Ostatnio będąc w Hebe moją uwagę przykuł krem do twarzy Glow Player Resibo. To nowa wersja mojego ukochanego kremu rozświetlającego, jego recenzja ukazała się w 2018 roku, a zużyłam chyba 3 czy nawet 4 opakowania. Przypomniałam sobie o nim i zapragnęłam powrotu, więc oto i on.
Jesteś ciekawa czy po latach darzę ten kosmetyk taką samą sympatią jak kiedyś? Jeżeli tak to zapraszam do czytania dalej.
Glow Player Resibo
Składniki aktywne:
- mika - ciepłe i chłodne drobinki, które dają efekt rozświetlenia
- skwalan - odbudowuje warstwę hydrolipidową
- olej kukui - chroni przed utratą wody i łagodzi podrażnienia
- sok z aloesu - poprawia elastyczność skóry
- olej z pestek winogron - poprawia miękkość, blask i gładkość skóry
- Xeradin - intensywnie nawilża skórę
- Biophilic - daje efekt jedwabistości
Skład kremu nieco się różni się od poprzedniej wersji, ale naprawdę nieznacznie, główna zmiana to inne opakowanie:
Działanie
Po tylu latach nadal uwielbiam ten kosmetyk! Za każdym razem kiedy mam krem Glow Player Resibo na twarzy zbieram komplementy, że cera wygląda promieniście. Drobinki miki grają ze światłem sprawiając, że cera ma piękne glow. Krem Glow Player Resibo ma lekko zastygającą formułę. Z jednej strony cera jest świetlista, ale z drugiej strony nie sprawia wrażenie tłustej.
Kluczem do miłości z tym kremem jest odpowiedni sposób aplikacji. Po pierwsze cera musi być absolutnie sucha, nie może być wilgotna. Po umyciu zazwyczaj odczekuje 15 minut, czasem nawet więcej (zasadniczo robię tak z każdym kremem) i dopiero wtedy nakładam kosmetyk. Inaczej moja cera się poci i wygląda nieświeżo. Drugim, jeszcze ważniejszym punktem jest szybka praca z kremem. Zazwyczaj jedną pompkę rozprowadzam między palcami i wklepuję krem na twarz. Działam ekspresowo, koniecznie przy lusterku i upewniam się, że dobrze rozprowadziłam kosmetyk. Szczególnie na skrzydełkach nosa i między dolną wargą, a brodą.
Glow Player Resibo wspaniale współpracuje z podkładem mineralnym, bo jeżeli się maluję to sięgam właśnie po minerały. Żaden tradycyjny podkład nie rozkochał mnie w sobie tak jak właśnie sypkie produkty mineralne. Krem jest świetną bazą pod nie, a efekt glow jest nadal widoczny. Kosmetyk posiada lekki beżowy kolor, który sam w sobie delikatnie wyrównuje koloryt cery. Początkowo myślałam, że kolor kremu jest nieco inny, ale to kwestia tego jak mika gra z opakowaniem. Poprzednik miał szare i krem wyglądał na bardziej srebrzysty, teraz jest beżowe i wygląda na cieplejszy, ale to ten sam kolor. Jak jestem przy porównywaniu i opakowaniach to wspomnę o jeszcze jednej rzeczy. Aktualne opakowanie jest szklane, acz wygodniejsze wg mnie było poprzednie, bo miało pompkę airless i nie martwiłam się czy przetrwa upadek na płytkach.
Dla mnie krem Glow Player Resibo daje wystarczający poziom nawilżenia, aby używać go samodzielnie. Moja cera nie ma problemu z przetłuszczaniem, ani nadmierną suchością. Staram się tylko nie nakładać kremu na policzki, bo krem czasem podkreśla pory. Nie zauważyłam, aby podkreślał drobne zmarszczki np. w linii uśmiechu czy pod oczami. Kosmetyk ma przyjemny, nienachalny zapach.
Cena
Na stronie marki krem kosztuje 79 zł za 30 ml.
Podsumowanie
Stara miłość nie rdzewieje, krem Glow Player Resibo nadal uwielbiam i cieszę się ogromnie z tego powrotu. Moja cera jest wymagająca jak chodzi o kremy, a tu dodatkowo mam idealną bazę pod makijaż. Wolałam poprzednie opakowanie kosmetyku, ale najważniejsze jest to co środku 💖
Materiał reklamowy marki Resibo
Nie miałam, ale bardzo mnie ciekawi 😀
OdpowiedzUsuńJak będziesz przechodzić gdzieś koło Hebe to koniecznie zajrzyj i zobacz!:)
UsuńSuper że jesteś zadowolona z tego kremu, ja unikam drobinek :)
OdpowiedzUsuńJa lubię, choć jak mam świetlistą twarz to wszystko inne już bez drobin:)
Usuń