We wtorek zrealizowałam jeden ze
swoich kaprysów. Mianowicie udałam się na shopping do Berlina z Sisi. Wiecie Primark,
DM, Lush. Wyjazdem strasznie się na początku jarałam, bo bilety kupiłam w maju,
ale ostatnio zaczęłam mieć wątpliwości, że rzeczy tam dostępne okażą się
kiepskiej jakości i stwierdzę, że „przecież tego nie potrzebuję”. Jeżeli
interesuje Was co ostatecznie kupiłam to zapraszam dalej.
W Primarku stawiałam na pierdoły do domu, bieliznę, piżamy i
podstawową garderobę. Dział do domu był
mały i obejmował głownie poduszki i
koce, pierdół było tyle co kot napłakał. Bielizna była przeciętnej jakości,
czasem fajna, Siostra kupiła sobie zestaw majtek, ale ja mam już swoje ulubione
i nie zamierzałam ich zdradzać. Staniki natomiast to w 90% „standardowa” rozmiarówka, te nietypowe jak np. 65 G czy 70 F
dla Sisi to nie bardzo, kilka modeli i
to kiepsko zrobionych. Piżamy
były fajne jak chodzi o długie spodnie,
ale ja w takowych nie śpię. Wybrałam jedną krótką w kolorze miętowym za 7€, ale jakościowo są
gorsze od tych długich, a większość i tak
była szmatkowa. Basicowe koszulki
w dużej mierze była również kiepskiej
jakości. Fajne był pepegi i tak w
granicach 2-5 euro, ale ostatnio kupiłam sobie jedną parę, więcej nie potrzebuję.
Torebki nietrafną w me gusta, choć Siostra jedną dla siebie wybrała. Były piękne kosmetyczki, ale żadnej nie
potrzebuję. Choć teraz stwierdzam, że jedna większa na pielęgnację by się przydała, ale po ptakach. Wrzuciłam zestaw skarpetek
za 3€, nie będę w końcu kraść
Facetowi. Wrzuciłam też urocze wciągane
papucie, też za 3€ i cień do brwi za 1€.
W DM było również bez szału. Obczaiłam sobie szafę P2 i Ebelin, z Alverde nic mnie nie urzekło. Miałam ochotę na ich olejek do ciała, ale zapachowo to nie
moja nuta. Kupiłam szampon dodający
objętości i piankę do golenia, bo kończą mi się te produkty. Uznałam
jednak, że nie będę targać ze sobą większej ilości podstawowych kosmetyków, bo
szkoda kręgosłupa. Czaiłam się też na Laverę, ale wiele kosmetyków miało alkohol
wysoko w składzie, a moja cera go nie lubi. Z kolorówki nic specjalnego nie
przykuło mojej uwagi, wrzuciłam jedynie żel
do brwi z Essence, bo u nas go nie widziałam. Chyba im starsza, tym jestem bardziej wybredna.
Po tych dwóch sklepach byłam już padnięta z Sisi, ale po obiedzie jeszcze skoczyłyśmy do Lush, o którym pisałam wczoraj. Nie miałyśmy parcia na inne sklepy. Planowałam odwiedzić Rituals, ale jakoś na niego nie trafiłam. Pewnie się opłacało kupić coś z marek selektywnych, ale aktualnie nie mam na nic parcia, a mam kilka kuponów z pracy do wydania w Douglasie.
Po tych dwóch sklepach byłam już padnięta z Sisi, ale po obiedzie jeszcze skoczyłyśmy do Lush, o którym pisałam wczoraj. Nie miałyśmy parcia na inne sklepy. Planowałam odwiedzić Rituals, ale jakoś na niego nie trafiłam. Pewnie się opłacało kupić coś z marek selektywnych, ale aktualnie nie mam na nic parcia, a mam kilka kuponów z pracy do wydania w Douglasie.
