Mam na myśli pandy te pod oczami.
Są też pandy-samochody, ale dziś nie o autach (choć post o samochodzie będzie,
bo nabyłam sobie nowe autko i będzie jaranko na blogasku), a o tuszu do rzęs co
to wspaniale mnie uraczył pandzim efektem.
Początkowo tusz ten nie robił mi
żadnych nieładnych rzeczy, acz oglądałam, że MOŻE. I tak maluje sobie nim
któryś już raz (5, 6, 10?) i pod koniec dnia patrzę w lustro i co ja widzę! Jakaż ja brudna
i rozmazana pod oczami. Wstyd! A przecież nie płakałam w ciągu dnia, nie zrobiłam drzemki, ani nie tarłam oczu. To on jest odpowiedzialny za taki wygląd:
Tusz o pandzim efekcie to
podkręcająca maskara z Sephory - Outrageous Curl (59 zł). Ma całkiem fajną małą, silnikową szczotkę, choć
wolę jednak większe. Podczas nakładania musimy się trochę pobawić, zdjąć
nadmiar tuszu, bo bardzo łatwo oblepić nim sobie rzęsy. Ogólnie efekt średni,
wymagający więcej niż 2 pociągnięcia, a i potrafi pod koniec dnia wyglądać niefajne.
Na jakiego tuszowego bubla ostatnio natrafiłyście?
Na jakiego tuszowego bubla ostatnio natrafiłyście?
Ja na szczęście nie eksperymentuję z tuszami:) A o tym słyszałam wiele negatywnych recenzji więc nawet bym nie ryzykowała :)
OdpowiedzUsuńJa go kupiłam jakoś na początku roku, strasznie się napaliłam na mini szczoteczkę
UsuńJa często mam pandzi efekt ;( a ten tusz ma przedziwną szczoteczkę ;(
OdpowiedzUsuńJa chyba pierwszy raz w życiu...
UsuńChciałam ją kupić bo wiele dziewczyn zachwycało się nią na YT, ale później zobaczyłam filmik Maxi gdzie ta mascara zrobiła jej pandę i podziękowałam
OdpowiedzUsuńJa właśnie nie pamiętam czy kupiłam go przed czy po filmiku Maxi
UsuńYyyy nie miałam i nie chcę za darmo :/
OdpowiedzUsuńU mnie chyba powędruje do kosza.
UsuńAle paskudna, oblepiona szczoteczka.
OdpowiedzUsuńPrawda?
UsuńNie miałam i nie wypróbuje ;) mi udaję się jakoś trafiać na dobre tusze ostatnio.
OdpowiedzUsuńNo to tylko pozazdrościć:)
UsuńTo u mnie efekt pandy byłby gwarantowany bo mi oczy często łzawią, na szczęście w ogóle mnie nie kusił ten tusz :)
OdpowiedzUsuńU mnie baaardzo sporadycznie, alergiczką jesteś?
UsuńWiemy już po co nie sięgać :)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę ten tusz i wiem, że nie kupię :D Ostatnio nie testowałam nowych tuszy, a wracałam do lubianych, więc bez ryzyka :]
OdpowiedzUsuńU mnie takim pewniakiem jest żółty z Lovely:)
Usuńja zawsze się boje eksperymentować z tuszami, choć musiałam zacząć, bo mój ulubiony (żólty lovely) spowodował wypadanie rzęs po dłuższym stosowaniu, ale efekt pandy zdarzył mi się tylko raz i to też przy jakimś tuszu Wibo.
OdpowiedzUsuńTa szczoteczka wydaje się całkiem ok chyba, ale osypywanie dyskwalifikuje.
U mnie na szczęście nie powoduje czegoś takiego, acz miałam od tego tuszu dłuuugą przerwę.
UsuńJa nie trafiam na buble jeśli chodzi o tusze, jestem wierna żółtego colossallowi :)
OdpowiedzUsuńU mnie on się nie sprawdza:(
Usuńnienawidzę efektu pandy i jak jakaś maskara mi go robi to zaraz ląduje do kosza :D
OdpowiedzUsuńU mnie spróbuje go jeszcze Siostra, jak będzie odstawiał takie numery, to już poleci do kosza.
UsuńEfekt pandy - nie lubię tego :P
OdpowiedzUsuńU mnie ostatnio wodoodporna z lovely taki spowodowała :/
Ja w ogóle nie sięgam po wodoodporne, jakoś mnie nie przekonują.
UsuńNie chce chyba spotkać ;P
OdpowiedzUsuńUnikaj na swej drodze pand!;)
UsuńMogłaś jeszcze pokazać zdjęcie z głupią miną ;) Hmm może nie na bubla ale nie sprawdził mi się micel z Ziaji (Ulga), który jest bardziej tonikiem niż micelem do demakijażu
OdpowiedzUsuńJa poważną kobietą jestem:D Tego micela też źle wspominał, nie radził sobie z demakijażem.
