Dziś będzie sporo literek, więc mam nadzieję, że masz przygotowany ciepły napój, który dodatkowo
umili Ci czytanie tego wpisu. Bo w tym poście będą same przyjemności i o dziwo będą też
kosmetyki. Ostatnio kosmetyki pojawiły się w ulubieńcach.... września. Przez ten czas nic nie chwyciło mojego serca na tyle, aby trafiło do ulubieńców. Jestem w tym zakresie bardzo wymagająca i kosmetyk musi mieć to coś, aby go pokazać w tym wpisie. Będzie jednak też coś rozgrzewającego, cudnie pachnącego i po prostu zapraszam na najprzyjemniejszy post stycznia!
Wakacje w Portugalii
Cudownie było w
styczniu chodzić w krótkich spodenkach, poczuć jak pachnie wiosenny deszcz i
nacieszyć się promieniami słońca. Zimowe miesiące znoszę dobrze od kiedy mam
auto, a jeszcze lepiej jak mam dwa rodzaje świateł. Jedno takie hygge, a drugie niczym w prosektorium i
dzięki nim mogę działać nawet do późnych godzin. Jednak takie światło niczym
nie zastąpi prawdziwego słońca! Już nie mówiąc o pięknych widokach. Relacja z
wyjazdu jest w tym wpisie, a i trochę słońca pokazywałam na Instragramie:
Glittering Star
Koniec stycznia
niestety już nie był ciepły, wręcz mroźny. Czas po powrocie z pracy umilała mi
świeca z zimowej kolekcji Yankee Candle
Glittering Star. Świeca pachnie jak gorący kompot z nutą przypraw.
Rozgrzewa pomieszczenie, serce. Wspaniale komponuje się z gorącą owocową
herbatą.
Tonik z kwasem migdałowym Bielenda
Ostatni rok
praktycznie nie używałam kwasów ze względu na depilację laserową, ale teraz już
w końcu mogę i sięgnęłam po zalegające kosmetyki z kwasami. Użyłam toniku z
Bielendy po długiej przerwie i już na drugi dzień byłam zachwycona. Twarz była wygładzona, cera ujednolicona. Używany codziennie ogranicza powstawanie
bolących gul, nie przesusza cery, nie generuje suchych skórek. Jestem nim ponownie oczarowana!
Peeling kawowy Body Boom
Kosmetyk dostałam w
paczce PR i wzięłam pod prysznic od niechcenia, bo zawsze z nimi dużo
sprzątania. Czym mnie jednak zachwycił? Dwiema sprawami. Od kilku miesięcy
miałam brzydkie zgrubienia na łokciu. Takie jakby krostki, niby pryszcze, ale
nie dające się wycisnąć, podejrzewam, że były to wrastające włoski. Na drugi
dzień po aplikacji zorientowałam się, że mój łokieć jest gładki! Szok i
niedowierzanie.
Podczas kolejnego prysznica chciałam zrobić sobie peeling twarzy, ale zobaczyłam, że nie mam nic na półce, więc uznałam, że raz kozie śmierć i naniosę peeling kawowy na twarz. Kawa jest bardzo ostra, więc delikatnie masowałam twarz, tylko brodę mocniej potraktowałam. Po zmyciu byłam w szoku: nie pamiętam czy jakikolwiek peeling dawał mi gładką, napiętą, miękką i nawilżoną cerę. Jestem pod wrażeniem! Z minusów: nie oczyszcza porów, ale od tego mam inne produkty. Patent na kawę do twarzy sprzedałam też Sisi, ona zrobiła wersje low budget i wykorzystała fusy po maminej kawie. Była również zachwycona efektem.
Podczas kolejnego prysznica chciałam zrobić sobie peeling twarzy, ale zobaczyłam, że nie mam nic na półce, więc uznałam, że raz kozie śmierć i naniosę peeling kawowy na twarz. Kawa jest bardzo ostra, więc delikatnie masowałam twarz, tylko brodę mocniej potraktowałam. Po zmyciu byłam w szoku: nie pamiętam czy jakikolwiek peeling dawał mi gładką, napiętą, miękką i nawilżoną cerę. Jestem pod wrażeniem! Z minusów: nie oczyszcza porów, ale od tego mam inne produkty. Patent na kawę do twarzy sprzedałam też Sisi, ona zrobiła wersje low budget i wykorzystała fusy po maminej kawie. Była również zachwycona efektem.
Płyn do kąpieli na dobre samopoczucie Mamas Babydream
To powrót po latach.
Kiedyś namiętnie używałam, a potem zaczęłam dostawać sporo paczek PR i nie
musiałam się martwić o podstawowy kosmetyk do mycia. Teraz wszystko wykończyłam
i wróciłam to tego płynu. Jak on pięknie pachnie! W ogóle bardzo lubię takie
pudrowe, dzieciowe zapachy. Koją moje zmysły. Pozostałe właściwości
kosmetyku są niczego sobie. Wprawdzie nie pieni się, ale myje ciało,
nie wysusza go i jest miękkie. Bardzo polecam, nie tylko dla mam.
