Nastał
ten dzień! Post w pełni poświęcony mojej ślicznej kuleczce! Zaznaczę
od razu, że kocham swoje autko, za każdym razem jak zaparkuję to oglądam się za
nim. A jeżeli Wy tego nie robicie to znaczy, że to macie zły samochód. Fiat 500 to samochodowa miłość mojego życia!
Post będzie zawierał głównie wrażenia niż suche dane
techniczne. Moja wersja silnikowa to 1.4,
większość to 1.2 – w tych autach to ma ogromne znaczenie, bo łączy je jedynie
wygląd (moja wersja ma większy spoiler), sposób jazdy i komfort jest zupełnie inny. Weźcie to koniecznie pod uwagę.
Zacznę od zakupu: zdziwiłam się, że
większość egzemplarzy z rynku wtórnego pochodzi z zagranicy. Liczyłam, że wybierać będę mogła z polskiego rynku, w końcu jest produkowana w Tychach i trochę tych 500 jeździ, ale się przeliczyłam.
Jak zdecydowałam się
na zakup tego modelu to nawet nie porównywałam cen do innych aut o podobnych
osiągach/gabarytach. Płaci się za design, ale się zakochałam i przepadłam. Bo samochód dla mnie to nie tylko środek lokomocji. To
sposób na wyrażenie siebie. Poważnie!
Gotowe
na moją opinie? To weźcie ogromny kubek napoju i zapraszam do lektury.
DESIGN/WYKOŃCZENIE
500
jest po prostu urocza, słodka,
dziewczęca. W środku pięknie, błyszczący plastik, bardzo dobrej jakości i cudowne okrągłe zagłówki. Moje wnętrze jest wykonane częściowo ze skóry i jak
na te swoje 8 lat wygląda naprawdę świetnie! Nikt mu nie daje tyle lat. Kolor kluczyka jest dopasowany do koloru wykończenia jaki jest w środku (jest czarny lub kremowy, ja mam czarny).
Kokpit jest prosty i bez szału. We
wszystkich Audi czy BMW mnogość wszelakich przycisków mnie przeraża. Tutaj tego
nie ma, a jest wszystko to czego potrzebuję. Zwykłe przekręcane kółeczka do klimy, nawiewu i obsługi dźwięku. W Audi mojego Mężczyzny czuję się zagubiona, on ma milion guzików i boję się, że coś zepsuję. U niego obsługuję tylko podgrzewanie dupki i zmianę piosenek.
W jednym zegarze mamy obrotomierz i
prędkościomierz – bardzo praktyczne rozwiązanie, które sobie cenie. Mam wielofunkcyjną kierownicę, która chodzi sprawnie, przy większych prędkościach się usztywnia, bo moja Fiaciana ma sportowe zacięcie.
SKANDAL
Jest jedna rzecz, której nie mogę przeboleć. Otóż w daszku przeciwsłonecznym na miejscu kierowcy
nie ma lusterka! Ja wiem, że Fiat to nie jest auto klasy premium, w każdym Audi jest w tym miejscu lusterko, chyba nawet w Golfie, ale Fiat 500 to typowe
autko dla kobiet i aż dziwne, że go tam nie ma. Ogólnie nie pudruję noska w aucie, ale stojąc w korku chętnie spojrzę na swe lico. A nie chce przestawiać mi się lusterka wstecznego. Mój Mężczyzna twierdzi również, że jestem jedną z nielicznych kobiet, które go używają do jazdy, a nie malowania ust;)
NAGŁOŚNIENIE
Mam
podstawowe nagłośnienie i do słuchania radia się nada, ale słyszę, że przy
sporej prędkości wymaga konieczności zrobienia głośniej. Nie daje rady przy niektórych piosenkach Sinatry i innych utworach,
gdzie jest muzyka przez duże M, a nie jakieś współczesne łubudubu. Auto to
jedyne miejsce gdzie słucham muzyki, bo ogólnie preferuję ciszę.
