Całe swoje dzieciństwo i część studiów mieszkałam na osiedlu w Toruniu, ponad 3 lata temu przeprowadziłam się do Poznania, a od prawie dwóch lat mieszkam pod
Poznaniem, w miejscowości bezpośrednio przylegającej do miasta. Do Poznania
jeżdżę codziennie do pracy, 10 minut i jestem na miejscu, jak mam potrzebę, to i skoczę do centrum handlowego, ale ogólnie większość rzeczy
potrzebnych mam u siebie na wsi. Tak się potoczyło życie, że od listopada
znowu będę mieszkać w Poznaniu, na szczęście nadal w miarę na uboczu, ale na
osiedlu, z blokami, na szczęście bez placu zabaw po moim balkonem. Jeżeli
jesteście ciekawe czego będzie mi brakować lub nie po wyprowadzce „ze wsi” to
weźcie kubek czegoś ciepłego.
Moja wieś, to taka nie do końca
wieś, raczej duże skupisko szeregowców, bliźniaków, gdzieś jakieś pole wystaje,
czasem zaleci gnojownikiem, słychać koguta, ale nie jest to wieś sielska,
anielska jak z wspomnień u babci. Jednak jest zdecydowanie spokojniej niż w
mieście. Mój dom to skrajny szeregowiec, z beznadziejnymi dwoma piętrami z dość
dużym ogródkiem. I chyba tego ogródka będzie mi najbardziej żal.
Na całe szczęście całym oporządzaniem
ogródka nie zajmowałam się ja, tylko mój Mężczyzna. Ja mogłam leżeć, czytać
książkę, odpoczywać, pachnieć, jedyne co to czyściłam stół. Tak jestem
rozpieszczana. W sezonie letnim, wręcz gorącym mieliśmy basen – super sprawa,
można się chłodzić, opalać, pić drinki i czuć się jak na wakacjach bez wyjeżdżania
z domu. Wprawdzie basen mieliśmy też na tarasie w poprzednim mieszkaniu i w
poprzednim poprzedniego mieszkania, gdzie był tylko balkon taki mały, gdzie basen o średnic 1,5 metra zajmował całą
powierzchnię, jednak basen w ogródku z leżakiem to jest to.
Będzie mi brakować względnej
ciszy, która jest zakłócana sporadycznie wyjeżdżającym samochodem, sąsiedzi ogólnie cisi i bez krzyczących dzieci. Tego, że
mogłam sobie wypić kawę w piżamie i bosymi nogami dotykać trawy. Będzie mi brakować
przychodzących kotów, które chcą się miziać, a nie tylko jeść.
Po przyjściu z pracy czas momentalnie zwalnia i jakoś łatwiej się relaksować, znaleźć czas dla siebie. Zmieniłam też tryb pracy z 9-17 na 7-15 i mam od razu więcej czasu, więcej dnia, choć zimą to i tak o 15 robi się już ciemno.
Po przyjściu z pracy czas momentalnie zwalnia i jakoś łatwiej się relaksować, znaleźć czas dla siebie. Zmieniłam też tryb pracy z 9-17 na 7-15 i mam od razu więcej czasu, więcej dnia, choć zimą to i tak o 15 robi się już ciemno.
Chciałam dopisać też rzeczy, które
mi nie pasują w mieszkaniu pod miastem, ale wszystkie były związane z domem, w
którym mieszkam, a nie z samym faktem mieszkania pod miastem. O samych wspominkach mieszkaniowych będzie w innym poście, ale ciężko mi znaleźć coś czego mi nie będzie brakować.
Cieszę się, że teraz wprowadzę
się do ślicznego, nowego, jasnego
mieszkania (całe w bieli i szarości!), ale nie cieszę się z bliskości centrum miasta.
Do życia nie jest mi ono potrzebne. Nie lubię chodzić do kina (jest za głośno i nie puszczają tam seriali), nie lubię
chodzić na zakupy (mam internet!), nie lubię jadać w restauracjach (za długo się czeka i rzadko jest pysznie), nie lubię zgiełku, krzyku (kocham ciszę!). Ba, do tych rzeczy nadal mam dostęp, tylko muszę trochę dalej pojechać.
Chcę mieszkać na wsi, w małym, nowoczesnym domku z kominkiem, z pięknym pokojem kąpielowym i obszernym tarasem. Mam nadzieję, że kiedyś to marzenie spełnię!
Chcę mieszkać na wsi, w małym, nowoczesnym domku z kominkiem, z pięknym pokojem kąpielowym i obszernym tarasem. Mam nadzieję, że kiedyś to marzenie spełnię!
Wolicie miasto czy wieś?
Ja mieszkam w mieście, ale na obrzeżach. Wokół mnie pola i lasy, podczas spacerów widuję sarenki. Za centrum miasta też nie tęsknię, bywam tam może raptem 2 razy w miesiącu.
