Szmatka muślinowa z The Body Shop
Z marką The Body Shop mam dość małe
doświadczenie. Firma ma tylko kilka sklepów w Polsce, niestety nie ma żadnego w
Poznaniu. Jednak podczas każdej swojej wizyty w Warszawie staram się wejść do
ich sklepu. Podczas jeden z takich wizyt kupiłam szmatkę muślinową.
Szmatkę uwielbiam. To ona zastępuje mi peelingi mechaniczne. Jak pewnie już wiecie jestem fanką peelingów enzymatycznych, ale czasem potrzebuję peelingu mechanicznego. I nic tak świetnie nie działa na moją skórę jak właśnie szmatka muślinowa. Raz dwa radzi sobie z suchymi skórkami na nosie. Stosuję ją razem z żelem do twarzy czy północnym mydłem z Naturia Siberica. Szmatki używam raz na tydzień, półtora. Kiedyś zrobiłam błąd i używałam jej codziennie, strasznie podrażniłam sobie wtedy twarz. Umiar to podstawa.
Wcześniej miałam jakąś zwykłą szmatkę muślinową za 3 złote z Allegro, jednak dosyć szybko się zniszczyła i straciła kształt. Ten egzemplarz posiadam od grudnia i nadal ma się bardzo dobrze. Trzyma kształt, nie jest zbyt ostra, ani zbyt delikatna. Po każdym użyciu płuczę ją we wrzątku, po drugim razie zazwyczaj leci do pralki. Nie mam nigdy problemu z jej domyciem np. z resztek od tuszu, czy od czarnego mydła. Kosztuje ok. 15 złotych.
Używacie szmatek muślinowych?
Wcześniej miałam jakąś zwykłą szmatkę muślinową za 3 złote z Allegro, jednak dosyć szybko się zniszczyła i straciła kształt. Ten egzemplarz posiadam od grudnia i nadal ma się bardzo dobrze. Trzyma kształt, nie jest zbyt ostra, ani zbyt delikatna. Po każdym użyciu płuczę ją we wrzątku, po drugim razie zazwyczaj leci do pralki. Nie mam nigdy problemu z jej domyciem np. z resztek od tuszu, czy od czarnego mydła. Kosztuje ok. 15 złotych.
Używacie szmatek muślinowych?