Ktoś jeszcze pamięta kultowy balsam do ust Tisane? Gdy zaczynałam pisać bloga kilka lat temu był on bardzo popularny. Ja sama miałam go w 2013! roku i nie do końca pasowała mi jego forma aplikacji, bo był dostępny jedynie w formie słoiczka. Dziś dostępny jest jeszcze w formie sztyftu i tubki. Porównam je między sobą jak chodzi o działanie, skład i komfort używania.
Zapraszam na recenzje!
Zapraszam na recenzje!
Balsam do ust Tisane
Balsam wygładza, nawilża i odżywia szorstkie, spierzchnięte usta. Regeneruje naskórek uszkodzony wskutek działania czynników atmosferycznych, otarć oraz opryszczki. Chroni usta przed wysuszeniem oraz niekorzystnym wpływem mrozu, wiatru, deszczu i słońca.
Balsam do ust Tisane w swoim składzie ma ekstrakty ziołowe z melisy, jeżówki i ostropestu, miód, wosk pszczeli, olej rycynowy, olej z oliwek, witamina. Pojawia się również parafina i od razu chcę napisać tu kilka słów wyjaśnienia. Nie mam nic do parafiny w kosmetykach do ust. Ba, zauważyłam, że one lepiej chronią niż całkowicie naturalne kosmetyki. Swoje zdanie o kosmetykach z parafiną wyraziłam ponad dwa lata temu i podtrzymuje je.
Balsamy nieznacznie różnią się między sobą składem i działaniem. Wszystkie mają bardzo zbliżony waniliowy zapach, są dostępne w aptekach i kosztują ok. 10 zł
Balsamy nieznacznie różnią się między sobą składem i działaniem. Wszystkie mają bardzo zbliżony waniliowy zapach, są dostępne w aptekach i kosztują ok. 10 zł
Balsamów używam ich od kwietnia i w tym czasie sporo czasu spędzałam na zewnątrz. Usta były narażone na ocieranie o maseczkę: stały się bardziej suche i wrażliwe. Jak sprawdziły się w boju? Już śpieszę z odpowiedzią!
Balsam do ust Tisane w słoiczku
Klasyk nad klasykami! I powiem od razu, że był to miły powrót po latach. Usta po tym balsamie są praktycznie od razu miękkie, choć najlepsze efekty są po nałożenie grubszej warstwy na noc. Kilka lat temu przeszkadzała mi jego sposób aplikacji. Obecnie noszę o wiele dłuższe paznokcie i ułatwią one aplikacje, ale nadal nie jest to najbardziej higieniczna forma. Balsam zostawia wyczuwalną warstwę na ustach, ale nie jest to coś co mi przeszkadza.
Skład: Cera Alba,
Olea Europaea Fruit Oil, Petrolatum, Ricinus Communis Seed Oil, Isopropyl
Myristate, Echinacea Purpurea Extract, Melissa Officinalis Leaf Extract, Aqua, Mel, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Silybum Marianum Seed Extract,
Propylene Glycol, Cholesterol, Tocopheryl Acetate, Ethyl Vanillin.
Balsam do ust Tisane w tubce
Ta wersja pod względem składu jest niemal taka sama jak klasyczna wersja w słoiczku, różnica jest w kolejności kilku składników. Mam jednak wrażenie, że ten balsam jest na początku bardziej lepki i nie nawilża tak dobrze jak oryginalna wersja. Balsam ma nadal bardzo gęstą konsystencję i ciężko wychodzi z tubki. Powoduje to, że nie potrafię wydobyć idealnej ilości kosmetyku. Zazwyczaj jest to za dużo, przez co jest zbyt wyczuwalny na ustach i w ciągu dnia mi to przeszkadza.
Skład: Cera Alba, Olea Europaea Fruit Oil, Petrolatum, Ricinus Communis Seed Oil, Isopropyl Myristate, Mel, Echinacea Purpurea Extract, Melissa Officinalis Leaf Extract, Silybum Marianum Seed Extract, Aqua, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Propylene Glycol, Cholesterol, Tocopheryl Acetate, Ethyl Vanillin.
Balsam do ust Tisane w sztyfcie
Ten balsam jest najlżejszy z całej trójki, przez co idealnie nadaje się do używania w ciągu dnia. Dodatkowo forma sztyftu jest najlepsza do szybkiej i higienicznej aplikacji. Dwa pociągnięcia i usta są ukojone. Przez 1,5 miesiąca nic nie stało się z opakowaniem, choć początkowo nie wróżyłam mu długiego życia.
Skład: Olea Europaea Fruit Oil, Sucrose Tetrastearate
Triacetate, Ricinus Communis Seed Oil, Petrolatum, Paraffin, Lanolin, Hydrogenated
Coco-Glycerides, Mel, Cera Alba, Echinacea Purpurea Extract, Melissa
Officinalis Leaf Extract, Lauryl PEG/PPG-18/18 Methicone, Propylene Glycol,
Glyceryl Stearate, Silybum Marianum Seed Extract, Ethylhexyl Palmitate,
Palmitoyl Oligopeptide, Tocopheryl Acetate, Sorbitan Isostearate, Isostearyl
Alcohol, Ethyl Vanillin, Tribehenin, BHA, BHT, Methylparaben, Propylparaben
Podsumowanie
Jak to mówią: król może być tylko jeden i jest nim balsam do ust Tisane w słoiczku. Ta wersja najbardziej przypadła mi do gustu. Nie polubiłam się z wersją w tubce, bo jest za gęsta i ciężko mi wydobyć idealną ilość. Za to sztyft jest optymalny rozwiązaniem do torebki. Łatwo się aplikuje, nie jest za tłusty na ustach i świetny do przyniesienia natychmiastowej ulgi suchym ustom. Polecam!
Miałaś kiedyś w swojej kosmetyczce balsam do ust Tisane?
Post powstał przy współpracy z marką Tisane.
Miałam, używałam, ale nie wrócę do nich. Nie cierpię parafiny w balsamach i pomadkach pielęgnujących :P
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to używanie kosmetyków, które się lubi i nam służą:) Ja parafinę w kosmetykach do ust lubię, dobrze chronią moje usta:)
UsuńMiałam inną wersję. Tego nie znam zupełnie.
OdpowiedzUsuńA jaką?
UsuńNajlepsza wersja w słoiku :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się!
UsuńMialam swego czasu ten w sloiczku i to genialny pomocnik w dbaniu o usta :D
OdpowiedzUsuńW końcu skoro coś jest a rynku tyle lat to musi być w nim TO coś:)
UsuńOstatnio kupiłam pomadkę Tisane, bo nie używałam nigdy :D
OdpowiedzUsuńJestem jedyna, która nie miała nic z tej firmy :D
OdpowiedzUsuńJak robiłam ankietę to wyniki były pół na pół:D
UsuńKlasyka rządzi, pierwszy raz pokazała mi go koleżanka w liceum, jakieś 20 lat temu. wracam wiernie i też najbardziej lubię słoik!
OdpowiedzUsuńO matko, 20 lat temu! Wow!
Usuńto prawda, to totalne klasyki :) ja za słoiczkami nie przepadam, są jakoś mało higieniczne
OdpowiedzUsuńDla mnie w domowych warunkach jest ok, ale poza wolę mieć sztyft:)
Usuń