Uwielbiam peelingi! Moim niekwestionowanym liderem w tej kategorii są
peelingi Organique, ale znalazłam dwa peelingi z Lirene, które również
polubiłam. Pokazywałam je w ulubieńcach, ale chciałam Wam o nich napisać więcej
słów i wspomnieć o wersji mango.
To czego szukam w peelingach, to prócz ścierania naskórka, to
nawilżanie i odżywienia skóry, bo ja nie lubię się balsamować.
Żurawinowy peeling cukrowy pachnie zabójczo. Jak czerwone landrynki.
Zapach jest mocny, słodki, dla mnie przepiękny. Jest w miarę gęsty, a czerwone drobinki raczej delikatne. Kokosowy peeling solny
(uwaga! Ma w składzie też cukier) pachnie słodko, nie jest to czysty, naturalny kokos, a trochę
podkręcony, ale nie jest on dla mnie chemiczny czy sztuczny. Jest on najgęstszy, a drobinki są tylko cukrowe i solne. Te dwie wersje zostawiają bardzo fajną,
delikatną warstwę, nie muszę się balsamować po ich użyciu, ale kolejnego dnia
moja skóra jest już sucha. Jak na drogeryjny, tani peeling, to jest to dla mnie okay.
Skład wersji żurawinowej: Propylene Glycol, Glycerin, Sugar,
Aqua (Water), Synthtics Wax, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer,
Triethanolamina, Zingiber Officinale (Ginger) roqt Extract Vaccinum Macrocarpon
(Cranberry) Fruit Extact, Parfum (Fragrance), CI 16255:1
Skład wersji kokosowej: Propylene Glycol,Glycerin, Sodium Chloride, Sugar, Silica Dimethyl
Silylate, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Sodium Laureth Sulfate,
Phenoxyethanol, Methylparaben, Propylparaben, Ethylparaben, Butylparaben,
Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Coumarin, Benzyl Benzoate
Peeling ujędrniający mango jest dla mnie drogeryjnym przeciętniakiem.
Pachnie ładnie, świeżo i owocowo, ściera martwy naskórek, ale nic więcej. Skóra po nim wymaga
balsamowania, a ja tego nie lubię. Jest najrzadszy i dla mnie to taki żel z drobinkami, a nie prawdziwy peeling. Specjalnych właściwości ujędrniających nie zauważyłam, ale każdy masaż ciała wychodzi jej na plus.
Skład wersji mango: Aqua (Water), Polyethylene, Sodium Laureth Sulfate, Triethanolamine,
Acrylates/ C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Coco-Glucoside, Cocamidopropyl
Betaine, Hydroxyethylcellulose, Sodium Salicylate, Disodium EDTA, PEG-70 Mango
Glycerides, Glycerin, Disodium Adenosine Triphosphate, Carica Papaya (Papaya),
Fruit Extract, Sodium Hydroxide, Algin, Methylisothiazolinone, Phenoxyethanol,
Parfum (Fragrance), Limonene, CI 19140 (FD&C Yellow No. 5), CI 16035
(FD&C Red No. 4
Wszystkie peelingi są wydajne, nie zauważyłam aby szybko mi ubywały z
opakowania. Nie mają parafiny co mnie szalenie cieszy. Opakowania są
estetyczne, plastik dobrej jakości, napisy nie starły mi się pod prysznicem. Cena też całkiem w porządku, ok. 10-12 złotych.
Wersję kokosową i żurawinową polecam, jeżeli szukacie czegoś z drogeryjnej półki.
Pod względem zapachu najbardziej lubię mango
OdpowiedzUsuńU mnie chyby wygrywa wersja żurawinowa:)
UsuńJa nie używałam żadnego,ale chętnie bym wypróbowała wszystkie wersje zapachowe.
UsuńJa polecam żurawinę i kokosa:)
UsuńJa bym najchętniej wypróbowała wersję mango. :)
OdpowiedzUsuńMi ona akurat najmniej przypasowała;)
UsuńKokos mnie potrafi podduszać, ale ten żurawinowy musi być boski! Idealny na okres przedświąteczny. Ja ostatnio peelingi robię sama - olej kokosowy mieszam z brązowym cukrem i kilkoma kroplami olejku pomarańczowego lub mandarynkowego. Lubię jak peelingi zostawiają warstewkę, tak jak wspomniany kokosowy peeling. Dla mnie to ogromny plus, że nie muszę się balsamować po :)
OdpowiedzUsuńJa nie lubię każdgeo kokosa, część jest za mocna, za słodką, boli mnie od niego głowa. A tu nic takiego się nie dzieje. warstewka jest u mnie obowiązkowa, jak jej nie zostawia, to cierpię strasznie;)
UsuńNie miałam żadnego, ale ciekawa jestem jak ten kokosowy pachnie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze nie moge przeslac zapachu przez monitor:(
UsuńWąchałam żurawinę w rosku, pachnie cudnie
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze peelingów z Lirene ;)
OdpowiedzUsuńTo polecam ten zurawionowy i kokosowy na wyprobowanie:)
UsuńJeszcze żadnego nie miałam...
