ją stosować po każdym myciu. Stosowana sporadycznie nie daje żadnego efektu. Próbowałam jej jako odżywki do mycia, tu daje również radę, ale efet użyy po myciu jest o niebo fajniejszy. Jest gęsta, ale jednocześnie lekka w swojej konsystencji. Niestety szybko mi się skończyła, ale ja mam długie włosy i nie szczędzę odżywek.

Skład: Aqua with infusions of: Thymus Vulgaris Extract, Helichrysum Аrenarium Extract, Sphagnum Extract, Organic Spiraea Ulmaria Extract, Organic Borago Officinalis Oil; Cetearyl Alcohol, Behentrimonium Chloride, Hydroxypropyl Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, Parfum, Citric Acid

Cena każdego z kosmetyku to ok. 15zł za 200ml – myślę, że kiedyś do nich wrócę, bo bardzo polubiłam ich działanie! No i są super hiper eco. 

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Niezobowiązująco

Niezobowiązująco

Niezobowiązująco
Jak ja lubię mieć wolne weekendy:D a jakoże ostatnio jestem wyczerpana, to post niezobowiązujący, czyli zakupy;)



Zakupowo ogólnie się rozpieszczam, ale mogę stwierdzić, że jestem dość racjonalna w swoich zakupach i nie mam zapasów, więc why not;) 




Dostałam w spadku balsam do ciała z Organique o zapachu orchidei i curaco, poprosiłam też o peeling – wprawdzie rzadko używam, ale naszła mnie szalona ochota. Zapach świeży, momentami męski, czymś specyficznym mi pachnie i nie odkryłam jeszcze czym. Cena to ok. 60zł za sztukę.


Zakupiłam wychwalane maseczki z Ziai, zobaczymy jak się sprawdzą. Wiem na pewno, że samodzielne mieszanie glinki doprowadza mnie do szału. Cena maseczki z Ziai 1,69, glinka zielona 3,50. Kupiłam też jajo do twarzy z Ebelin (16zł) – zastanawiam się na Beauty Blenderem, ale chciałam zobaczyć czy taka forma aplikacji mi odpowiada. Już czuję, że jej codzienne mycie mnie zdenerwuje:P Mój pędzelek do brwi z Isadory się odkształcił i zakupiłam na szybko ten z Ecotools (15zł)



Mój Essie good to go <kilk> zgęstniał i zakupiła Seche Vite – śmierdziuch straszny;) Centa to19 zł. Zamarzyło mi się też błotko na pazurkach, ale jednak Rimmel 803 Man overboard (9,99), to nie to.


Jak zamawiałam jajko to wzięłam też odżywkę z Alverde z amarantusem – pachnie mi jak pianka do golenia mojego taty;) Cena ok. 15zł. Zamawiałam też rzeczy dla faceta i zobaczyłam, że mają Travalo za 20zł… wprawdzie opisywałam tutaj <klik> i nie dałabym za niego ponownie 59zł, ale za dwie dyszki okay, swoją drogą ten trafi do mojej kosmetyczki, bo tamten de facto nie był mój:P


I to chyba tyle. W kolejnym tygodniu zaspokoję się Macowo i nawiedzę inne sklepy niedostępne dla mnie na co dzień. Idę się lenić, bo jestem taaaaaaka zmęczoooooona;((((((
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Bordo

Bordo

Bordo
Bordo na jesień idealne. Głębokie i ciemne. Tak jestem gotowa na jesienne dni.  Dziś o lakierze, który odkurzyłam po wiosennych i letnich miesiącach. Mowa o lakierze Golden Rose z serii Rich Color w kolorze 23.


W buteleczce mamy 10,5 ml za cenę ok. 8zł. Producent pisze, że jest ważny 8 miesięcy od otwarcia, ale ja mam lakier rok i nic się z nim nie dzieje. Wspaniale kryje, można poprzestać na jednej grubszej warstwie. Jak chodzi o jakość – gdy używałam go w tamtym roku to max 3 dni, a od kiedy mam Essie good to go, to spokojnie 5! dni co jest moim najlepszym wynikiem ever! Czuje się skuszona na inne kolory;) I jasne pojawiają się starte końcówki, ale dopiero ok.3 dnia. 