Do Berlina jechałam Polskim
Busem, który ma strasznie niewygodne siedzenia. Po samym Berlinie poruszałyśmy
się kolejką miejską i metrem, ale tutaj poległam na całej linii. Obczaiłam
sobie jak powinnyśmy jechać, ale okazało się, że sorry coś ci maleńka nie
pykło i głównie się pytałyśmy ludzi o drogę. Na szczęście większość osób mówi bardzo dobrze po angielsku i po licznych przygodach dotarłyśmy tam gdzie chciałyśmy. Moje jedno z 2 zdań, które umiem po niemiecku było czasem przydatne. Te dwa zdania to Ich habe keine Uhr i Ich habe keine uhr. Nie wiem czy pani z niemieckiego byłaby ze mnie dumna. Swoją drogą w szkole średniej miałam z niemieckiego czwórkę, a na świadectwie maturalnym (w ostatniej klasie nie miałam niemieckiego) piątkę.
Cieszę się, że spełniłam swój kaprys, bo wiem, że takie shoppingowe wypady, to nie moja bajka. Cieszę się również, że pojechałam z Sisi, bo początkowo chciałam wyciągnąć Faceta, a on byłby niezadowolony, a ja średnio usatysfakcjonowana, a nasze auto pali miliony benzyny i zakupy niewarte tej ceny.I ja rozpieszczone dziecko jestem, wiem, że wyjazdy autobusami to nie moja bajka. To strasznie niewygodne. Jestem też na etapie racjonalnego kupowania i zdecydowanie wybredna jak chodzi o jakość plus naprawdę wszystko można kupić w necie bez wychodzenia z domowego królestwa.
Cieszę się, że byłam, mamy z Sisi jakąś przygodą i zabawne historie, ale drugi raz bym nie pojechała. Nogi na szczęście już tylko trochę bolą;) Żałuję tylko, że nie skorzystałyśmy z objazdowego autobusu po Berlinie, zapomniałam, że w dużych miastach takie rzeczy organizują. Zauważyłam taki bus jak już czekałyśmy na dworcu na powrót. Byłaby to całkiem fajna atrakcja i nie trzeba ruszać przeszczepami.
Cieszę się, że spełniłam swój kaprys, bo wiem, że takie shoppingowe wypady, to nie moja bajka. Cieszę się również, że pojechałam z Sisi, bo początkowo chciałam wyciągnąć Faceta, a on byłby niezadowolony, a ja średnio usatysfakcjonowana, a nasze auto pali miliony benzyny i zakupy niewarte tej ceny.I ja rozpieszczone dziecko jestem, wiem, że wyjazdy autobusami to nie moja bajka. To strasznie niewygodne. Jestem też na etapie racjonalnego kupowania i zdecydowanie wybredna jak chodzi o jakość plus naprawdę wszystko można kupić w necie bez wychodzenia z domowego królestwa.
Cieszę się, że byłam, mamy z Sisi jakąś przygodą i zabawne historie, ale drugi raz bym nie pojechała. Nogi na szczęście już tylko trochę bolą;) Żałuję tylko, że nie skorzystałyśmy z objazdowego autobusu po Berlinie, zapomniałam, że w dużych miastach takie rzeczy organizują. Zauważyłam taki bus jak już czekałyśmy na dworcu na powrót. Byłaby to całkiem fajna atrakcja i nie trzeba ruszać przeszczepami.
papcie urocze :) Chętnie bym przygarnęła takie pieski :)
OdpowiedzUsuńUroku im nie można odmówić:)
UsuńHa! Też niedawno byłam w Berlinie, lubię to miasto :) Zrobiłaś całkiem fajne i rozsądne zakupy :)
OdpowiedzUsuńBalea i Alverde zawsze muszą wpaść do koszyka w Dm.
Rozsądne to chyba najlepsze określenie :)
UsuńA w lushu nic nie kupiłaś?
OdpowiedzUsuńTo co kupilam w Lush pokazywałam w ostatnim poscie, link jest w notce:)
UsuńJechałam Polskim Busem do Warszawy, tyłek mi się tak przykleił, że aż naskórek sobie zdarłam. Ta eko skóra jest strasznie nie fajna, jakieś pokrowce powinny być, a wygoda swoją drogą:(
OdpowiedzUsuńUuu, u mnie na szczęście bez uszkodzeń.
