Kiedyś bardzo, ale to bardzo nie
lubiłam zapachu róży w kosmetykach. Był dla mnie babciny, po prostu okropnie
śmierdzący! Jakoś w tym roku zapach ten zaczął mi się podobać i głównie z tego
względu zdecydowałam się na wodę różaną marki Fitomed. Bardzo lubię stosować
hydrolaty zamiast zwykłych toników (wyjątkiem są te z kwasem migdałowym), wodę
różaną potraktowałam jako naturalną kolej rzeczy.
Woda różana jest przeznaczona do
cery suchej i normalnej, jednak na mojej mieszanej ze skłonnością do trądziku
spisuje się również bardzo dobrze. Ma działanie odżywcze, nawilżające i
wygładzające. Osoby, które mają wrażliwą cerę powinny rozcieńczać ten preparat.
U mnie raz wystąpiło zaczerwienienie na całej twarzy (ale bez szczypania, póżniejszego podrażnienia czy coś), więc z ostrożności stosuję ją wieczorem. Skóra jest ładnie wygładzona i nawilżona po jej użyciu. Nie zapycha. I największy hit dla mnie –
rozcieńczenie glinki wodą różaną! Twarz po takiej maseczce jest pięknie
nawilżona i gładka, o niebo lepiej niż po samej glince. Po samej była zazwyczaj matowa i potrzebowała nawilżenia. Sama buteleczka ma wygodny dzióbek, nie musimy nic odkręcać.
Wodę możecie kupić tutaj w cenie 12 zł za 100 ml, a jak
będziecie składać zamówienie w sklepie Fitomedu to koniecznie rozważcie krem nr 12.
Od zawsze uwielbiam zapach róży w każdej postaci, więc nie rozumiem dość powszechnej niechęci do niego (:
OdpowiedzUsuńJa myślę, że do niektórych zapachów czasem trzeba dojrzeć:) tak samo jak do czerwieni na ustach:)
UsuńOstatnio kupiłam wodę różaną z myślą dodawania jej do glinek :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo polecam takie jej zastosowanie:)
UsuńA ja nadal nie mogę sie przekonać do tego zapachu ;)
OdpowiedzUsuńNic na siłę!:)
UsuńMiałam kilka ich, ale innej firmy i z lekko innym składem, ale były świetne :). Dodawanie do glinek to bardzo dobry pomysł :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś długo zwlekałam z powrotem do zwykłych glinek, ale powróciłam i nie żałuję!:)
UsuńUwielbiam wodę różaną :) i ze względu na zapach i właściwości. swoją drogą nutę róż w perfumach również, moje ulubione ostatnio to chloe roses de chloe ;)
OdpowiedzUsuńJa chyba bym nie odważyła się jeszcze na perfumy o różanym aromacie;)
UsuńTeż używam tej wody różanej ale rozcieńczam ją z koncentratem nawilżającym z Fitomedu - to jest dopiero combo!:D A zapach róży uwielbiam, ogólnie wszystkie zapachy popularne w kosmetykach mi się bardzo podobają, czy to lawendowe, różane, kokosowe...;) Najgorzej mi pachniał hydrolat oczarowy, na początku nie mogłam znieść tego smrodku.
OdpowiedzUsuńJa lawendy nie polubiłam, kokos często mi pasuje. Oczar mi też nie podpasował, ale z działaniem również, więc wolę używać kosmetyki o przyjemniejszym zapachu:D
UsuńTeż jeszcze do niedawna nie przepadałam za tym zapachem :) Teraz doceniam go bardziej, choć wciąż nie jest moim ulubionym :) Co do wody to wygląda ciekawie, skład ma niemal identyczny jak różana mgiełka P&R, więc pewnie i u mnie by się sprawdziła. Mam jeszcze w zapasach hydrolat różany z Biochemii Urody, ciekawa jestem czy i on da radę ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie mogę go nazwać ulubionym zapachem:D Skład faktycznie bardzo podobny, pytanie jak wygląda z proporcjami:)
UsuńBardzo lubię wodę różaną :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńZ roza mam tak samo,jak Ty.kiedys nie lubilam,teraz lubie bardzo :)
OdpowiedzUsuńJa bardzo może nie, ale mogę spokojnie, nawet z przyjemnością używać:)
Usuńuwielbiam zapach róży w kosmetykach, ale ostatnio trafiłam na mega śmierdzącą wodę różaną Ikarov, która zalatywała octem, wywaliłam ją.
OdpowiedzUsuńUuuu:(((
UsuńAkurat zapachu różane są dla mnie neutralne, a wodę z Fitomedu lubię ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa nie przepadam za różanymi zapachami, za bardzo mnie duszą. Miałam tonik różany fitomedu i niestety moja cera się z nim nie polubiła. Robiła się różowa:(
OdpowiedzUsuńU mnie raz tak było, ale nie została jakoś poważniej potraktowana. Ale z tego względu wolę jej jednak używać wieczorem, bo działanie nawilżające ma świetne!
UsuńA ja kiedyś gdzieś czytałam że woda różana nadaje się najlepiej do skóry tłustej -.- Chyba ktoś mnie okłamał. Jak dla suchej to chyba będę musiała wypróbować.
