Jestem ogromną fanką czarnej
kreski na oku. Kocham i już! Do tej pory malowałam ją głównie eyelinerem w pisaku, ostatnio spróbowała w formie
żelowej i się zakochałam w tej formie!
Dzięki żelowej formie mogę bez
problemu namalować kreskę o takiej grubości jakiej chce, nie ma opcji by coś się
rozlało. Jedną z wad pisaka jest fakt, że nie do końca radzi sobie z rysowanie
po cieniach, a w przypadku żelu nie ma z tym najmniejszego problemu! Pięknie
sunie po zmalowanym oku. A ja jakoś nadzwyczaj często w ostatnim czasie maluję
oko;)
Eyeliner żelowy Sleek jest
niezwykle kremowy i czasem potrzebuje przejechania 2x, bo za pierwszym pociągnięciem
może nie pokryć wszystkiego. Jest trwały, nie odbija się. Opakowanie jest
porządnie wykonane – tak jak to bywa w przypadku kosmetyków marki Sleek. Bardzo
lubię go używać i chwilowo wyparł eyeliner w pisaku!
Kluczem do sukcesu w malowaniu
kresek jest odpowiedni produkt i pędzelek. W opakowaniu z żelem przychodzi też
mini pędzelek skośny i z gąbeczką do rozmazywania. Dla mnie jest on w porządku
w sytuacjach awaryjnych, bo włosie jest
za sztywne.
Najlepiej kreskę rysuje mi się
pędzelkiem skośnym Zoeva 317 bo ma odpowiednio długie włosie. Mam skośny z
Ecotools, ale jest ciutkę za krótkie. Mam też Zoeva 322, ale nim ciężko się operuje
i jest za duży, aby namalować nim kreskę na mojej dość małej powiece. O tych
dwóch pędzelkach pisałam w poście o brwiach.
Kosmetyki Sleek możecie kupić w
wielu sklepach on line, ja mam dla Was kod zniżkowy 10% na hasło NUDE05 do sklepu Strefa Urody
na cały asortyment!
O kurczę :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym poznała ten żelowy eyeliner i pędzelek, może dzięki nim nauczyłabym się robić kreski :)
U mnie trochę trwało zanim nauczyłam się robić kreskę, nawet teraz czasem mi nie wyjdzie, ale kocham kreskę, a trening czyni mistrzem:D
Usuńpodoba mi się intensywny czarny
OdpowiedzUsuńIntensywności odmówić mu nie można:)
UsuńWygląda bardzo ciekawie.Ja mam jeden eyeliner żelowy tylko niebieski:)
OdpowiedzUsuńNiebieski to dla mnie czyste szaleństwo:D
UsuńUwielbiam eyelinery tego jeszcze nie miałam :-)
OdpowiedzUsuńIdentyczny pędzelek jest dołączony do pudrów do brwi golden rose ;)
OdpowiedzUsuńNie zdziwiłabym się jakby były z jednej fabryki;)
UsuńJa nie używam linerów, nie jestem też zwolennikiem czarnych kresek, choć u kogoś bardzo mi się podobają.
OdpowiedzUsuńJa prawie zawsze mam kreskę, uwielbiam:)
UsuńNiestety nie umiem robić kresek i chyba nigdy się nie nauczę :)
OdpowiedzUsuńTrening czyni mistrza!:)
UsuńJuż dawno chciałam wypróbować żelowe eyelinery, ale kreskę robię od święta, bo zwykle nie mam czasu się z nią bawić (a może to tylko lenistwo) i zawsze dochodzę do wniosku, że szybciej zaschnie on na wiór niż zużyję chociaż część :D
OdpowiedzUsuńJa jestem ciekawa czy zużyję go do końca czy zaschnie:D
UsuńLubię kreski, ale na moich problematycznych powiekach nie jest to prosta sprawa ;)
OdpowiedzUsuńUuuu:(
UsuńNie miałam okazji jeszcze go wypróbować, ale bardzo lubię żelowe eyelinery! Moim ulubionym jest Maybelline :)
OdpowiedzUsuńTo jest klasyk nad klasykami:)
UsuńJa mam obecnie fluidline Blacktrack z Mac i jestem w nim zakochana :)
OdpowiedzUsuńJa miałam i byłam niezadowolona:( był za kremowy i nie zostawał na oku:(
UsuńZ eyelinerami w żelu mam różne doświadczenia, zazwyczaj pozytywne, choć np. produkt marki Inglot bardzo szybko wysechł, a Maybelline wymaga poprawek, bo nie jest perfekcyjnie czarny. Rysowanie kreski skośnym pędzelkiem uważam za to za najlepszą z możliwych opcji!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam www.duochrome.blogspot.com
O Inglocie słyszałam, że szybko zasycha:( Ja innym niż skośny nie potrafię;)
UsuńOstatnio przerzuciłam się na eyelinery w pędzelku :)
OdpowiedzUsuńZadowolona jesteś ze zmiany?:)
UsuńU mnie nie ma makijażu bez kresek ;D
OdpowiedzUsuńMoja krew!:D
UsuńLubię bardzo kreski jednak aż takiej wprawy w ich rysowaniu nie mam i z brakiem czasu po prostu ich nie rysuję codziennie :) Ja akurat mam skośny pędzelek z Hakuro :)
OdpowiedzUsuńJa już doszłam do wprawy, ale czasem są dni, kiedy nie chce wyjść albo są dwie różne:D
Usuń