Bardzo lubię naturalne kosmetyki. Zarówno te do pielęgnacji, jak i te do makijażu. Do tej pory uwielbiam brązer Honolulu z Lily Lolo, ich tusz do rzęs był całkiem niezły, a ich krem BB jest fajny dla cer normalnych i bladzioszków. Na blogu są też recenzje innych kosmetyków, a większość przypadła mnie do gustu bardziej lub mniej.
EFEKT
Dla mnie ten błyszczyk ma działanie głównie pielęgnacyjne. Jest gęsty, nie klei się za bardzo, nie podkreśla suchy skórek. Trzyma się na ustach ok. 2 godzin lub do pierwszego picia, a potem zostaje efekt wspaniale nawilżonych ust i o to mi chodziło. Kolor na ustach jest delikatny i subtelny.
ZAPACH/SMAK
Kosmetyki naturalne, szczególnie te oparte na olejkach, mają specyficzny zapach. Tutaj głównie wyczuwam zapach i smak olejku rycynowego (błyszczyk jest na jego bazie) z lekką nutką kakao. W smaku jest głownie olejek, ale raczej neutralny w smaku.
KOLORY
Marka Lily Lolo ma w swoim asortymencie 9 kolorów błyszczków. Ja preferuję je w neutralnych, jasnych kolorach, aby nie było widać jak się zjada i aby fruwające włosy dookoła twarzy nie zrobiły mi krzywdy jak zahaczą o usta. English Rose widziałam u Agnieszki (Nissiax) na YT, wyglądał na delikatny, dziewczęcy róż. I taki jest. Dodaje uroku, odejmuje lat. Nie jest zbyt różowy, bo nie do końca czuję się dobrze w klasycznych różach na ustach, ale ten bardzo mi się spodobał. Na wiosnę jest idealny. Ma też mini drobinki, ale są niewidoczne na ustach.
OPAKOWANIE
Proste, minimalistyczne, jak to u Lily Lolo. Dodatkowo przychodzi w białym kartoniku, wszystko dla mnie jest na piątkę z plusem. Produkt jest ważny 24 miesiące od momentu otwarcia, co jest okresem długim jak na naturalne kosmetyki.
CENA/DOSTĘPNOŚĆ
W opakowaniu są 4 ml produktu i kosztuje on 48,50. Kosmetyki Lily Lolo dostępne są w drogeriach on line, ja mam swój z Costasy.
SKŁAD
Ricinus Communis Seed Oil,
Oleic/Linoleic/Linolenic Polyglycerides, Sorbitan Olivate, Cera Alba,
Simmondsia Chinensis Seed Oil, Mica, Aroma, Copernicia Cerifera Cera, Candelilla
Cera, Tocopherol [+/- CI77891 (Titanium Dioxide), CI 77491 (Iron Oxide), CI 77492
(Iron Oxide), CI 75470 (Carmine), CI 77742 (Manganese Violet)]
PODSUMOWANIE
Ja z błyszczyka jestem bardzo zadowolona. Miałam ochotę na coś lekkiego po zimie, ostatnio miałam fazę na matowe usta, a na długą metą potrzebują one większej pielęgnacji. Tutaj jest kosmetyk dwa w jednym: głównie pielęgnujący z nutką koloru.
Za błyszczykami nie przepadam, ale kolor jest zachęcający. Mam ochotę wypróbować produkty tej marki ;)
OdpowiedzUsuńJa z całego serca polecam produkty Lily Lolo:)
UsuńOstatnio też odchodzę od matów na rzecz takich cudeniek :)
OdpowiedzUsuńNa wiosnę potrzeba świeżości i lekkości:)
UsuńEnglish Rose ma piękny, subtelny odcień :)
OdpowiedzUsuńIdealny na co dzień:)
UsuńPiękny odcień :)
OdpowiedzUsuńPrawda?:)
UsuńKolor jest bardzo ładny :)
OdpowiedzUsuńIdealny na dzień:)
UsuńŚwietny odcień. Bardzo twarzowy :-)
OdpowiedzUsuńI jest chyba na tyle uniwersalny, że każdej dziewczynie podpasuje:)
UsuńBłyszczyk wygląda pięknie! Właśnie wykończyłam podobny z Sephory :))
OdpowiedzUsuńSuper, takie delikatne kolory są świetne:)
Usuńoj tak, pasują do wszystkich makijaży i na każdą okazję :D
UsuńZgadzam się:)
UsuńKosmetyki tej marki mnie kręcą:)
OdpowiedzUsuńJa z większości jestem zadowolona:)
UsuńTo działanie pielęgnacyjne jest bardzo przekonujące, bo ja też lubię matowe pomadki, ale niestety po ich użyciu usta często są w słabym stanie i trzeba je jakoś ratować :/
OdpowiedzUsuńNo niestety mają swoje minusy i warto im dać czasem odpocząć:)
UsuńKolor ma ładny chociaż róż bardziej mnie kolorem zainteresował :)
OdpowiedzUsuńO różu powinno być jeszcze w tym miesiącu:)
Usuńróż ciekawy, a błyszczyki to nie moja bajka
OdpowiedzUsuńJa od czasu do czasu lubię:)
UsuńŁadniutki odcień :) Błyszczyki to jednak nie moja bajka. Źle się czuję z błyskiem na ustach ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię:) nie lubię mocnych błyszczących kolorów, ale delikatesy w błysku są okay:)
Usuń