Rok
temu popełniłam wpis o tym czy warto iść do technikum, w tym roku odpowiem Wam
na pytanie czy warto iść na studia magisterskie, a potem napiszę swoją
historię.
Kiedy
WARTO iść na studia magisterskie:
- kiedy chcecie rozwijać karierę naukową – tu chyba bez komentarza
- kiedy wybór studiów licencjackich był nietrafiony, a chcecie zdobywać wiedzę w nowej dziedzinie i nie boicie się sporej nauki w domu
- kiedy wiecie co chcecie robić w życiu i kolejne studia są do tego niezbędne
Kiedy NIE warto iść na studia magisterskie:
- obecnie na studia magisterskie np. ekonomiczne mogą iść osoby np. po socjologii i zakres studiów jest częściowo powielony z licencjatu, więc wybierając kontynuację kierunku nie dostaniecie nie wiadomo ile dodatkowej, nowej wiedzy. A jeżeli idziecie na nowy kierunek to będzie on trudny, bo nie będzie wielu podstaw
- tylko niewielki % wiedzy zdobytej podczas studiów możecie wykorzystać w pracy, większości rzeczy musicie się nauczyć na nowym stanowisku Oczywiście studia poszerzają horyzont, etc. ale 3 lata licencjatu chyba wystarcza, co? Plus w pracy też sporo czasu się uczycie!
- opóźniacie swoje wejście na rynek pracy – dwa lata to strasznie dużo! Możecie w tym czasie zdobyć świetne doświadczenie! Możecie też w tym czasie zrobić masę wartościowych szkoleń, które podniosą Wasze umiejętności i kwalifikacje niż studia magisterskie.
Jak
było u mnie? Po studiach licencjackich poszłam na staż do dużej firmy, zostałam
w niej, a potem od razu wybrałam się na studia magisterskie zaoczne. Swojego
wyboru bardzo żałuję, bo wybrałam kierunek powiązany z licencjatem i niewiele
nowego się nauczyłam, a moja ścieżka zawodowa potoczyła się inaczej niż
zakładałam. Lepiej;) Poszłam na magisterkę, bo w sumie większość osób po licencjacie
szła i o. Odbębniłam. I straciłam tyle weekendów! Gdybym mogła cofnąć czas
poczekałabym do momentu aż moja ścieżka kariery się określi i wtedy wybrała
studia magisterskie bardziej powiązane z pracą lub w ogóle na nie nie szła.
Sporą część wiedzy biorę z… Internetu! I od innych osób.
Studia
podyplomowe wybrałam zgodne z moją ścieżką kariery i z nich jestem bardziej
zadowolona, bardziej się do nich przykładałam i więcej wyniosłam, choć teraz
uważam, że najbardziej wartościowe są wszelakie kursy/szkolenia/warsztaty.
Wiem,
że wiele osób boi się, że bez magistra nie dostaną pracy i np. może to być
przeszkodą w awansie, ale zawsze można się dokształcić, a nie robić studia „na
zapas”. W tamtym roku rekrutując na staż nie przywiązywałam wagi do tego czy
dana osoba ma studia magisterskie czy nie. Liczyło się dla mnie jej pewność
siebie, to co mówiła, jakie miała pomysły i czy pasuje do zespołu.
Moja
Sisi kończy w tym roku studia licencjackie i zachęcam ją do tego, aby poszła już
do pracy. Jest w trakcie rekrutacji na staż, a jak się jej nie uda to zachęcam,
aby poszukała fajnej pracy w temacie, który ją interesuje. Bo lepsze
doświadczenie w zawodzie niż studia i praca dorywcza w sklepie. Choć jak z nią
rozmawiałam to jak jej się nie uda teraz dostać na staż to pójdzie na
magisterkę, bo wychodzi z założenia, że wiedzą nadrobi brak doświadczenia. Ja
się z nią nie zgadzam, ale to jej wybór.
