Marka Plantea pojawia się na moim blogu od czasu do czasu. Prezentowałam już ich kosmetyki do pielęgnacji twarzy, a dziś napiszę parę słów o ich dwóch kosmetykach do pielęgnacji ciała. Zanim jednak przejdę do recenzji kosmetyków, napiszę jak dowiedziałam się o marce.
Kilka miesięcy temu wybierałam się na Ekocuda i robiłam rozeznanie jakim markom przyjrzeć się bliżej, jakie kosmetyki chciałabym sprawdzić. Wtedy właśnie zainteresowałam się marką Plantea. To co mnie przyciągnęło do marki to technologia oil-gel, która zachowuje właściwości olejków, ale nie są tłuste. Technologia ta jest zastosowana w żelu do mycia twarzy, a także w peelingu do ciała. Dziś dodatkowo opowiem jeszcze o suchym olejku. Na zakończenie wstępu dodam jeszcze fakt, że jest to polska marka!
Peeling orzechowy Plantea
Na samym początku zacznę od tego, że bardzo, ale to bardzo polubiłam się z tym peelingiem. Ma on żelową konsystencję i zatopione drobinki orzechów włoskich. Nie jest on mocnym zdzierakiem, peelingi cukrowe mają o wiele większą moc, mimo to nie przeszkadza mi to. To co jest ważne to fakt, że peeling należy nałożyć na suchą skórę. Podczas masowania żel zamienia się w olejek, drobinki orzechów złuszczają skórę. W kontakcie z wodą żel zamienia się w mleczną emulsję i łatwo spłukuje się z ciała.
Jeżeli zdarzy Ci się, że kosmetyk nałożyć na mokre ciało to peeling będzie delikatniejszy, ciężej będzie wykonać masaż, bo od razu zamieni się w emulsję, jednak skóra i tak będzie miękka, nawilżona i nie będzie wyczuwalnej żadnej warstwy. Moja wersja peelingu orzechowego Plantea ma jeszcze starą wersję zapachową - pachnie owocowo, soczyście. Obecnie wg producenta pachnie jak połączenie owoców tamaryndowca i mangostanu. Przypomina słodką nutę mango z lekkim cytrusowym orzeźwieniem, ale sama nie wąchałam. Szklane opakowanie zawiera 200 ml, kosztuje 96 zł i myślę, że wystarczy na ok. 10-12 solidnych użyć.
Suchy olejek Plantea
To był kosmetyk, który mnie zaintrygował na samym początku! Pachnie jak połączenie czekolady i owoców (śliwki?), jest słodko i otulająco. Suchy olejek zostawia ciało miękkie, pachnące i lekko natłuszczone. Olejek jest o wiele bardziej suchy niż tradycyjny oleisty kosmetyk, skóra nie jest lepka, a aksamitna. Mieszanka potrzebuje dosłownie chwili do wchłonięcia się, jednak zostawia delikatną warstwę na ciele, nie jest to jednak typowa, tłusta warstwa. Podczas aplikacji jednak muszę nieco uważać, aby szklana butelka nie wyślizgnęła mi się z rąk. Zawsze nakładam go najpierw na dłonie, a potem na ciało - inaczej mycie podłogi murowane, a może i nawet wywinięcie orła. Aplikator działa bez zarzutu.
W tym kosmetyku urzekła mnie też jedna rzecz: zawiązany kawałek czarnej wstążki. To taka mała pierdoła, która na mnie zadziałała. W szklanej butelce znajduje się 100 ml oleju, kosztuje 96 zł i jest bardzo wydajny.
Podsumowanie
Z pokazanego duetu kosmetyków moje serduszko zdecydowanie szybciej bije dla peelingu, bo nawilża moje suche ciało bez konieczności smarowania się po kąpieli. Od kilku dobrych miesięcy mam awersje do smarowania się, stąd suchy olejek stosuję tylko po depilacji i wtedy cieszę się z jego cudownych właściwości. I powiem szczerze, że moja awersja do smarowania się wyjdzie na dobre, bo olejek poczeka do sezonu jesiennego, kiedy w pełni będę mogła się cieszyć jego zapachem i mam nadzieję, że chęć do smarowania się mi wróci. Moja sucha skóra tego potrzebuje!
Kosmetyki Plantea możesz kupić na ich stronie internetowej (tam też są wypisane pełne składy kosmetyków), a także w drogeriach on line np. ekopolka.pl.
Ten olejek mnie zaciekawił :)
OdpowiedzUsuńPachnie przepięknie:)
UsuńPeeling bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńOba produkty bardzo ciekawe i zainteresowała mnie ta technologia :). Jednak na początek wolałabym chyba poznać suchy olejek :)
OdpowiedzUsuńCzyli tak samo jak u mnie:)
UsuńBardzo podobają mi się te opakowania ;))
OdpowiedzUsuńSą bardzo ciężkie, solidne i luksusowe:)
UsuńPięknie się prezentują:)
OdpowiedzUsuńNie można im odmówić urody:)
UsuńBardzo ciekawe produkty, nie miałam jeszcze nic tej marki. Maja piękne opakowania :)
OdpowiedzUsuńWidzę po komentarzach, że opakowania zbierają mnóstwo komplementów!
Usuń