OdpowiedzUsuńJa w poprzednim mieszkaniu miałam pod balkonm polankę i widziałam kiedyś 3 sarenki:D ponoć buszowały też tam dziki, ale nie widziałam:(
UsuńMoglabys napisac co warto zobaczyć w poznaniu,gdzie zjeść? Niedlugo sie tam wybieram:)
OdpowiedzUsuńCo zobaczcyć - pytanie co Cię interesuje? A co do jedzenia - niestety tu nie pomogę, bo mega rzadko chodzę jeść na mieście:(
UsuńMieszkam w naszej stolicy. Pierwsza strefa biletowa, ale więc lasów, dominują domki. Czasem trafi się jakiś bliźniak. Na uczelnie dojeżdżam 1.5 godziny (jak mi się wszystko zgra) i to jest ten minus. Chciałabym pozostać w domu. Kiedyś chciałabym mieć domek na Mazurach. Żeby mieć gdzie odpocząć w długie weekendy.:)
OdpowiedzUsuń1,5h szaleństwo! Co robisz podczas podróży?
UsuńJa wolę wieś. Teraz mieszkam 5 rok w Krakowie, przez studia, ale z utęsknieniem odliczam dni do wyprowadzki spowrotem w rodzinne strony, pod Tarnów. Miasto nie podoba mi się wcale, mam go po dziurki w nosie :P
OdpowiedzUsuńHaha, jedyne co jest w nim faje, to łatwość w zatrudnieniu za dobrą kasę, innych plusów nie widzę.
UsuńPrzez 5 lat mieszkałam w Białymstoku i muszę przyznać, że miasto jest zorganizowane w taki sposób, że co rusz są parki, lasy itd, więc w zasadzie nie czuć, że to duże miasto. Fajnie było mieć wszędzie blisko, wszystko było na wyciągnięcie ręki - sklepy, kina, teatr. Jednak za każdym razem kiedy jechałam do domu rodzinnego, do siebie na Mazury czułam, że to jest właśnie to miejsce, do którego należę. Teraz do najbliższego centrum handlowego mam 90 km, ale nie przeszkadza mi to aż tak bardzo (Rossmanna mam na miejscu - czego więcej mi trzeba!). Tak naprawdę łażenie po galerii jest dla mnie zawsze wielkim wysiłkiem i ani trochę mnie to nie rajcuje. A tak na przyszłość marzy mi się taki super dom gdzieś blisko jeziora. Coś jak w "Nigdy w życiu"!
OdpowiedzUsuńJa Rossmanna mam wieś obok, ale to przecież tylko 3 minuty autem:) Domek nad jeziorem to jest to!!
UsuńOby Twoje marzenie się spełniło, ja uwielbiam wieś :) na studiach mieszkam w toruniu w bloku ale na weekend jak wracam do domku (czyli na wieś) to czuję się tam najlepiej i z moim narzeczonym ( jak miło użyć to słowo) planujemy zostać na wsi :)
OdpowiedzUsuńU na póki co wygrywa miasto (kwestie zawodowe) i ciężko coś fajnego wynająć co nie ma ogromnej powierzchni pod miastem:(
UsuńJa nie przepadam za obszarami miejskimi - lubię jeździć do nich tylko od czasu do czasu, a sama mieszkam na wsi :)
OdpowiedzUsuńI pięknie:)
UsuńSzkoda, że w kinie seriali nie dają ;P
OdpowiedzUsuńWielka! Chodziłabym!
UsuńJa całe życie na wsi i marzy mi się właśnie zamieszkanie na wsi przylegającej do większego miasta, żeby mieć wszędzie blisko, ale nie być w mieście :D
OdpowiedzUsuńTo jest bardzo fajne rozwiązanie, niby na wsi, a jednak wyjazd do miasta to nie wyprawa:)
UsuńZdecydowanie jestem stworzona do życia w małym miasteczku ;)
OdpowiedzUsuńMałe miasteczka też mają swój urok! Zawsze jak przejeżdżam przez jakieś to podziwiam:)
UsuńJa ponad 30 lat mieszkałam na wsi. A od 3 w mieście. I powiem tak - każde miejsce ma swoje uroki.
OdpowiedzUsuńJak wszytko:) w tej chwili mnie bardziej ciągnie do wsi:)
UsuńTylko miasto :)
OdpowiedzUsuńDla każdego coś innego:)
UsuńZdecydowanie brakuje mi ogródka.
OdpowiedzUsuń:(
UsuńMoim małym marzeniem jest mieszkać w domku babci mojego narzeczonego - najpiękniejsza zielona chatka na świecie. Pod warunkiem remontu i zrobienia łazienki :D
OdpowiedzUsuńHaha, łaznieka to mus!:)
UsuńJa całe życie mieszkałam na wsi, a właściwie za wsią, 3 domy obok, a tak same lasy, pola, łąki i chciałam zmiany, miasta. Teraz studiuję w dużym mieście i... tęsknię za domem, za tą ciszą, spokojem, lepszym powietrzem:)
OdpowiedzUsuńO tak, powietrze jest zupełnie inne!