UsuńA to panda;) w sumie chyba nigdy nie trafiłam na podobnego gagatka żeby tak sam z siebie czynił ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też to pierwsze spotkanie z takim efektem.
UsuńOpakowanie tego tuszu przynosi mi na myśl sprośne skojarzenia :D Nie znoszę takich bubli, ja też dopiero co recenzowałam eyeliner, który ciąąąągle mi się kserował :/
OdpowiedzUsuńKorek analny?:D mi się z tym kojarzy:P
UsuńHaha :D Mi bardziej po prostu z wibratorem, ale czuję się pocieszona, że nie tylko ja mam takie myśli :D
UsuńNie tylko Ty:) mojemu facetowi też się kojarzy;)
Usuń:)))
UsuńNajwiększy tuszowy bubel na jaki trafiłam to maskara z TheBalm Cheater...o ludzie, porażka na całego.
OdpowiedzUsuńNo patrz, a The Balm wszyscy tak chwalą!
UsuńNie za bardzo lubię silikonowe szczoteczki, lepiej sprawdzają mi się te tradycyjne :)
OdpowiedzUsuńU mnie właśnie jest odwrotnie;)
Usuńo jaka masakra! nie sądziłam, że ten tusz się tak zachowa:( a szkoda, bo daje taki wspaniały efekt na rzęsach
OdpowiedzUsuńŁady daje, ale trzeba się z nim napracować, a ja leniuszek jestem...
UsuńNie kupuję tuszów w Sephorze. Miałam różne tusze, ale efektu pandy po żadnym nie miałam.
OdpowiedzUsuńU mnie to pierwszy raz z pandą pod oczami.
UsuńCóż prezentuje się nieciekawie... :)
OdpowiedzUsuńStosowałam i potwierdzam panda zawsze kiedy stosowałam... od niedawna przerzuciałam sie z Lancoma i L'oreala na tanioche która sprawuje sie na moich rzęsach znacznie lepiej niż Babydoll a to zwykly Eveline bioFormuła, szczerze polecam poczytać na jego temat :) efekt wow już po pierwszej warstwie a rzesiska sprężyste :)
OdpowiedzUsuńU mnie takim mistrzem na rzęsach jest żółty tusz z Lovely...tak maksymalnie po taniości!:)
Usuńmam swoje ulubione tusze i rzadko sięgam po nowe, bo tak jak Ty też miałam "pandowe" przygody :D
OdpowiedzUsuńJa pewnie za jakiś czas i tak się skuszę na coś nowego..;)
UsuńJa ostatnio trafiam na same buble :) Ale często zdarza się, że maskara dopiero po 2-3 tygodniach daje lepsze efekty :)
OdpowiedzUsuńJa ten kosmetyk mam otwarty już od dłuższego czasu i niestety nie zauważyłam poprawy:(
UsuńA fe.
OdpowiedzUsuńA fe fe fe!;)
UsuńU mnie większość się nie sprawdza :D, nawet te bardzo chwalone na wielu blogach u mnie ponoszą klęskę :D
OdpowiedzUsuńNo coś Ty! Jaki masz numer jeden?
Usuńu mnie rzadko kiedy tusze się sprawdzają, dlatego jak już znalazłam swój ulubiony nie testuje więcej chociaż często mnie kusi jak jakaś nowinka wychodzi ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA jaki się u Ciebie sprawdza?
UsuńJa bym go nigdy nie kupiła - ze względu na szczoteczkę.
OdpowiedzUsuńMnie ona właśnie kusiła!:)
UsuńCenę pomijam;) za świetny tusz jestem naprawdę zapłacić dużo.
OdpowiedzUsuńOstatnio Rimmel Scandaleyes Xxtreme, który skleja mi rzęsy niesamowicie. Dopiero po porządnym wyczesaniu szczoteczką wyglądam jako tako. Czekam aż zgęstnieje :)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że ja chyba nigdy nie miałam tuszu z Rimmela?
UsuńJa miałam i jakoś do każdego miałam zastrzeżenia
UsuńKurczaczki, powiem szczerze, że Ci nie zazdroszczę, 59zł w błoto wyrzucić... trochę boli.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kolejna maskara, z jaką będziesz miała do czynienia będzie idealna ;)
Kupiłam go na szczęście w promocji -40%:)
Usuńobecnie mam otwarty m.in. tusz L'Oreal false lush flatter i niestety u mnie się osypuje i stąd do pandy bardzo niedaleko...
OdpowiedzUsuńUuu, osypywanie jest niefajne:(
UsuńJa rzadko trafiam na buble, nawet nie jestem w stanie powiedzieć kiedy ostatnio ;) szkoda że się nie sprawdziła, ja wolę kupować tanie i czasem okazują się lepsze;)
OdpowiedzUsuńZ tych tanich to uwielbiam żółty Lovely, który właśnie używam, to chyba moje 3 czy nawet 4 opakowanie.
Usuń