UsuńJeszcze nie bylam w Berlinie, a zakupy zrobiłaś naprawdę fajne :) Mówisz, że niewygodne siedzenia? No to u mnie już odpada, w podróży cenie sobie wygodę :)
OdpowiedzUsuńWeź tylko pod uwagę, że ja wygodne dziecko, jeżdżę autem;)
UsuńJa też chce takie ciapki :)
OdpowiedzUsuńUrocze prawda?:)
Usuńein zwei drei
OdpowiedzUsuń:p
UsuńZakupy faktycznie dosyć minimalistyczne, ale za to bardzo udane :) Mnie też w poniedziałek czeka napad na DMa i może Primarka, zobaczymy czy też uda mi się zachować rozsądek :D
OdpowiedzUsuńDaj znać co kupisz:)
UsuńTen szampon z Alverde jest całkiem dobry :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będę zadowolona:)
UsuńMam tak samo na zakupach zagranicą :D tylko potem często żałuję, że nie kupiłam tego czy tamtego.
OdpowiedzUsuńJa żałuję tylko kosmetyczki, ale to też bez dramatu.
UsuńJa mam Primark na miejscu i fakt, jakość tam nie powala. Można trafić coś porządnego, co się dobrze nosi i trzyma, ale raczej rzadko... Zazwyczaj w Primarku kupuję właśnie skarpetki, kapcie i najzwyklejsze podkoszulki. Dobre mają prześcieradła na gumce, ale np. pościel już jakościowo nie jest tak zadowalająca.
OdpowiedzUsuńKiedyś też miałam przyjemność pobuszować po DM. Było to za czasów, kiedy panował wielki BUM na kosmetyki Alverde. Kupiłam całą masę w ciemno, chyba ze 3 reklamówki i większosć mi nie podeszła, niestety... Teraz już takich szalonych zakupów nie robię :)
No ja właśnie spodziewałam kiepskiej jakości, ale basiców lepszej, niestety większość była słaba.
UsuńJa miałam kilka kosmetyków niemieckich, ale nie zauroczyły mnie tak, by na tony kupować;)
słodkie te kapcie
OdpowiedzUsuńZ jednej strony dobrze dla Twojego portfela, że nie szalałaś ;]
OdpowiedzUsuńZobaczymy co będzie na koniec miesiąca;)
Usuńte papcie są przesłodkie też bym je kupiła :D
OdpowiedzUsuńSłodziaki z nich:)
Usuńteż byłam w tamtym tygodniu w Berlnie bardziej w celach turystycznych natomiast primark i dm też zaliczyłam i mam podobne wrażenia. spodziewałam się szalonych zakupów ale jakoś się nie zachwyciłam, jednak coś tam kupiłam i pewnie tez niedługo pokażę na blogu. Byłam samochodem więc nakupiłam żeli pod prysznic z Balea bo bardzo lubię ich zapach :)
OdpowiedzUsuńMnie te żele jakoś nie kręcą;)
UsuńMuszę zerknąć na ofertę Polskiego Busa. Ja też tak mam, że im starsza, tym bardziej wybredna.
OdpowiedzUsuńCenowo PB wypada różnie, ale na pewno u mnie taniej niż autkiem
UsuńByłam w Berlinie na zakupach miesiąc temu :) Primark mnie zawiódł ale z DM'u przywiozłam całkiem sporo :)
OdpowiedzUsuńMnie jakoś nic w DM nie zauroczyło
UsuńFajne zakupy, mam nadzieję, że kiedyś wybiorę się do Primarka. Kapcie urocze! Widzę, że rozsądnie do tego podeszłaś i bardzo dobrze :).
OdpowiedzUsuńBo po co kupować na siłę;)
UsuńMiałam podobne papcie. :)
OdpowiedzUsuńKapcie świetne! :))
OdpowiedzUsuńU mnie akurat z niemieckim jest całkiem nieźle, sporo rozumiem, coś tam też powiem.:D
Prawda?:) ja po niemiecku umiem te 2 zdania, z rozumiem kiedyś było lepiej, ale lata minęły jak uczyłam się tego języka;)
UsuńJakie fajne piesiaki! :)
OdpowiedzUsuńI nie trzeba z nimi wychodzić;)
UsuńKocham zapach tego żelu do golenia! <3
OdpowiedzUsuńMuszę go w takim razie szybko użyć i powąchać:)
UsuńJa mam w planach taki wypad, ciekawe czy moje wrażenia będą podobne do twoich ;))
OdpowiedzUsuńBędę wypatrywać u Ciebie relacji!:)
UsuńFajna taka wyprawa mimo wszystko. Choć nie do końca znalazłąś to co chciałaś. Primarka (choć u mnie ten sklep zwie się Penneys) nie lubię. Wszystkie ciuchy to typowe szmatki na raz czy dwa, choć wiem że niektórzy je kochają :)
OdpowiedzUsuńJa liczyłam się z tym, że to większość takie szmatki, ale np. piżamy były chwalone, a były średnie, czy podstawowe koszulki, a była lipa.