Przy
okazji chciałam też powiedzieć, że pierwsza praca po studiach w dużej mierze
determinuje jak potoczy się dalsza ścieżka naszej kariery. Ciężko się wybić po
2 latach pracy w sklepie/kawiarni do innej branży/zawodu. Sama pracowałam
dorywczo w różnych branżach podczas studiów, bo sytuacja finansowa w domu nie
była za ciekawa, ale wiedziałam, że po studiach chce iść do większego miasta i
do dużej firmy, aby mieć lepszy start i możliwości. Oszczędzałam większość zarobionych środków na pierwsze miesiące w
nowym mieście. I ze swojego wyboru jestem zadowolona, przeprowadzkę do Poznania powtórzyłabym.
Ciekawy wpis.Ja niedlugo zmierze sie wlasnie z tym problemem czy isc na magisterkę.studiuje filologie i myślę ze na takim kierunku tez jest troszkę inaczej,w 3 lata nie nauczysz sie super języka,każdy kolejny rok nauki daje wiele,choc z drugiej strony język można szkolić swoja droga i dodatkowo zdobywać pierwsze doświadczenie.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że w 3 lata nie nauczysz się języka, ale w moim przekonaniu najlepiej się go uczyć po prostu z niego korzystając:)
UsuńPytanie czy na studia magisterskie na filologii przyjmują osoby, które wcześniej nie były na niej.
Ja wspominam swoje studia dobrze ale szczerze, to gdybym drugi raz miała wybierać to nie poszłabym do liceum tylko do technikum i nie poszłabym na studia a co najwyżej do jakiegoś studium. Starałabym się mieć jakiś konkretny zawód w ręku a nie papier, który tak naprawdę nic nie znaczy. coraz większa ilość pracodawców zwraca uwagę na konkretne umiejętności i predyspozycje a nie papiery, które tak naprawdę nic nie znaczą.
OdpowiedzUsuńNo właśnie - umiejętności, predyspozycje, nastawienie, a nie papierek z uczelni. Papierek ma większość osób poszukujących do pracy, a przecież w niewielu zawodach jest ona naprawdę NIEZBĘDNY.
UsuńU mnie żal skierowany jest w zupełnie inną stronę, poszłam na 1 stopień na ochronę środowiska na wydziale chemicznym, co w rezultacie równało się bardzo dużej ilości każdego z kierunków chemicznych prowadzonych na wydziale, a z ochrony za wiele nie było. Nie mogę powiedzieć, że nic się nie nauczyłam bo jakąś wiedzę mam, ale już po 4 czy 5 semestrze wiedziałam że wybrałam źle ...Dlaczego? Dlatego, że o wiele bardziej podobała mi się inżynieria chemiczna i choć dziś jestem na studiach magisterskich na tym kierunku właśnie to widzę jak duże mam braki,a nie ukrywajmy że nie znajduję czasu przy takiej ilości zajęć na ich uzupełnianie, poza tym nie potrafię się nawet zmobilizować do nauki na bieżąco :(
OdpowiedzUsuńA masz osoby na roku, które są po licencjacie na tym kierunku? Jak to u nich wygląda? Ja miałam dziewczynę po leśnictwie i dla niej studia magisterskie z finansów były jakimś kosmosem - skończyła je, ale niewiele z nich wyniosła, bo zabrakło jej podstaw, a dla mnie były w większości przypadków nudne. Bo miałam to w technikum lub ewentualnie na studiach.
UsuńTo dość trudny temat i podejrzewam, że ile osób, tyle spojrzeń na ten obszar :) Mam poczucie, że obecnie studia magisterskie to takie niezbędne "minimum", choć z drugiej strony wiem, że niepotrzebnie, gdyż to tylko "papier". Na licencjacie byłam na kierunku nieekonomicznym, poszłam na studia magisterskie (zaoczne) Finanse i Rachunkowość, obecnie jestem na stażu w księgowości, z realną perspektywą zatrudnienia. Ale nie ukrywam, że studia niewiele mi się w tym zakresie przydają, muszę bardzo dużo czasu poświęcić po prostu sama w domu, by szukać informacji praktycznych, prawnych, które rzeczywiście są ważne. W rzeczywistości mogłabym na te studia nie iść i pod kątem zdobytej wiedzy nic by się nie zmieniło (z racji tego, że muszę ją zgłębiać na własną rękę), ale z drugiej strony - małe szanse, bym się na taki staż dostała. Chciałabym to już odbębnić i mieć z głowy, a planuję pójść na kurs księgowy, który rzeczywiście ma dużą wartość merytoryczną ;)
OdpowiedzUsuńAle widzisz, wybrałaś ścieżkę kariery, gdzie studia w tym zakresie są wymagane, a pierwotny wybór był inny. Jest to krok, aby zmienić swój wybór. I tak jak piszesz sama zdobywasz wiedzę, bo studia niewiele wnoszą do realnej pracy. Kursy specjalistyczne są świetną opcją, dają o wiele więcej niż papierek ze studiów - tam można się pięknie prześlizgnąć i nie wynieść żadnej wiedzy. Zadać, zakuć, zapomnieć;)
UsuńJa sama, gdybym miała zatrudniać księgową to wybrałabym taką po technikum, osobę z jakimś kursem, a nie świeżaka po studiach.