PRZYSPIESZENIE I
SPALANIE
Moja
wersja silnikowa to 1.4 100 KM i przyspiesza do setki w 10,5 sekundy. Nie jest
to najlepszy wynik, ale w jeździe po mieście nie przeszkadza. Jest zwinny, a i
na trasie jest bardzo przyzwoicie. Ze spalaniem nigdy nie zeszłam poniżej 8,5 l, ale
ja mam ciężką nogę, jeżdżę dynamicznie i uważam, że jazda autem sprawia mi za dużo przyjemności, aby martwić się o to ile
pali. Na trasie powyżej 120 km/h pali jak oszalały i spalanie podchodzi mi pod 11-12 litrów.
Minusem jest mały zbiornik paliwa – tylko 35 litrów, mam wrażenie, że non stop muszę tankować. Choć z drugiej strony jak leję do pełna to aż tak nie boli, zazwyczaj jest to stówka z małym hakiem.
JAZDA PO MIEŚCIE I NA
TRASIE
Kupując
500 kierowałam się również tym, że głównie to będzie autko do miasta. I tutaj sprawdza się wyśmienicie. Jest
dynamiczny, pięknie mknę między innymi autami. Zaparkuje w wielu ciasnych miejscach.
Miasto to jego żywioł.
Na trasie… nie jest źle! Powyżej 80
km/h robi się głośno, ale jedzie bez mrugnięcia okiem, mogę z niego sporo
wycisnąć na drodze, ale kuleczka nie robi tego z lekkością, nie mruczy silnikiem
„no mała dawaj jeszcze”. Jednak nie mogę na nią narzekać! Trzyma się świetnie drogi i małym
marzeniem Ewy-rajdowca jest to, aby jakiś inny Fiat 500 dogonił mnie na trasie. Bo Golfem to nie problem. Swoją drogą zastanawiałam się nad Golfem, bo mój Mężczyzna miał kilka służbowych i mawia, że nie można o nich złego słowa powiedzieć. Bałam się jednak, że latem będzie mi w nim za gorąco;)
ZAWIESZENIE
To
co jest niezmiernie ważne w opisywanym przeze mnie aucie to fakt, że wersja z
silnikiem 1.4 ma bardzo twarde zawieszenie.
Naprawdę bardzo twarde. Porównywałabym to do zawieszenia typowo sportowych
samochodów (jeździłam Porsche 911 i ich twardość jest naprawdę porównywalna!),
czuć w mieście
każdą dziurę.
Jak
wiecie z
pierwszego wpisu o Fiacie 500 jeździłam
przez 2 dni autem w wersji 1.2 i ono miało miękkie, komfortowe zawieszenie.
Kupiłam 1.4 i po pierwszej przejażdżce w mieście byłam bardzo zaskoczona. Bo
jak to: miało być w końcu miękkie auto w domostwie, komfortowe do miasta, a nie
kolejny twardziel. Uznałam jednak, że
to karma, ja za swoim Facetem nie potrafimy wybierać komfortowych aut,
zdecydowanie ciągnie nas do tych z twardym zawieszeniem i trybem sport. Życia
nie oszukasz!
Dzięki twardemu zawieszeniu auto
bardzo dobrze trzyma się drogi, nawet przy dużych prędkościach. Wspomniany Golf się buja na autostradzie, a 500 świetnie sobie radzi. Swoją drogą mieliśmy kiedyś zastępczego Golfa i uznaliśmy, że skoro mamy
terenowy samochód, taka miła odmiana po sportowych zabawkach to wybraliśmy się na wycieczkę po lesie nad jezioro. Szał ciał.
Pierwszą trasą 500 był wypad na morze i mój Mężczyzna chciał sprawdzić jak kiepsko prowadzi się auto na trasie. Ale jak już usiadł za kierownicę to dopiero na stacji benzynowej udało mi się wrócić na fotel kierowcy. Cóż mały zbiorki czasem może okazać się wybawieniem;) A tak naprawdę: widząc jego radość z jazdy nie miałam serca mu wcześniej zabierać. W końcu on mi też daje czasem poprowadzić swoją zabawkę.