Pędzelek ciut grubszy od Essie, ale wspaniale się nim maluje. Jest sprężysty, dobrze się dopasowuje do kształu paznokcia.


Jak chodzi o kolor, to mały kłamczuszek jest z niego – bowiem po 2-3 dniach kolor ciemnieje! Ale mi to zupełnie nie przeszkadza. Aparatem ciężko było mi to uchwycić, na żywo kolor jest ciemniejszy. 






Jak nie byłam zadowolona po lakierze z serii Paris <klik>, tak ten skradł me serce i narobił ochoty na więcej!
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Płyn dwufazowy Nivea

Płyn dwufazowy Nivea

Płyn dwufazowy Nivea
Moim ulubionym płynem jest Bawełna z Bielendy <klik>. Ostatnio miałam problem z jego zakupem (zmieniają opakowania), więc wrzuciłam ten z Nivea za całe 8,99.



I jest to pierwszy płyn, który czasami podrażniał mi oczy! Nigdy wcześniej żaden płyn nie szczypał mnie. Nie było to często zjawisko, ale kurczę! przecież nie będę się zastanawiać – będzie szczpać mnie, czy nie.

Sam z siebie nawet dobrze zmywa makijaż oka, ale czasem nie radzi sobie  z tuszem do rzęs. A nie używam wodoodpornych, a zwykłych.

"Test" na eyelinerze z L'Oreal, żelowych kredkach super Shock z Avonu, korektorze i tatuażu z Mejbejlina.



Tłusta warstwa po myciu do zniesienia. Wyjątkowo szybko się mi skończył, bo i czasem potrzebowałam po dwa waciki na oko.

Skład:



Podsumowując – przeciętny przedstawicieli płynów dwufazowych, który potrafi szczypać w oczy. Do wora, a wór do jeziora!
Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!

Brązer Honolulu

Brązer Honolulu

Brązer Honolulu
Rzekomo odpowiednik Holi z Benefitu – Benbefit mnie zraził, więc na bank nie kupię oryginału i nie porównam.

Co mojego dzisiejszego bohatera – nie wiem co o nim sądzić.


Wprawdzie ma słodkie opakowanie, jednak z drugiej strony wieje bazarkiem i tandetą, ale jest dobrze wykonane i nie rozpadło się. Jednak jest ewidentnie tanie. Duży plus też za oddzielenie plastikowym czymś  kosmetyku od dołączonego pędzelka. Cena to ok.14 zł.

Sam pędzelek jest całkiem milusi, można nim nałożyć kosmetyk. Ja tylko takiego kształtu nie umiem obsłużyć.


Brązer nie jest do końca matowy, nie ma żadnych drobinek, lecz nie daje pudrowego na maxa wykończenia. Ładnie wygląda na buzi.

Kolor to taki ładny brąz, bez żadnych pomarańczowych tonów. Można go stopniować, a nawet trzeba – wzięty hojną ręką może zrobić placki. Można uzyskać delikatny i mega mocny efekt.


Trwałość na mej obrzydliwie tłustej buzi to 5-6 h, potem blednie, ale nadal wygląda okay. Po 10h coś tam jeszcze widać. 

I w sumie taki z niego średniaczek, który uświadomił mi, że nie mam dobrego pędzla do brązera – mam giganta z Ecotools, jest okay, ale trzeba uważać i wolę go do rozcierania. Flat topem z ecotools <klik> nie daje rady, wolę go różu, a ten do różu <klik> używam do rozświetlacza, bo do brązera też średnio mi leży.

Jak nic wychodzi, że potrzebuję pędzla do brązera – polecicie jakiś?

Cześć! Mam na imię Ewa. Mój blog to miejsce, gdzie pokazuję kosmetyki, głównie te do pielęgnacji. Moja skóra długo zmagała się z trądzikiem, obecnie mam 32 lata i nadal jest ona problematyczna. Nie szaleję z makijażem, kocham beże i brązy. Czasem przełamię to czerwienią, ale bez przesadyzmu;) Uwielbiam pięknie pachnące wnętrza i kawę z mlekiem. Mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej!