Listopad był dla mnie miesiącem... mrocznym. Coroczna zmiana czasu spowodowała, że tylko podczas weekendów mogę skorzystać z tych kilku godzin słońca. Oczywiście długie wieczory mają dużo plusów, tylko nie zastąpią naturalnej jasności. Niemniej jednak było kilka rzeczy, które sprawiły mi przyjemność - zapraszam na ulubieńców listopada!
Katarzyna Puzyńska Pokrzyk
Bardzo lubię cykl powieści o Lipowie. Niedawno wyszedł kolejny tom i spędziłam kilka listopadowych wieczorów z Weroniką i Danielem. Wątek głównej pary bohaterów przyprawia mnie o zdenerwowanie i mam ochotę nakrzyczeć na nich! Spektakularnie komplikują sobie życie od kilku sezonów, ale w tym to już medal im się należy. Nie chcę napisać za dużo, ale jak oni tak mogli! Dodatkowo w Pokrzyku pojawia się tyle trupów i taka historia! Wiem, że określenie grubo nie jest zbyt elokwentne, ale idealnie pasuje. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.
Nowe etui na telefon
Na każdą porę roku mam tematyczny case na telefon. W listopadzie przyszło moje świąteczne etui i nie mogłam się powstrzymać, aby już go nie zacząć nosić. Idealnie oddaje moje podejście do świąt - ma być leniwie, bez spiny i najlepiej w piżamie. Case jest oczywiście z Aliexpress, ale zmawiając tam nie ma co liczyć na dostawę przed świętami. Ja swoje zamówiłam na początku października. Jest porządnie wykonane i będzie ze mną również na przyszły rok.
Kosmetyki D'Alchemy
O kosmetykach tej polskiej luksusowej marki pisałam ostatnio w poście z pielęgnacją cery przed trzydziestym rokiem życia. Uwielbiam te kosmetyki za wspaniałe korzenne zapachy, no i oczywiście za działanie!
Mikrodermabrazja cudownie wygładza buzię. Krem pod oczy nawilża delikatne okolice, a lotion do twarzy wspaniale odżywia skórę i nadaje się pod minerały. Wcześniej miałam bogaty krem nawilżający i każdy z tych 3 wchłaniał się w kilka chwil. Mimo bogatego składu nie zostawiają lepiej, oleistej warstwy. Polecam, a sama mam ochotę na krem na zmiany hormonalne i przebarwienia oraz na tonik do twarzy.
Buty - EMU Wallaby Mini
Od ponad dwóch sezonów marzy mi się EMU. Zamówiłam nawet kilka egzemplarzy, ale zawsze jeden był bardziej rozchodzony niż drugi. W tym roku zamówiłam je jeszcze w październiku, gdy bez problemu mogłam nosić spódnice na goło nogi, ale zaczęłam nosić dopiero w chłodniejsze, listopadowe dni.
Zdecydowałam się na najtańszy model EMU Wallaby Mini z kolekcji dziecięcej. Wybrałam rozmiar 35, czyli mój standardowy. W środku ma wypełnienie z wełny, które jest bardzo przyjemne dla gołej stopy, bo noszę je bez skarpetek. Są bardzo ciepłe i jest to obuwie, które zakładam, gdy mam gorszy nastrój i najchętniej zostałabym w domu pod kocykiem. Czuję się jak w domu, ale jednak jestem w pracy.
Ale super etui na telefon! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję:)
UsuńTeż muszę kupić nowe etui na telefon, mam już inny model, poprzednie nie pasują.
OdpowiedzUsuńU mnie wybór etui to zawsze poważny wybór :D
UsuńChetnie siegne po ta ksiazke :)
OdpowiedzUsuńPolecam - myślę nawet, że to najlepsza część!!
UsuńKsiążkę z chęcią bym przeczytała :)
OdpowiedzUsuńPolecam na jesienne wieczory:)
Usuńmoje małe radości to książki, netflix i spanie :D
OdpowiedzUsuńSpanie <3
Usuńkocham emu to najlepsze buty na zimę :D
OdpowiedzUsuńW końcu nie marzną syrki!
UsuńTe etui na telefon jest genialne :)
OdpowiedzUsuńPokrzyku jeszcze nie czytałam, więc dobrze że zbyt wiele nie zdradziłaś :D
OdpowiedzUsuńNie chciałam nikomu psuć książki:D
Usuń