OdpowiedzUsuńJa mam mieszaną i teoretycznie nie powinna się nadawać, ale moja skóra potrzebuje nawilżenia, więc to jej daję:)
UsuńOsobiście zbytnio nie przepadam za wodami różnymi :-)
OdpowiedzUsuńA co Ci w nich nie pasuje?:)
UsuńDla mnie to zalatuje starszą panią. Podobnie jak lawenda.
OdpowiedzUsuńLawendy też nie lubię;)
UsuńZapachu nie lubię, ale działanie owszem :)
OdpowiedzUsuńMoja relacja jest podobna do Twojej - kiedyś nie lubiłam, teraz lubię :) Też mieszam sobie glinki z wodą różaną (akurat mam Dabur), ale jako tonik używam hydrolatów (obecnie z drzewa herbacianego) :)
OdpowiedzUsuńJa muszę sobie odkupić hydrolat z mięty, bardzo miło go wspominam:)
UsuńJa chciałam polubić hydrolat różany, ale odkryłam jakiś czas temu, że kosmetyki z nim wcale mi nie pomagają na naczynkowe rumieńce, a tylko pogarszają sprawę (vide ekoAmpułka Pat&Rub, NIESTETY!). z drugiej strony jest jeszcze tonik P&R i on też tam podlany różą, a jakoś mi nie szkodzi, więc może to nie do końca tak? w każdym razie moje relacje z różą w kosmetykach są dość chłodne, zapach też mnie ni ziębi, ni grzeje. Tyle piękniejszych na tym świecie :) ale cieszę się, że Tobie służy – no a glinki fakt, zawsze fajniej pomieszać z czymś wartościowym niż z kranówą.
OdpowiedzUsuńMoże to kwestia stężenia? Tutaj producent podaje, że w przypadku cer wrażliwych, a taką cerą na pewno jest cera z naczynkami, należy rozcieńczyć, może to o to chodzi?
UsuńJa zawsze glinki mieszałam z wodą, ale teraz się nawróciłam:D
możliwe, że chodzi o stężenie albo połączenie wody różanej z czymś jeszcze. i żeby nie było, też się nawróciłam nie tak dawno, wcześniej podlewałam glinki wodą i nie uważałam, że dolewanie hydrolatu to niepotrzebne marnowanie cennego kosmetyku :)
UsuńU mnie nie wynikało to z marnowania, a jakoś tak...przecież glinka sama z siebie to już powinna działać cuda:D jednak podrasowana jest jeszcze lepsza:)
UsuńJestem na duże tak jeśli chodzi o hydrolaty różane, różane nuty perfum czy olejki. Ale nie jestem pewna czy zniosłabym intensywny zapach róży w balsamie... Na moją skórę róża działa za to świetnie :) Mały skok w bok do wody lawendowej i czaru tylko mnie w tym utwierdził.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Oj na na balsam czy perfumy bym się nie zdecydowała. Za duża moc ewentualnego rażenia:D Oczar na mnie nie zrobił wrażenia, a do lawendy nie mogę się przekonać:(
Usuńmi jednak woda różana trochę babcinie się kojarzy:P
OdpowiedzUsuńMi ogólnie też:P ale już mi nie przeszkadza ten zapach:)
UsuńJa używam jej do rozrobienia zielonej glinki, a do zapachu się już przyzwyczaiłam, kolejnym razem kupię te z Fitomedu :)
OdpowiedzUsuńJa polubiłam się z glinką białą:)
UsuńWodę różaną lubię, różę w kosmetykach też, a już do szaleństwa moja cera lubi olej różany. Ale róży w perfumach "nie zniese" :)
OdpowiedzUsuńJa dodaję wodę różaną do maseczek z glinek. Potęguje ich działanie i dodatkowo zmniejsza pory. :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ją lubię :)
OdpowiedzUsuńA ja wprost uwielbiam kosmetyki o zapachu róży ;)
OdpowiedzUsuńRóża, hmmm... Ciężko mi powiedzieć, bo ten zapach może być tak różny w zależności od kosmetyku.
OdpowiedzUsuńNp. w wodzie różanej od KTC zapach uwielbiam, w kremie od Oriflame stanowczo zalatuje babcią, i to nie moją!
Dobrze wiedzieć, że jednak trzeba z nią uważać. Zamierzam kupić ją przy następnym zamówieniu i na pewno będę rozcieńczała. Tylko z czym?!
Mam podobnie jak Ty - kiedyś nie znosiłam różanego zapachu i nigdy nie zdecydowałabym się sama na taki kosmetyk. Ale pewien dobry duszek podesłał do mnie wodę różaną i jest naprawdę dobrze! I faktycznie widzę różnicę w maseczce z glinki z wodą zwykłą a wodą różaną :)
OdpowiedzUsuńJa tam bardzo lubię różę :) choć ja w ogóle jestem fanką babcinych zapachów haha :P co do hydrolatu różanego to swego czasu z przyjemnością używałam go do lekkiego utrwalenia i scalenia makijażu ;)
OdpowiedzUsuńNaturalny zapach róży lubię. Na działce Babci i Dziadka Myszy jest ich bardzo dużo. Ale w kosmetykach jeszcze nie znalazłam "tej jedynej" róży :)
OdpowiedzUsuń