TRYB SPORT
Przyznam
się Wam szczerze, że nie jeżdżę w innym
trybie niż sport. Kierownica się wtedy usztywnia, czuć dynamikę auta. Bez tego trybu nie mam przyjemności z jazdy, a samo auto nie wie jak się wtedy
zachować, gdy nacisnę gaz. To ten tryb powoduje uśmiech na mojej twarzy.
Ostatnio podczas sprzątania niechcący wyłączyłam tryb sport i zaczęłam się zastanawiać czy auto mi się nie psuje, bo tak kiepsko przyspieszał i nie miałam przyjemności z jazdy.
PAKOWNOŚĆ
Bagażnik
jest mały, ma 185 l, ale jest wystarczający, aby dwie dorosłe osoby zapakowały
się na wakacje. Nie zmieszczą się 3 duże pizze, gdyż jest za wąski, ale 500 może
robić za autko przeprowadzkowe, ma składane tylne siedzenia. To ja nim przewoziłam
pralkę, bo nie zmieściła się do Audi S5 mojego Ukochanego. Dzielnie znosiła przeprowadzki w
Poznaniu i w Zielonej. Naprawdę zuch auto!
Auto
jest komfortowe dla średniej wielkości
ludzi – ja mieszczę się idealnie, czuję się w nim przytulnie. W końcu jakieś fotele mnie trzymają. Spokojnie mieści się mój Partner, choć chucherkiem nie jestem. Narzeka, że siedzi mu się jak na stołku barowym, ale on lubi siedzieć nisko, jak na fana sportowych aut przystało. Osoby o znaczącej posturze lub gramaturze będą czuły się ściśnięte.
Dodatkowo jak zdarzało mi się nim wozić 3 chłopa to czułam znacząco
takie obciążenie i auto miało mniejszą moc przyspieszania.
AWARYJNOŚĆ
Przez
ten rok jak posiadam auto, moja kuleczka zawiodła mnie raz. Pewnego dnia po prostu padł
akumulator, oczywiście w najmniej odpowiednim dniu. Zaliczyłam pchanie auta i
wskakiwanie do niego w długiej spódnicy. Aż jestem zdziwiona, że się nie
przewróciłam, bo ja totalnie nie mam koordynacji ruchowej. Więcej razy to
się nie zdarzyło. Pewnie coś namieszałam ze światłami.
W ostatnim czasie 500 zaczęła mi się również cała trząść
podczas przyspieszania, tak do 80 km, potem przestawała. Musiałam wymienić
półoś prawą i tuleje, które się zużyły – jest to auto o wieku dziecka z podstawówki, bite, więc
okay. Wybaczam. Mimo, że widzę pełno 500 na ulicy, na moim osiedlu są aż trzy, to części do tego modelu nie są dostępne ot tak, zazwyczaj ich zamówienie trwało kilka dni więcej niż np. do Pandy. Cena części - to Fiat, nie Audi, a już nie wspominając o cenach jakiejkolwiek pierdoły w Porsche - jest znośna dla portfela.
Przez ostatni rok Fiat 500 był bardzo używany na trasie, przez wakacje co tydzień robiłam prawie 400 km. Fiacina też nie ma ze mną lekko, bo ja twarda dziewczyna jestem i cisnę nim tyle ile fabryka dała. W mieście też nie ma łatwo, bo sporo dziur, bo ja nerwus jestem i naprawdę daję mu w kość.
PODSUMOWANIE
Fiat
500 1.4 nie jest bez wad – sporo
pali jak na takie małe coś, tłucze po dziurach, ale ma całkiem dużo mocy jak na swoje gabaryty i niejednego Sebka w Hondzie pogoniła.
A tak przede wszystkim jest przepiękny, czuję się w nim bosko, cieszę się za
każdym razem jak mam gdzieś jechać. Jakby się zdarzyło, że mi gwizdną auto sprzed bloku to będzie dramat w mej duszy... i pewnie kolejna 500.
I
jeżeli kiedyś zobaczycie 500, która mknie po drodze z pasją rajdowca, a kierowca ma banana na buzi to macie wręcz 100% pewność, że to ja -
Ewa maniak
kosmetyczno-samochodowy.
Są
tu jakieś fanki Fiata 500?