UsuńJa mieszkam w mieście, ale na obrzezach i w bardzo cichej okolicy. Jest ok, ale też marzę o domku na wsi, gdzie jest sielsko anielsko :)
OdpowiedzUsuńOh:)
Usuńdużych miast nie lubię; mogłabym mieszkać w małym miasteczku lub w nowoczesnej wsi :)
OdpowiedzUsuńA co rozumiesz przez nowoczesną wieś;>
Usuńtaką jak moja rodzinna - z dobrą siecią transportu publicznego i centrami handlowymi,w których niczego nie brak. człowiek nie czuję się odcięty od świata, ale jednak jest z dala od miastowego zgielku
UsuńRozumiem:) brzmi zacnie:)
UsuńWolę miasto, więcej możliwości. Natomiast do Poznania nie potrafię się przekonać, chyba za dużo ludzi ( wrednych ludzi).
OdpowiedzUsuńMiasto ma zdecydowanie więcej możliwości zawodowych, cała reszta jest dla mnie nie interesuje;)
UsuńI wieś i miasto mają swoje wady i zalety, tak jak medal ma dwie strony a kij dwa końce :))
OdpowiedzUsuńPrawda absolutna!:)
UsuńPrzebić się przez miasto w 10 minut toż to cud przez te remonty, mieszkam też w Poznaniu, ale jak najczęściej staram się uciekać na wieś do mamy, od tego zgiełku, Rozumiem Cię bardzo dobrze
OdpowiedzUsuńMam pracę po dobrej stronie od swojej wsi:) i wiem o której wyjeżdzać. Tak aby dostać się do centrum centrum to potrzebuję ok.20-30 przy przeciętnych korkach, ale też jestem typem co kombinuje na drodze;)
UsuńMieszkałam kiedyś we Wrocławiu i jak wyprowadzałam się na wieś, to wydawało mi się, że to koniec świata ;) Oczywiście było o wiele lepiej niż we Wrocku, ale jednak za daleko do sklepu w razie "W". Obecnie mieszkam w centrum miasta, ale to też nie takie "miasto" przez duże "M", nie ma hałasu, a do sklepu blisko. Być może to taki "złoty środek"? ;)
OdpowiedzUsuńU mnie wszelakie sklepy są na miejscu:) 2 minutki i jesteś:)
Usuńja teraz nie mieszkam może w ścisłym centrum ale niedaleko i choć kocham życie w mieście , za jakiś czas się przeprowadzam jeszcze dalej od centrum , na obrzeża , zobaczymy jak się tam odnajdę :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa! Ile km do Sephory;>
UsuńHmm, ja wolę miasto, ale moje miasto. Nie zbyt wielkie i hałaśliwe, a jednak jak mi się zachce pójść do kina, galerii handlowej, czy z koleżanką na kawę, to wszytsko to mam i to blisko (moje miasto można przejść z jednego końca na drugi w ciągu niespełna godziny). Nie wyobrażam sobie życia w wielkiej aglomeracji, choć czasem lubię takową odwiedzić, odchamić się trochę, odwiedzić sklepy, których u mnie nie ma. I życia na takiej typowej sielskiej wsi też sobie nie wyobrażam, choć rekreacyjnie też od czasu do czasu lubię na taką pojechać.
OdpowiedzUsuńMałe miejscowości mają swój urok, wszytko pod ręką, a jednak spokojnie:) Ja dosyć często jeżdżę do Wawy, w Poznaniu co i rusz mogę być, więc mi sklepów nie brakuje.
UsuńMi się marzy mieszkać w domu (nie bloku, jak przez całe życie i naprawdę sąsiedzi pozbywają mnie resztek nerwów...) na obrzeżach miasta lub w jakimś małym miasteczku jak moja rodzinna Rumia :)
OdpowiedzUsuńMałe miasteczka są urocze:)
UsuńJa też chyba wole wieś, albo mieszkanie na uboczu, nie w centrum miasta, przerażają mnie tłumy, ścisk , centra handlowe, nie lubię zakupów w pośpiechu, przy głośnej muzyce, lubię wyjść na łąkę , obserwować przyrodę, co z tego że jak jest zima to drogi nie odśnieżone, wieś jest piękna, spokojna, można mieć ogród.
OdpowiedzUsuńGłośna muzyka wywołuje we mnie agresję! Pospacerowanie, praca fizyczna (przecież samo się nie odśnieży) tak pięknie odprężają zmęczone głowy:)
UsuńJa widzę plusy i w mieszkaniu w mieście i na wsi. Ważniejszy jest dla mnie sam budynek bo nie chciałabym mieszkać całe życie w bloku. Wolałabym własny domek z ogródkiem, na którym można się wygrzewać na słońcu :)
OdpowiedzUsuńMieszkanie w mieście oczywiście ma swoje plus, ale dla mnie są większe w mieszkaniu na wsi:) W te wakacja bardzo namiętnie wylegiwałam się na słońcu:)
Usuń