No masz rację :) Tutaj przede wszystkim najważniejsze jest doświadczenie, doświadczenie i jeszcze raz doświadczenie. Jestem tam już prawie pół roku, a nadal raczkuję, mimo ogromnego wkładu własnego, naprawdę ciężka branża :)
UsuńŚwieżaki po studiach to bardzo dobry materiał do pracy w księgowości. Wiem to z doświadczenia, szybko się uczą i nie mają utartych schematów jak to jest z osobami z doświadczeniem w tym zawodzie. Owszem wszystko po nich trzeba sprawdzać, ale to ile sprawia frajdy kiedy błędów jest coraz mniej. Ona się cieszy i ja, bo przekazuje jej odpowiednią wiedzę. Dlatego lubię zatrudniać Świeżaki po studiach a najlepiej w trakcie studiów bo wtedy wie co z czego się wzięło.
UsuńA jeszcze chciałam się z Tobą zgodzić, że dwa lata przestoju w rozwoju zawodowym to bardzo dużo. Dlatego absolutnie również odradzam pójście na magisterskie dzienne - tylko zaoczne mają sens + zdobywanie doświadczenia w międzyczasie...
UsuńKasmatko, rozumiem Twoje podejście :) Ale ja na to patrzę od "drugiej strony" i dla mnie studia są w chwili obecnej bezwartościowe, niemal nic mi się nie przydało, a tym, co jest dla mnie najważniejsze jest wiedza praktyczna przekazywana w biurze + zagadnienia, które opracowuję sama :) I tylko dzięki temu wiem, że idzie mi coraz lepiej ;)
UsuńŚwieżaki po studiach to bardzo dobry materiał do pracy w księgowości. Wiem to z doświadczenia, szybko się uczą i nie mają utartych schematów jak to jest z osobami z doświadczeniem w tym zawodzie. Owszem wszystko po nich trzeba sprawdzać, ale to ile sprawia frajdy kiedy błędów jest coraz mniej. Ona się cieszy i ja, bo przekazuje jej odpowiednią wiedzę. Dlatego lubię zatrudniać Świeżaki po studiach a najlepiej w trakcie studiów bo wtedy wie co z czego się wzięło.
UsuńBasia, czy ja wiem, czy tylko zaoczne mają sens.. Studiuję dziennie mgr - też Finanse i Rachunkowość i pracuję od początku magisterki - nie w pełnym wymiarze, ale da się pogodzić i studia dzienne i pracę w zawodzie. Ok, nie chodzę na wszystkie zajęcia - wybieram tylko te, które mnie interesują ;) No i teraz na 4.semestrze już mniej zajęć ;) Ale fakt, że program studiów na magisterce (FiR) jest dziwny - nie wiem po co mi te niektóre przedmioty, a zdecydowanie za mało rachunkowości, podatków...
UsuńJa zaocznych żałuję, tyle stracony weekendów, najgorzej wydane 12 tysięcy w moim życiu. Magisterskie dzienne, jeżeli umożliwiają zdobywanie doświadczenia w zawodzie to fantastycznie, ale często zajęcia są tak ułożone, że ciężko to zgrać, a i pracodawca może woleć na cały etat kogoś.
UsuńI tak zajęcia na FiR to jakiś kosmos, za dużo przedmiotów ogólnych, za mało wiedzy rzeczowej i związanej z rachunkowością.
Co do świeżaków po studiach - takie świeżaki oczywiście można nauczyć, ale osoba po technikum nie ma aż tak utartych schematów, a ma wiedzę taką...podstawową, operacyjną:)
Dlatego tak, jak napisałam w swoim pierwszym komentarzu - każdy ma własne spojrzenie na ten temat ;)
UsuńJa inżynieria będę bronić za 1,5 roku i myślę, aby iść na studia mgr, ale tylko z tego powodu, że prawdopodobnie będę zmieniała kierunek.
OdpowiedzUsuńSprawdź dokładnie jaki jest zakres przedmiotów na nowym kierunku, czy dasz radę i czy one faktycznie coś wniosą!
UsuńNa jaki chcesz iść?
Jestem zadowolona z tego, że poszłam do liceum ekonomicznego potem na studia licencjackie finanse i rachunkowość. Dzięki praktykom wiedziałam, że to chce robić.Na studiach mieliśmy mnóstwo praktycznych zajęć z księgowości, które wprowadzały w temat małych podatników. Po licencjacie szybko znalazłam pracę w zawodzie i studiowałam magisterkę zaocznie. To był wspaniały czas, bo każdą wiedzę ze studiów przekładałam na codzienną pracę. Studiowanie w weekendy było dla nas czasem na spotkanie się ze znajomymi ale też odpoczynkiem po 5 dniach pracy. Mam koleżankę, która pracuje w biurze rachunkowym. Nie jest po studiach ani szkole ekonomicznej. Wszystkiego nauczyła się mechanicznie, po prostu wie że ma być tak a nie inaczej. Jak zapytasz czemu tak jest odpowie że nie wie. Nic nie umie wytłumaczyć, bo robi wszystko schematem. Studia się przydają :-)
OdpowiedzUsuńWiesz, to że nie wie może też świadczyć o tym, że po prostu tym się nie interesuje, a wykonuje swoją pracę. Ja mam taką koleżanką - po technikum, studiach ekonomicznych i też postępuje wg schematów, bo tak w pracy ją nauczyli.
UsuńJa w weekendy wolałam odpoczywać w domu niż na studiach - po takim weekendzie była bardziej zmęczona niż po tygodniu w pracy.
Po liceum kompletnie nie wiedziałam co chcę robić dalej. Niby nallepsza szkoła średnia w okolicy a zero przygotowania do dalszego życia. Poszłam na kierunek "z dupy". Kompletnie inny niż mój charakter i sposób bycia. Potem za namową poszłam na pedagogikę, bo podobno dobrze bym się w tym odnalazła. I tak sobie bez parcia przebrnęłam przez licencjat aż dostałam staż w poradni i zakochałam się w tej pracy u poradni. Miałam tam praktyki wcześniej ale nie miałam okazji poznać jak to jest być takim pracownikiem. 13 miesięcy tam byłam i właśnie staż się skończył i smutek jest bo bardzo się przywiązałam. Poszłam na magisterkę w tym kierunku, bo jak mówili będzie większa szansa na pracę. Na razie jestem w połowie drogi ale jestem dobrej myśli. Niedługo idę posmakować pracy w placówce, tam na pewno też przyda się kierunek jaki wybrałam teraz, czyli rewalidacja. Trochę czasu mi zajęło zanim odkryłam co chcę robić. Myślę, że studia nie pójdą na marne. Dowiaduję się tam wielu ciekawych rzeczy ale tak na prawdę to praca zawodowa pokazuje prawdziwe oblicze jej specyfikacji i jak wygląda od środka
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że Twoja przyszła praca będzie powiązana ze studiami:)
UsuńCiężko generalizować w tym temacie ;) Iść tylko po to, żeby mieć papier to rzeczywiście bez sensu, ale dziś większość pracodawców tej magisterki wręcz wymaga. Przynajmniej jest tak w firmie, gdzie pracuję. Każda nowo przyjmowana - na etat - osoba ma na swoim konie studia uzupełniające lub jest w ich trakcie. Do tego dopiero uzupełnieniem są dodatkowe wymagania. Ja zostałam przyjęta jeszcze przed obroną licencjatu, ale zaczynałam od stażu. Zostałam po nim zatrudniona, ale w momencie kiedy zaproponowano mi awans kazano podpisać papier, że w przeciągu 2-3 lat ukończę studia magisterskie. I uwaga... OBOJĘTNIE JAKIE! Oczywiście wybrałam takie, które są najbliżej mojego obecnego zawodu. Ale to i tak to jest jakaś bzdura ;) No ale jako, że awans ten jest dla mnie ogromną szansą, a pracodawca za studia płaci - oczywiście się zgodziłam. Choć przyznać muszę, że nie do końca przekonuje mnie idea posiadania studiów drugiego stopnia tylko po to, żeby je mieć. Wolałabym, żeby pracodawca wysłał mnie na kolejny kurs, który poszerzyłby moje - być może nawet inne niż te niezbędne na moim stanowisku - umiejętności. Także tutaj wszystko zależy od wielu różnych czynników. Ciężko wrzucać wszystkie osoby robiące magisterkę (nawet jedynie dla siebie) do jednego worka :)
OdpowiedzUsuńDramat! Papierek dla papierka, co daje to pracodawcy? Jestem w szoku, że są tacy pracodawcy...Zrozumiałabym, gdyby miały być powiązane z pracą, ale skoro mu to obojętne i jeszcze za to płaci - to naprawdę jestem w szoku!
UsuńŻyczę Ci dalszych awansów i rozwoju:)
Ode mnie wszyscy oczekują mahistra z psychologii, a ja po licencjacie zamierzam iść do... szkoły fryzjerskiej :D
OdpowiedzUsuńSuper! Mam nadzieję, że nie zwątpisz w swoją decyzję pod wpływem presji otoczenia i będziesz robić to co sprawia Ci frajdę:)
Usuńja nie pracuję w zawodzie powiązanym z moimi studiami, ale tych pięciu lat absolutnie nie żałuję i nie uważam, żebym cokolwiek straciła studiując dziennie. ale rozumiem Twój punkt widzenia :)
OdpowiedzUsuńJa swoich 3 lat licencjatu nie żałuję, ale jakby to miało być 5 lat - to byłby dramat. Mi studiowanie nie sprawiało szalonej przyjemności, wiedziałam, że to obowiązkowy punkt, aby iść dalej.
UsuńSuper wpis ;) Sama niedługo skończę inżyniera i nie jestem pewna czy mam ochotę na dalszą edukację. Mój kierunek nie okazał się w 100% tym czego oczekiwałam i nie darzę go taką miłością jakbym chciała. Szczerze powiedziawszy nie jestem nawet pewna czy chcę pracować w zawodzie, a wręcz jestem pewna że nie chcę. A iść na magisterkę tylko po "papierek" by mieć tytuł to raczej szkoda czasu bo wolałabym je nawet przepracować choćby w sklepie i zarabiać pieniądze, niż męczyć się i wydawać kasę na coś co mnie dobija, a nie rozwija ;)
OdpowiedzUsuńA co chciałabyś robić w życiu?:)
UsuńJa skończyłam 5-cio letnie studia jednolite magisterskie i masz dużo racji. Czy ponownie wybrałabym prawo? Nie wiem. Póki co pracuję w sądzie, wcześniej były to kancelarie prawnicze. Więc ciągle krążę wokół wyuczonego zawodu, wybieram się też na aplikację. Ale mam różne pomysły na siebie, gdybym tylko miała więcej odwagi, może założyłabym coś swojego i była szefem sama dla siebie. Kto wie, może to jeszcze nastąpi ;) A osobom, które nie wiedzą, co chcą studiować i chcą to robić byle tylko mieć papier - polecam studia zaoczne i znalezienie pierwszej pracy. Nie od razu będzie kolorowo, ale po jakimś czasie będzie coraz lepiej. No i trzeba też przyznać, że teraz jest nurt "nie studiuję" - który wiele osób obiera i nie wychodzi na tym najgorzej. Tylko trzeba być zdeterminowanym, posiadać określone umiejętności i być bardzo pracowitym.
OdpowiedzUsuńW przypadku prawa chyba nie ma innej opcji niż jednolite, co? Czy moja wiedza jest już nieaktualna?
