Jesienne słońce za oknem sprawia, że mam jeszcze ochotę na
pudry brązujące. Wiem, że to ostatnie takie momenty dla mnie i tego produktu,
bo szarą jesienią i zimą stawiam na róże. Jednak wiem też, że jest sporo
z Was, które używają pudrów brązujących cały rok.
Puder brązujący Dr Ireny Eris zachwyca mnie swoją fakturą i małym wyżłobieniem (moje już naruszone) marki w kosmetyku. Takie małe coś, a jak cieszy oko. Samo opakowanie również cieszy. Biało srebrne opakowanie, które lekko się zamyka całkiem nieźle wypada. Jest elegancko, prosto, tak jak lubię. Jakość opakowania jest w porządku.
41 Choco Light ma ciepły odcień
brązu, ale nie wpada w pomarańczę. Idealny odcień do ocieplenia twarzy, skóra
wygląda na muśniętą słońcem, ale w bardzo delikatny i nienachalny sposób.
Produkt zawiera drobinki, ale po nałożeniu na lico ich nie widać. Łatwo się nakłada, bez problemu rozciera. Produkt bardzo delikatnie pachnie, zapach czuć dopiero gdy przytkniemy nos do pudru, Z trwałością
jest również bardzo dobrze – spokojnie trzyma się na mojej cerze przez cały
dzień, wieczorem może lekko blaknie, ale nadal jest. Kosmetyk kosztuje trochę więcej (ok.70 zł)
niż drogeryjne kosmetyki, ale nie zapominajmy, że Dr Irena Eris to wyższa
półka.
Ja należę do tej grupy, która używa bronzerów przez cały rok :))
OdpowiedzUsuńJa zdecydowanie wolę sięgać po nie w słoneczne dni:)
UsuńI ja należę do tych, które używają bronzerów cały rok :) A ten bronzer przypomina mi nieco produkty Clarins :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie! Też mają podobny puder z takimi "kosteczkami":)
UsuńU mnie nie ma szczególnych podziałów na pory roku, używam jak mam ochotę:) ta czekoladka prezentuje się bardzo przyjemnie. Sama pewnie postawiłabym na ten drugi odcień:)
OdpowiedzUsuńPewnie byłby lepszy do Twojej ciemniejszej karnacji:)
UsuńW opakowaniu wygląda ładnie :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się odcień. A co do bronzera to sięgam po niego przez cały rok. Choć zimą oszczędniej.
OdpowiedzUsuńJa zimą jak już to tylko wtedy kiedy będzie piękne słońce, ale chyba i tak wolę różowe policzki od mrozu/różu:)
UsuńPodoba mi się odcień. Ja ostatnio używam różu.
OdpowiedzUsuńJa za chwileczkę wygrzebię swoje:D
UsuńPiękna czekoladka:) Zimą na moim liceu zwykle królują naturalne rumience:)
OdpowiedzUsuńTakie najępiękniejsze!:) U mnie o takie trudno, bo mega rzadko się czerwienię.
UsuńBardzo ładnie wygląda :), ciekawa jestem jak wygląda na skórze :).
OdpowiedzUsuńZawsze mi ciężko samej uchwycić efekt na poliku i trochę się poddałam w tym temacie;)
UsuńU mnie póki co na polikach lądują bronzery, ale coś czuję, że niedługo przerzucę się na róże. Nie lubię używać obu na raz :)
OdpowiedzUsuńJa też nie:)
Usuńrzadko kiedy sięgam po brązery bo mam bardzo jasna karnację, ten który pokazałaś byłby dla mnie za ciemny
OdpowiedzUsuńWiesz co on jest naprawdę delikatny, spokojnie można stopniować efek. Pomacaj sobe kiedyś w Rossku:)
UsuńU mnie bronzery królują cały rok, uwielbiam Sundisk z Sephory oraz Hoola Benefitu:)
OdpowiedzUsuńHoolę kojarzę:) kiedyś miałam na niego ochotę.
UsuńA ja z brązerami i różami się dopiero zaprzyjaźniam :)
OdpowiedzUsuńUdanej i owocnej przyjaźni!
UsuńOstatnio częściej sięgam po bronzery :)
OdpowiedzUsuńNo i pięknie!:)
UsuńWygląda ładnie ;)
OdpowiedzUsuńPrawda?:)
UsuńBardzo ładnie wygląda. Ciekawe jak prezentuje się na twarzy.
OdpowiedzUsuńŚŁicznie, bardzo naturalnie. Niestety ciężko mi samej uchwycić efekt na licu i nie robię takich zdjęć.
UsuńJa mam swój Kobo i nie zamienię go na nic innego ;)
OdpowiedzUsuńKobo ma moja Sisi i go również uwielbia:)
Usuńu mnie króluje odgrzebana Hoola pomimo, że długo bronzera nie używałam :) a ten z eris ładnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńPrzepięknie:) Ja w te wakacje i tera zamiętnie, wręcz nałogowo:)
UsuńAle ładna ta czekoladka :) Ja jesienią sięgam najczęściej po róże dla ożywienia twarzy. A ostatnio trafiłam na świetny bronzer pomieszany z różem Shiny Touch z Lirene :)
OdpowiedzUsuńWiem o którym piszesz, mam na niego mega ochotę!
UsuńOj tak:) coś dla małych sroczek:D
OdpowiedzUsuńWgląda pięknie ;) Chyba muszę się skusić na niego :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo polecam:)
UsuńTo tłoczenie mnie chwyta za serce :D Pięknie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie!!
UsuńKurcze a ja ostatnio częściej sięgam po róże, ale może w okresie jesienno-zimowym się to zmieni....
OdpowiedzUsuńJa po róże lubię sięgać w szare, ponure dni, aby nadać trochę świeżości:)
Usuńprezentuje się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam czekoladki! :P odkopię ją zaraz ;)
OdpowiedzUsuńJa też:D tylko tak kostka po kostce i nie ma całej tabliczki:D
UsuńDość chłodno wygląda na zdjęciu :)
OdpowiedzUsuńA starałam się mimo wszytko ocieplić zdjęcie:D najlepiej popatrzeć sobie w Rossmanie:)
UsuńPięknie wygląda. Podoba mi się. Bronzer, który namiętnie używam jest z Paese i niestety takiego pięknego tłoczenia nie ma :P
OdpowiedzUsuńTen jest śliczny, chciałabym go :D
Piękny jest i bardzo polecam:)
UsuńU mnie cały rok róże dominują, jakoś nie mogę się przekonać do bronzerów :)
OdpowiedzUsuńJa się jakiś czas temu przekonałam, ale zdecydowanie wolę używać ich w słoneczne dni:)
UsuńJa nie używam bronzerów, robiłam sobie nimi dotąd tylko krzywdę... ;/
OdpowiedzUsuńOjej:(
UsuńOpakowanie jest śliczne, ale ja boję się bronzerów :)
OdpowiedzUsuńNie ma czego!:)
UsuńNie jestem zbyt zdolna jeśli chodzi o nakładanie pudrów brązujących i ograniczam się do bardzo jasnego bronzera The Body Shop z serii miodowej :) Nie robi krzywdy i całkiem nieźle wygląda na skórze. Powyższy kosmetyk wygląda bardzo ładnie, ale trochę obawiam się o efekt, jaki mogłabym sobie nim na twarzy 'wymalować' :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Wiem o jakim piszesz:) tym naprawdę ciężko zrobić sobie krzywdę!
Usuń