Może nie na blogu, ale na Instagramie. Mowa o zdjęciu, które ma najwięcej serduszek ever i samo jest mocno serduszkowe:
Ostatnio Instagram mnie wnerwiał na potęgę, moja twórczość nie trafiała w gusta obserwujących i mnie to strasznie frustruje. To zdjęcie trochę mi pomogło, poprawiło nastrój, ale nadal mniej mnie na IG, bo nie chcę się denerwować.
Same kubeczki są hitem i dostaje sporo pytań gdzie kupić. Na Allegroszu - tutaj link. Są też na Ali, ale ja szkła jeszcze nie zamawiałam i bałabym się, że po drodze się potłucze.
Wasz ulubiony wpis
Może nie na blogu, ale na Instagramie. Mowa o zdjęciu, które ma najwięcej serduszek ever i samo jest mocno serduszkowe:
Ostatnio Instagram mnie wnerwiał na potęgę, moja twórczość nie trafiała w gusta obserwujących i mnie to strasznie frustruje. To zdjęcie trochę mi pomogło, poprawiło nastrój, ale nadal mniej mnie na IG, bo nie chcę się denerwować.
Same kubeczki są hitem i dostaje sporo pytań gdzie kupić. Na Allegroszu - tutaj link. Są też na Ali, ale ja szkła jeszcze nie zamawiałam i bałabym się, że po drodze się potłucze.
Co Cię urzekło w styczniu?
Wpis nie jest sponsorowany. Kosmetyki, które kupiłam sama to tonik i płyn do kąpieli. Świece otrzymałam od marki Yankee Candle. Marki zobaczą ten wpis po publikacji. Link do kubków jest linkiem afiliacyjnym.
Zazdraszczam tej odrobiny ciepełka w styczniu :)) Mam mini wersję peelingu z Body Boom, ale jeszcze nie otwierałam - muszę również wypróbować go na twarzy :D
OdpowiedzUsuńJa też sobie zazdraszczam:D Spróbuj koniecznie na twarz. Ja się bałam przez długi czas, że będzie zbyt agresywny, ale działa wręcz cuda:)
UsuńZazdroszczę tych wakacji 😍
OdpowiedzUsuńWkrótce planuję zamówić małą saszetkę peelingu Bodyboom na próbę 😉
Ja polecam, ale ostrzegam, bo czeka Cię mycie prysznica:D
Usuńmi tez przykro co sie dzieje z instagramem :( tak naprawde ciekawe, merytoryczne tresci sie slabo klikają i mają niskie statystyki, a szkoda.. ciezko tez dotrzec do kogos nowego. Mi juz to tez nie sprawia takiej frajdy
OdpowiedzUsuńIG jest głównie rozrywkowym miejscem, szybkim, tematy żyją krótko - chyba tego muszę się nauczyć:)
UsuńAch! Kusi mnie ten bodyboom! :D
OdpowiedzUsuńWersja domowa peelingu jest równie skuteczna, więc na początek możesz w ogóle sprawdzić czy takie peelingi to coś dla Ciebie. Moją ulubioną wersją jest kokos:)
UsuńTe serduszkowe kubeczki świetne są :). Co do peelingu kawowego, wolę jednak zrobić bogatą wersję w domu :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam sypanej kawy w domu:D
UsuńTeż planowałam wyjazd do Portugalii, niestety nie wypalił.
OdpowiedzUsuńMoże w tym miesiącu wypali?
UsuńMam chęć na któryś z peelingów Body Boom..A ciepełka w tęz zimową porę - zazdroszczę!
OdpowiedzUsuńJa polecam wersję kokosową, bosko pachnie!:)
UsuńSłyszałam wiele dobrego o peelingach Body Boom i mam w planach w jakiś się zaopatrzyć :D
OdpowiedzUsuńJa bardzo polecam wersję kokosową, pachnie bosko, ale reszta też:D
Usuńale świetny kubek :)
OdpowiedzUsuń<3
UsuńGlittering Star uwielbiam i w ostatnich dniach wykończyłam :-) Peelingi kawowe z Body Boom są świetne <3
OdpowiedzUsuńJa mam trudność w wypalaniu świec... nie chcę tego robić:D
UsuńWakacji można Ci pozazdrościć :)
OdpowiedzUsuńTeż sobie zazdroszczę!:D
UsuńWakacji w środku zimy zazdroszczę <3
OdpowiedzUsuńNie lubię jakoś tego robić, ale te szklanki podobają mi się tak bardzo, że może je sobie zakupię na nowe mieszkanie :))
O IG się nie martw, większość osób ma podobny problem ;)
Szklanki są czaderskie, wyśmienite do mniejszej kawy, ale większej niż filiżance. No i tak cieszą oczy! :*
UsuńSama najchętniej spakowałabym się i wybrała do Portugalii:) O niczym tak nie marzę jak o odrobionie słońca i wiatru na nagiej skórze...
OdpowiedzUsuńTonik z Bielendy mnie kusi, tyle osób już mi go polecało, a ja ciągle o nim zapominam:)
Jeszcze trochę i w Polsce będzie ciepło:) Tonik polecam. Jest genialny!
Usuń