OdpowiedzUsuńA lubisz peelingi?:)
UsuńNie znam ich jeszcze ale kokosowy przemawia do mnie :)
OdpowiedzUsuńSwietnie pachnie i dzialanie bardzo w porzadku jest:)
UsuńOj wersja kokosowa bardzo mnie nęci :P
OdpowiedzUsuńFanka kokosu jestes?:)
UsuńUwielbiam żurawinę, lubię kokosa :) Za to z mango się zupełnie nie dogadałam ;))
OdpowiedzUsuńDla mnie sam zapach byl okay, ale dzialanie juz nie:(
UsuńZ chęcią wypróbowałabym wersje żurawinową :-)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam!:)
Usuńnie miałam ich nigdy, ale na pewno kokosu bym nie wybrała, bo nie lubię tego zapachu :D
OdpowiedzUsuńJa niektore kokosowe zapachy lubie, ale czesto tez mnie od nich odrzuca:(
UsuńŻurawina mnie najbardziej zachęciła. Co do tego mango, pewnie o wiele lepiej stosuje się go ze szczotką czy innym masażerem do ciała, ze względu na jego konsystencję.
OdpowiedzUsuńPewnie tak, ale ja w peelingach glownie licze na nawilzanie. Za leniwa jestem na inne dzialania;)
UsuńOj przygarnęłabym całą trójkę bez wyjątku :) Uwielbiam peelingi i schodzą u mnie litrami :)
OdpowiedzUsuńDobry peeling nie jest zly!:)
Usuńniby ta sama seria, a jednak każdy inny...
OdpowiedzUsuńDokladnie, kazdy inny:)
UsuńJa peelingów używam na miętnie na całe ciało.
OdpowiedzUsuńPewnie Twoja skora jest z tego zadowolona:)
UsuńMiałam żurawinowy i byłam bardzo zadowolona. Szkoda, że ten z mango jest rzadszy, bo miałam go kupić i teraz sama nie wiem, bo nie lubię takich peelingujących żeli. Albo żel albo peeling i kropka. :)
OdpowiedzUsuńOoo, wlasnie to. Peeling albo zel, a nie zel z drobinkami;)
UsuńKupię kokos i mango :) Miałam grejpfrutowy i pachniał obłędnie ;)
OdpowiedzUsuńTwojej wersji nie mialam:)
Usuńniby nie jest źle ale jak mam wybierać coś z drogerii to zdecydowanie wolę peeling z bielendy, który zresztą kupiłam chyba po Twojej recenzji :)
OdpowiedzUsuńTe z Bielendy bardzo lubie, ale musze sprawdzac coby nie mialy parafiny, bo wole bez tego skladnika:)
UsuńTen kokosowy mnie prześladuje w blogosferze :D
OdpowiedzUsuńKup go, kup go:D
UsuńDla mnie żurawina ma zapach nie do zniesienia. Mango i kokos bardzo polubiłam.
OdpowiedzUsuńOn jest mega slodki, faktycznie moze byc drazniacy i nie spodoba sie kazdemu:)
Usuńteż nie znoszę się smarować :( kokosowy fajny :) lubię wszystko co kokosowe :D
OdpowiedzUsuńJa lubie kokosa tez, ale niekazdy mi odpowiada:(
UsuńDwa pierwsze użyłambym z chęcią, natomiast ten ostatni, mimo że ma zapach, który uwielbiam niestety ma SLS i jest nie dla mnie :c
OdpowiedzUsuńRozumiem, tez staram sie unikac tego skladnika
UsuńWyglądają bardzo fajnie ;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJuŻ nie pamiętam kiedy ostatni raz miałam coś z Lirene, ale te produkty wyglądają naprawdę bardzo ciekawie:)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio mam calkiem sporo ich kosmetykow;)
Usuńmam kokoska i mango, ale jeszcze nie próbowałam
OdpowiedzUsuńNie kaz im dlugo czekac, szczegolnie wersji kokosowej:)
UsuńZapachy nie do końca mnie przekonują. Ach te Twoje przepiękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńDziekuje:-*
UsuńCzuję, że wersja kokosowa przypadłaby mi mocno do gustu :>
OdpowiedzUsuńKtos tu jest fanem kokosu?;>
UsuńMoże się skuszę na ten kokosowy :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńUwielbiam ich peelingi :)
OdpowiedzUsuńU mnie nr jeden jest jednak Organique;)
UsuńNie wiedziałabym chyba, którą wersje wybrać bo zapach każdej pewnie by mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuń:))
UsuńNastępny będzie żurawinowy :)
OdpowiedzUsuńPachnie bosko:D
UsuńOj jak wykończę mój peeling to skusze się chyba na któryś z tych :)
OdpowiedzUsuńJa polecam kokosa albo zurawine:)
Usuńchcę wszystkie ;)
OdpowiedzUsuńKokos to coś dla mnie, uwielbiam jego zapach :)
OdpowiedzUsuńI ta wersja ma fajne dzialanie:)
Usuń