UsuńJa bym proponowała odłożenie decyzji co do dalszych studiów i zastanowienia się przez rok co chcą robić, bo wydawać grubą kasę na studia i nie wiedzieć czy to ta ścieżka edukacji.
Masz ochotę podzielić się informacją w jakiej branży obecnie pracujesz? :)
OdpowiedzUsuńJa obecnie studiuję ekonomię, już troszkę żałuję, że nie postawiłam na finanse i rachunkowość albo analitykę gospodarczą, bo widzę, że na tych kierunkach jest więcej sensownych rzeczy. Jeśli chodzi o magisterkę, to jeśli już, to zaoczna, pewnie też na tej samej uczelni (UE Wrocław), ale co dokładnie, to jeszcze wyjdzie w praniu. Na ten moment mam sporo pomysłów, widzę dużo możliwości jeśli chodzi o ścieżki kariery, ale wiadomo - życie jeszcze zweryfikuje ;)
Obecnie pracuję w IT:) ja się wybrałam na finanse, bo właśnie były bardziej konkretne niż wcześniejsza ekonomia, acz rzeczywiste przedmioty nie były konkretne;) Dziś już bym tego w ogóle nie wybrała i najprawdopodobniej olała magisterkę.
Usuńja niestety popełniłam klasyczny błąd i wybrałam kontynuację licencjatu, powinnam była zmienić chociaż specjalizację. Nie pracuję w zawodzie, studia nijak się mają do mojej obecnej pracy, ale przyznaję, że wspominam je z dużym sentymentem, mimo, że upłynęło już wieeeeele lat, to były fajniejsze niż studia podyplomowe :D
OdpowiedzUsuńJa swoich jakoś nie wspominam z sentymentem, nie był to dla mnie jakiś super świetny czas, zdecydowanie wolę ten okres już po studiach:)
UsuńJa właśnie popełniłam błąd jeśli chodzi o magisterkę...Zostałam na studiach identycznych jak mój licencjat i teraz bardzo tego żałuję.... Ogólnie jest jeszcze gorzej niż na licencjacie... Teraz to nawet nie wiem co się dokładnie tam dzieje gdyż większości rzeczy nie rozumie :D
OdpowiedzUsuńOjej, aż tak źle?:(
UsuńA co by Pani poradziła osobie w mojej sytuacji? Jest ona dość skomplikowana. Kończę w tym roku licencjat z Dziennikarstwa i komunikacji społecznej, ale czuję, że to nie jest moja bajka. Od paru lat udzielam korepetycji z języka rosyjskiego i uwielbiam to robić, natomiast na rynku pracy nie ma zapotrzebowania na osoby z tym językiem. Dodatkowo aby pracować w szkole językowej raczej wymagane jest wykształcenie kierunkowe i oczywiście uprawnienia pedagogiczne, ale też nie wiem czy wgl jest zapotrzebowanie na lektorów rosyjskiego. Jestem trochę w kropce. Co robić?
OdpowiedzUsuńRzecz najważniejsza: sprawdź jakie jest zapotrzebowanie na język rosyjski w Twojej okolicy. Czy musi być to szkoła czy może po prostu chciałabyś pracować z tym językiem? Skoro udzielasz też korepetycji to pewnie znasz dobrze język i zamiast iść od początku na licencjat lepiej zrobić sobie certyfikat potwierdzający znajmość języka? A jak szkola będzie chciała to zrobić kurs pedagogiczny?
OdpowiedzUsuńPS moja Sis skończyła licencjat z rosyjskiego i teraz pracuje m.in. jako osoba lokalizująca teksty na stronach www:) pracy szukała ok.pół roku.
Ja na magisterkę wybrałam administrację, ale w opcji online na WSKZ. To był dobry wybór - nie dość, że mogę pogodzić to z moją pracą, to jeszcze mogę sobie pozwolić na inne aktywności i ze wszystkim się wyrabiam na luzie. To bardzo wygodna opcja dla zarobionych ;). Muszę też przyznać, że co do materiałów jestem dość wymagającą osobą i tutaj nie mam w ogóle zastrzeżeń, wszystko przejrzyste i aktualne.
OdpowiedzUsuń