Zima to zdecydowanie nie najlepszy czas dla naszej skóry. Wiatr, mróz,
kaloryfery i brak słońca dla osób pracujących od 9 do 17. Aby nie dać się
szarudze z wielką przyjemnością stosuje pudry brązujące, rozświetlacz, kwasy
i... samoopalacz do twarzy. Na ciele zostały mi jeszcze jakieś resztki
opalenizny i tam nie potrzebuje podkręcenia, ale chętnie niweluję swoją bladość twarzy za pomocą Self Tanning Anti Age Serum Vita Liberata.
OPAKOWANIE
Zwykłe, plastikowe, ale ma mega
bajer w postaci wykręcanej i „wyskakującej” nakrętki. Zakręcone jest płaskie,
odkręcając najpierw wychyla się część miedzianej nakrętki, a potem cała jest
odkręcona. To wystające coś to mechanizm do napełniania pipety, która niestety
nie do końca działa poprawnie. Nabiera tylko odrobinę produktu i muszę 2-3 razy
nabrać, aby pokryć kosmetykiem twarz. Wizualnie na plus, z działaniem nieco
gorzej, nie wiem czy to kwestia mojego egzemplarza czy produkt tak po prostu
ma. Kosmetyk przychodzi zamknięte w kartonik.
DZIAŁANIE
Producent zaleca używanie 1-3 kropli
na całą twarz, dla mnie to zdecydowanie za mało i zużywam ok. 10 kropli na
twarz, szyję i dekolt. Produkt można dodać do kremu, ale wtedy nie będzie tak
intensywnego działania. U mnie efekt opalenizny widać pod 2-3 dniach używania.
Nie jest to żaden efekt skwarki czy pomarańczy, a raczej subtelne muśnięcie
słońcem, które jest dla mnie satysfakcjonujące. Serum nie nakładałam jakoś
szczególnie dokładnie, ale nie zrobiłam sobie żadnych plam czy zacieków. Po
zastosowaniu cera jest niezwykle gładka i miękka. Serum ma również działanie
przeciwstarzeniowe, ale czy tak jest to nie wiem, ciężko mi to ocenić.
Wyjątkowe połączenie wyciągu z róży oraz ogórka, a także
peptydów pomaga utrzymać naturalny blask podczas gdy unikalne ekstrakty tworzą
i balansują różne poziomy nawilżenia skóry. Wyciągi o działaniu kojącym nadają
skórze aksamitną miękkość zaś technologia HyH2O zapewnia właściwości
przeciwstarzeniowe.
Niestety po jakimś
czasie po aplikacji zaczyna lekko dawać zapachem samoopalacza. Tym jestem bardzo zdziwiona,
bo samoopalacz do ciała czegoś takiego nie robił. Na szczęście nie ma tragedii.
CENA/WYDAJNOŚĆ/DOSTĘPNOŚĆ
15 ml serum kosztuje 119 zł,
dostępne jest np. w Sephorze. Używam go już od kilku długich tygodni, przez 2-3 dni raz w tygodniu i
jestem dopiero w połowie opakowania, a sobie go nie żałuję.
SKŁAD
Dihydroxyacetone Peptides Rose Cucumber Water, Dimethicone
Crosspolymer, Neopentyl Glycol Diheptanoate, Dihydroxyacetone***, Glycerin*,
Xanthan Gum, Sodium Chloride, Rose Extract** Cucumis Sativus (Cucumber)
Extract*, Sodium benzoate, Palmitoyl Oligopeptide – Palmitoyl Tetrapeptide-7,
Potassium Sorbate.
*Organic | **Natural | ***Ecocert
KONKURS
Ja z serum jestem zadowolona
– z efektu bardzo, z zapachu mniej. Mam jedną sztukę serum dla jeden z moich
Czytelniczek. Wystarczy wypełnić formularz i odpowiedzieć na pytanie:
Jaki masz sposób na dodanie sobie odrobiny słońca w zimowe dni?
Konkurs trwa do 14 lutego, wyniki ogłoszę do 20.02 jako edycję tego wpisu i wyślę maila do zwycięzcy.
Wygrywa: Wiola!
Nie znam produktu :) Życzę wszystkim powodzenia w konkursie :)
OdpowiedzUsuńMam to serum i jestem z niego bardzo zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę wszystkim powodzenia :)
Bardzo się cieszę:)
UsuńNie znam go ;/
OdpowiedzUsuńPowodzenia wszystkim i pozdrawiam :)
:)
UsuńNajbardziej polubiłam ich maskę całonocną do twarzy ;)
OdpowiedzUsuńTej jeszcze nie miałam!
Usuńposzło
OdpowiedzUsuń