UsuńKurczę, też bym skoczyła do Niemiec na zakupy :D
OdpowiedzUsuńPolski Bus i jedziesz:)
UsuńAle marudzisz, haha :D. Zakupy w Berlinie są fajne, chociaż jak byłam w Primarku (wtedy był tylko jeden) to było tyle ludzi, że aż nie mogłam uwierzyć. Masakra jakaś... Żeby obejrzeć wszystko potrzebowałyśmy z koleżanką jakichś 2-3 godzin bo trudno było się gdziekolwiek dopchać, a o przymierzalni już nie wspominając :D.
OdpowiedzUsuńA zakupy mimo wszystko fajne. I Berlin warto zobaczyć.
Od razu marudzę, krytycznie podchodzę do sprawy;> U mnie z kolejką trafiło się od razu, nie czekałam praktycznie, ale ludzi faktycznie było od groma.
UsuńŻałuje właśnie, że nie zaliczyłyśmy objazdówki, ale to może kiedyś;))
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę w Primarku bo jest tam całe mnóstwo fajnych rzeczy :)
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że jakościowo lipa:(((
UsuńPapcie są mega :)
OdpowiedzUsuń:)
Usuńfakt, w primarku trzeba polować na perełki w morzu kiepścizny
OdpowiedzUsuńJa chyba na to jestem za leniwa;)
UsuńHihi, ja tez Pani Wygodnicka jestem, przybij piatke :P Tez bym pewnie narzekala na siedzenia w busie :D
OdpowiedzUsuńCo do zakupow - to faktycznie, takie dosyc skromne, ale nie dziwie sie, bo jak mi sie nic nie podoba to tez nie kupuje na sile :) A co do sklepu Primark to ja go bardzo nie lubie - mialam kiedys z niego pare rzeczy i wszystkie bardzo szybko sie zepsuly. Te ciuchy sa na jeden sezon, a ja staram sie kupowac na dluzej.
Przybijam!:) Ja się nastawiałam z Primarku głównie na pierdoły do domu, których było tyle co kot napłakał, bo ciuchy spodziewałam się, że będą raczej kiepskawe, acz piżamy liczyłam, że będą dobrej jakości. Ja mam wiele rzeczy po kilka lat, niektóre nawet 10! i są nadal w dobrym i nauczyłam się poznawać dobre materiały:)
UsuńBoskie papcie!
OdpowiedzUsuńSłodziaki:)
UsuńU mnie niestety na zakupach rozsądek nie obowiązuje więc pewnie bym majątek straciła:) A papcie są słodkie :)
OdpowiedzUsuńSłodziaki:)) U mnie rozsądek raczej jest już normą;) chyba się starzeję;)))
UsuńNo to Polski Bus, koleżanka pod pachę i jedziesz!:)
OdpowiedzUsuńAle ci zazdroszczę wyprawy do Berlina :) Strasznie bym chciała odwiedzić to miasto!
OdpowiedzUsuńNiedawno byłam w Monachium - to tylko 160 km ode mnie :) Wyczaiłam tam sklep Lusha iraz Rituals, bo są zaraz obok siebie :)
To prawie rzut beretem:D zazdroszczę Rituals, ja jakoś nie trafiłam i ubolewam:(
UsuńMi nie chciałobvy się specjalnie wyjeżdzać na dzien za zakupy tak daleko, zbyt leniwa jestem ;)
OdpowiedzUsuńJa miałam taki kaprys;) teraz wiem, że takie wypady nie dla mnie.
UsuńByłam w Berlinie tylko raz, spotkanie z Dm skończyło się tak, że ledwo dotaszczyłam się do autokaru :P
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja tak nie chciałam skończyć;) szkoda mi kręgosłupa;)
UsuńBardzo przemyślane i rozsądne zakupy :) Kręgosłup zapewne jest Ci wdzięczny :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam papucie z Primarka, ich zakup zaczyna być małym uzależnieniem, bo mam już 4 pary :D haha
OdpowiedzUsuń